Nate Diaz: „Znowu pompują gościa”
Nate Diaz zabrał po raz pierwszy głos, od czasu oficjalnego ogłoszenia jego rewanżowej walki z Conorem McGregorem na UFC 200.
Kilka dni temu UFC ogłosiło rewanżowy pojedynek pomiędzy Natem Diazem i Conorem McGregorem, do którego dojdzie 9 lipca na gali UFC 200 w Las Vegas.
Stocktończyk wielokrotnie wcześniej powtarzał, że Irlandczyk cieszy się wyjątkowymi względami organizacji, która spełnia każdą jego zachciankę. Szczególnie jednak bulwersuje go narracja pionu marketinowego ZUFFY oraz samego Dany White’a, którzy nieustannie wychwalają pod niebiosa nie zwycięzcę, ale przegranego pierwszej walki.
Przysięgam na Boga, UFC naprawdę sądzi, że to był jakiś przypadek albo coś.
– stwierdził Diaz w rozmowie z ESPN.com, nawiązując do rezultatu pierwszej walki, którą obaj stoczyli na UFC 196.
Sądzą, że to był przypadek, więc teraz mówią w stylu: „Wsadźmy tam Nate’a z powrotem i sprzątnijmy go, zanim za bardzo urośnie”.
Ale nie sądzę. Walczyłem z każdym w UFC i lepiej, żebym usłyszał jakiś pierdolony komplement od nich, jeśli wygrywam walkę.
Dana White po pierwszym starciu obu zawodników praktycznie nie wspominał o stocktończyku, całą swoją uwagę w mediach koncentrując na peanach pochwalnych pod adresem Conora McGregora, wyrażając zachwyt jego odwagą i gotowością do walki z każdym, kiedykolwiek i gdziekolwiek.
Jak można się domyślać, Diazowi niezbyt przypadło to do gustu.
Czy od ostatniej walki słyszeliście jakąkolwiek pochwałę w moim kierunku od Dany lub UFC? Żadnych. A ile pochwał ten skurwiel dostał? Nigdy nie przegrałem walki, w której 10 minut po jej zakończeniu nie chciałem jeszcze raz walczyć z gościem. UFC pompuje go znowu, mówiąc, że gość chce się teraz odkuć i oddając mu z tego powodu wszelkie honory. Stary, mam obsesję na punkcie każdej walki, którą przegrałem. To dla niego prezent, że dostaje ją od razu.
https://twitter.com/GrabakaHitman/status/715730312798535680
30-latek odniósł się też do słów White’a, który przekonywał, że McGregor pała żądzą rewanżu, mając obsesję na jej punkcie.
Mówi, że ma obsesję? Witaj w moim świecie, skurwielu. Tak wygląda ta gra, ale ja nie dostałem żadnych rewanżów.
Rewanżowe starcie odbędzie się ponownie w limicie kategorii półśredniej. Jak przekonywał White, był to pomysł Conora McGregora, który chciał identycznych warunków, jakie były w pierwszej walce, aby udowodnić, że w dokładnie takich samych okolicznościach jest w stanie udowodnić, iż jest lepszy.
Diaz co prawda od jakiegoś czasu krytykował ten pomysł, domagając się w mediach walki w bardziej naturalnym dla obu zawodników limicie do 155 funtów, ale najprawdopodobniej był to tylko element negocjacji z UFC, który miał wywindować jego gażę za rewanż.
Wie, że jeśli wyjdzie tam i zmieni warunki gry, będzie to słabe. Nie jest fajnie wychodzić i ustalać inne warunki, bo na pierwszych ci nie poszło. Jeśli zamierzasz pomścić porażkę, musisz wyjść tam i zrobić to naprawdę. To tak jakby ktoś powiedział: „Walczmy ponownie, ale teraz bez obaleń”. To byłoby słabe i on o tym wie.
Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że stocktończyk jakkolwiek lekceważy dublińczyka. Pomimo tego, że udowodnił, iż lewa ręka McGregora – czyli najmocniejsza broń mistrza kategorii piórkowej – nie stanowi dla niego takiego zagrożenia, jak dla poprzednich rywali Irlandczyka, a jego kondycja stoi dwie klasy wyżej, Diaz podchodzi do rewanżu poważnie.
Uważam, że mogę pokonać każdego zawodnika od mojej wagi do ciężkiej. Naprawdę czuję, że jestem lepszy od każdego innego gościa, ale jeśli nie wyjdziesz tam i nie zrobisz, co powinieneś zrobić, możesz to spierdolić i przegrać z każdym. Więc nawet przeciwko gościowi, którego pokonałem, muszę się dobrze przygotować i wykonać swoją robotę. Ubić bądź zostać ubitym. To spora presja. Muszę wyjść i ułożyć to gówno po swojemu.