„Nie będę ściemniać: zabolało” – Dorota Jurkowska o krytyce ze strony fanów i historycznej walce Błachowicz vs. Reyes
Dorota Jurkowska – menadżer Jana Błachowicza, a prywatnie jego partnerka – opowiedziała o doprowadzeniu do walki mistrzowskiej z Dominickiem Reyesem.
Gdy w kwietniu 2017 przegrał z Patrickiem Cumminsem, doznając drugiej z rzędu i czwartej w pięciu ostatnich występach porażki, wydawało się, że dni Jana Błachowicza pod sztandarem UFC są policzone.
Jednak trzy lata i osiem walk później – w tym siedem wygranych – Cieszyński Książę stanie przed szansą sięgnięcia po najcenniejsze trofeum w światowym MMA – tytuł mistrzowski UFC. 26 września w ramach gali UFC 253 cieszynianin skrzyżuje rękawice z Dominickiem Reyesem w starciu, na szali którego znajdzie się zwakowany przez Jona Jonesa pas mistrzowski.
W najnowszej odsłonie audycji Łukasza Jurkowskiego na Newonce Radio o walce mistrzowskiej Jana Błachowicza opowiedziała jego menadżer i życiowa partnerka Dorota Jurkowska.
– Oby 26 września wszyscy mieli powód do radości jeszcze większy niż w tym momencie, po podpisaniu kontraktu – powiedziała. – Tak historycznego kontraktu dla polskiego świata MMA.
– To pokazuje, że ciężka płaca popłaca – kontynuowała. – Marzenia się spełniają, tylko po prostu trzeba w nie głęboko wierzyć. To jest banalne. To jest wszystko banalne, ale właśnie przykład między innymi Janka pokazuje, że determinacją, uporem, ogromem pracy, jaki się wkłada, otoczeniem można zajść wysoko. Naprawdę wysoko.
Dorota Jurkowska nie raz, nie dwa była poddawana w przestrzeni medialnej krytyce. Nie brakowało głosów sugerujących, że zagraniczny menadżer znacznie lepiej zadbałby o interesy Jana Błachowicza.
– Chciałabym jeszcze tylko zaznaczyć jedną rzecz – powiedziała Dorota, nawiązując do krytyki, jaka na nią spadała. – Trochę to będzie z mojej strony takie pompatyczne. A propos właśnie Asi (Jędrzejczyk)… Pierwsza mistrzyni UFC… Prowadzona przez zagraniczny management. Na to też mi ktoś zwrócił uwagę, bo ja absolutnie w takich kategoriach na to nie patrzyłam. Po prostu zrobiłam swoją robotę.
– Czegokolwiek się chwytam, za cokolwiek się biorę, zawsze stawiam sobie za cel, aby zrobić to jak najlepiej. I dla mnie to było oczywiste, że ja tego dopięłam. Nie było to łatwe, ale zrobiłam to. Jestem w tym momencie pierwszym polskim menadżerem, który dopiął swego i zaprowadził polskiego zawodnika tak wysoko. Asia była wtedy prowadzona przez zagraniczny management.
– Nie będę ściemniać – kontynuowała. – Nie spłynęło to po mnie jak po kaczce. Tym bardziej, że ten kontrakt został podpisany dobre dwa tygodnie temu. Papier „przypłynął” do nas. Rozmowy były już zdecydowanie wcześniej.
– Powiem ci, że aż trochę się we mnie gotowało. Nie będę ściemniać: zabolało. Zabolało totalnie. Tym bardziej, że naprawdę ludzie nie mają zielonego pojęcia. Jak mogę mieć, jak naprawdę nawet nie sięgną chociaż tak troszkę do swojego, nie wiem… Myślenia nie włączą, żeby jakoś tak na to spojrzeć obiektywnie, tylko „jedziesz, jedziesz z nią!”.
– Ja jestem po prostu traktowana, mam wrażenie, przez polskich fanów – bo to głównie z ich strony to wszystko powychodziło – jako taka typowa piłkarska WAGs (Wives and Girlfriends – przyp. redakcja). To się chyba tak nazywa. I naprawdę wiem, że po prostu jestem w tym worku. Cały czas w ich oczach będę na długo w tym worku. Może teraz się to zmieni.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
Pani Dorota jest za cwana, by być traktowana przez kogokolwiek jako typowa WAGS i w głównej mierze obrywa za niesfornego brata. Inna sprawa, że zażyłe relacje prywatne nigdy nie pomagają w managerce, która lubi chłodną głowę.