Gunnar Nelson vs Ryan LaFlare – kto splami swój rekord?
Czyjś nieskazitelny rekord pójdzie wkrótce do piachu. Piekielnie utalentowany, 25-letni Gunnar Nelson (12-0-1) skrzyżuje rękawice z 30-letnim Ryanem LaFlare (11-0) na gali UFC w Dublinie 19 lipca.
Islandczyk to jeden z najbardziej perspektywicznych na świecie zawodników bez podziału na kategorie wagowe. Zjawiskowy parter uzupełnia nieprzewidywalną i kreatywną stójką rodem z karate oraz coraz lepszymi zapasami. Ten nigdy nie okazujący emocji zawodnik, namaszczony swego czasu przez Royce’a Gracie na największy talent na świecie, rewelacyjnie zadebiutował w UFC, dusząc DaMarquesa Johnsona, by potem po odrobinę niedbałym – tak bym to określił – pojedynku wypunktować byłego rywala Mameda Khalidova, Jorge Santiago, i ostatnio wzorowo rozprawić się z twardym dagestańskim sambistą Omarim Akhmedovem, kompletując tym samym efektowny rekord 3-0 w UFC. Tym samym Nelson jak na razie nie zawodzi przeogromnych oczekiwań związanych ze swoją osobą.
Ryan LaFlare jeszcze rok temu był nikim w MMA, debiutując w UFC w walce otwierającej galę. Od tamtego czasu jednak ten doskonały zapaśnik z solidnymi co najmniej umiejętnościami kickbokserskimi, dysponujący na dodatek bardzo dobrymi warunkami fizycznymi zanotował aż cztery kolejne wygrane w największej organizacji, chętnie biorąc walki w zastępstwie i odprawiając jednogłośnymi decyzjami sędziowskimi kolejno: Bena Alloway’a, Santiago Ponzinibbio, Courta McGee oraz ostatnio Johna Howarda.
Przewaga w płaszczyźnie kickbokserskiej powinna należeć do lepszego technicznie i szybszego Islandczyka, ale pytanie, na ile niwelowana będzie ona przez znacznie lepsze warunki fizyczne Amerykanina, pozostaje otwarte. Nie zapominajmy też, że ten ostatni trenował ostatnio w ekipie Blackzilians, gdzie kapitalnych kickbokserów co nie miara. Walczący z odwrotnej pozycji LaFlare (Nelson walczy z obu…) nie uderza co prawda szczególnie mocno, samemu nie dysponując najlepszą defensywą przed ciosami, ale posiada niezłomną wolę walki oraz atakuje z dużą częstotliwością, pozostając ciągle aktywnym – z czym czasami ma problemy Gunni – i doskonale przeplatając kombinacje kickbokserskie przejściami do sprowadzeń. Czy będzie jednak decydował się na nie w pojedynku z tak wybitnym grapplerem jak Nelson?
Jedno jest pewne – zwycięzca zgarnie dużą pulę i będzie śmiało mógł ubiegać się o walkę z kimś z czołowej dziesiątki dywizji półśredniej, która może stać się dlań przepustką do rywalizacji o najwyższe cele.
fot. Zuffa/UFC.com
Podoba mi się styl Gunnara – zarówno parter nastawiony na skończenie, jak i nieco „machidowska” stójka, więc mocno mu kibicuję, to przyszłe top 5 tej dywizji. LaFlare natomiast strasznie mnie nudzi, więc liczę, że nie dotrwa do końca walki.
Uwielbiam obu, ale wolałbym żeby w szpicy znalazł się Europejczyk. Dlatego leciutko skłaniam się ku Gunnarowi.
Bardzo lubię patrzeć na stójkę LaFlare’a. Może nie jest zbyt efektowna, ale na swój sposób wyjątkowa. Mało kto dysponuje taką techniką.
No ja właśnie nie widzę jakiejś szczególnej techniki u Ryana – dobrze korzysta z zasięgu, ale brak tutaj dla mnie jakichś sensowniejszych kombinacji nastawionych na obrażenia, wplatania w kombinacje ciosów na korpus – raczej taka nastawiona na punktowanie i robienie dystansu. Semi contact w oktagonie ;)
Uważam, że jeżeli Nelson przeniesie walkę do parteru to wygra, jeżeli nie, to zostanie wypunktowany. Pytanie, czy uda mu się przewrócić Ryana? Ja jednak będę kibicował LaFlare.
Podzielam zdanie Bolta odnośnie stójki LaFlare (o ile pamiętam, w walkach z Ponzinibbio i Howardem był w solidnych tarapatach), ale zgadzam się też z Puczim, że Ryan może w stójce wypunktować Nelsona – głównie z uwagi na dużą aktywność. Ciągle coś robi, a to lowking, a to prosty, a to coś innego. Przy czasami zamykającym się w sobie Islandczyku może to robić wrażenie na sędziach.
Stawiam jednak 60/40 na Gunnara.
No i LaFlare wyleciał a za niego Zak Cummings :/
Z jednej strony szkoda, że nie będzie pierwszej literki L w rekordzie Ryana, a z drugiej nie ziści się czarny scenariusz w postaci LaFlare spamującego te swoje dziwne uderzenia i klinczującego do decyzji.