Nick Diaz: „Wykręcam większe liczby niż GSP”
Przy okazji gali UFC 209 Nick Diaz wypowiedział się na temat szykowanej na drugą połowę tego roku konfrontacji Michaela Bispinga z Georgesem Saint-Pierrem.
Szykujący się niespiesznie do powrotu do oktagonu Nick Diaz zabrał głos na temat zapowiedzianego niedawno pojedynku między dwoma zawodnikami, z którymi sporo go łączyło – mistrzem kategorii średniej Michaelem Bispingiem oraz byłym dominatorem kategorii półśredniej Gerogesem Saint-Pierrem.
Temat potencjalnej walki stocktończyka z Hrabią przewijał się w ostatnich miesiącach wielokrotnie. Jeszcze w czerwcu zeszłego roku Bisping ujawnił, że Diaz chciał z nim walczyć w umownym limicie wagowym. W następnych miesiącach to Brytyjczyk wielokrotnie nawoływał Amerykanina do konfrontacji.
Jeśli zaś chodzi o GSP, to Diaz bił się z nim w marcu 2013 roku, przegrywają w starciu o pas mistrzowski.
Rozmawiałem już wcześniej z Michaelem Bispingiem, jeszcze w Nowym Jorku, o zrobieniu tej walki.
– powiedział starszy ze stocktońskich braci w rozmowie z TMZ.com.
Jeśli wziąłby walkę ze mną, zarobiłby więcej pieniędzy. Rozmawialiśmy o catchweightcie. Mówił, że trudniej mu ściąć wagę, ale powtarzałem mu, żeby dał spokój – to nie byłaby walka o pas, więc po tym, jak zlałbym mu dupę, nadal miałby pas! Więc oznacza to więcej kasy! A potem poszedłby bić się z GSP.
Bardzo podobnie widzi sytuację w kontekście potencjalnego rewanżu z Kanadyjczykiem.
Identycznie z Georgesem, po prostu wykręcam większe liczby niż on. Więc zarobiłby więcej, bijąc się ze mną.
Dlaczego zatem ostatecznie to Bisping i GSP pójdą w oktaognowe tany, a Diaz został na uboczu?
Ma to więcej sensu, bo jeszcze nie walczyli – tylko dlatego ma to jakiś sens.
Zapytany natomiast o słowa mistrza kategorii półśredniej Tyrona Woodley’a, który od kilku tygodni jak mantrę powtarza, że jest najlepszym półśrednim w historii, odparł krótko.
Nie, nie jest. Widzieliście tę walkę?
*****