Czy Nate Diaz wyjdzie do ringu u boku Floyda Jr. na walkę z Conorem McGregorem?
Wygląda na to, że istnieje szansa, aby Nate Diaz miał swój udział w bokserskim starciu Floyda Mayweathera Jr. z Conorem McGregorem.
Przodująca w wyszkoleniu operacyjnym i bojowym ekipa TMZ Sports dopadła jednego z członków (fanów?) TMT, który zdradził, że zamierza skontaktować się z Natem Diazem, aby stocktończyk 26 sierpnia w Las Vegas towarzyszył Floydowi Mayweatherowi Juniorowi w drodze do ringu na walkę z Conorem McGregorem.
To nie wszystko jednak, bo rzeczony człowiek – również pochodzący ze Stockton – przekonuje, że istnieją duże szanse na to, aby Diaz się zgodził.
Ile w tym prawdy, Bóg jeden raczy wiedzieć.
W przeszłości Diaz uciął już sobie przyjacielską pogawędkę z Mayweatherem…
…za co został później okrutnie zrugany przez McGregora:
Nate to dziwka. Nate to dziwka! Nate to jebana dziwka.
– krzyczał w styczniu Irlandczyk.
Pozwólcie, że powiem wam, dlaczego. Mam największy… Miałem największy, absolutnie największy szacunek dla Nate’a – i nadal mam dużo szacunku do Nate’a, robi swoje.
Ale gdy odebrał ten telefon, tę videorozmowę z Floydem Mayweatherem… W stylu: „Cześć, fani Floyda”. Tamtej nocy został dziwką Floyda. Patrzę i myślę, o, ty, kurwa, dziwko. Ty totalna cipo.
Gdy Floyd opowiadał wtedy, że „o, zmusiłeś McGregora do klepania”, on na to, że „tak, zrobiłem to”, a Floyd: „dokończę robotę”, Nate powinien był wtedy powiedzieć: „Stul, kurwa, ryj, ciebie też uduszę!”. I potem opublikować to wszędzie. I wtedy pomyślałbym: „Jebać Floyda! Jedziemy znowu z Natem!”. Ale tamtej nocy okazał się dziwką Floyda. Był jego pracownikiem tamtej nocy. Więc jebać Nate’a. Jebać Nicka! Jebać braci Diaz! A jeśli jesteście z braćmi Diaz, to jebać i was!
Jakiś czas później do tych oskarżeń odniósł się stocktończyk, tak relacjonując tamtejszą rozmowę z Floydem:
Floyd Mayweather zadzwonił do mnie przypadkowo, zupełnie się tego nie spodziewałem. Palę jointa, patrzę na telefon, myślę, co to, kurwa? To, kurwa, trochę jakby „dziwne”.
Patrzę na ten telefon i mówię – bo nigdy z nim nie rozmawiałem wcześniej – „Co tam?”. Ale myślę sobie, kurwa, jebać tego gościa – będzie się bił z McGregorem i zarobi kupę kasy. Jebać to! Nie chcę być hejterem, ale chcę się bić z tymi skurwielami, więc myślę sobie: „Pierdol się, skurwielu, po chuj do mnie dzwonisz?”. Chciałem rozłączyć rozmowę, ale potem jak zacząłem z nim gadać… To Floyd Mayweather. Szacunek dla gościa. Walczę, kurwa, wręcz, a ten gość jest najlepszy w tym, co robi. Mam się rozłączyć jak jakiś dupek? „Jebaj się, skurwielu! Woo, woo, woo!”? Rozumiem, że w tej grze, jeśli chcesz się z kimś bić, to powinieneś to zrobić, ale jednocześnie jakiś poziom szacunku trzeba mieć. Nie rozłączę się jak jakiś hejter tylko dlatego, że masz się bić z Conorem.
I powiem tak – w walce MMA vs. boks nie jestem z MMA. Boksowałem całe życie. Ale nie jestem też z boksem – stoję po swojej stronie. Ale co mam, kurwa, powiedzieć mu, że „McGregor ci wpierdoli”? Jebać McGregora. I to ja jestem pizdą, bo nie powiedziałem mu, żeby się pierdolił? Po prostu nie zachowałem się, jak jakiś pierdolony głupek pozbawiony jakiegokolwiek szacunku dla innych.
Nie jestem dupkiem. McGregor nie ma szacunku dla nikogo. W tym rzecz.
Jak rozwinie się dalej sytuacja? Zobaczymy.
Pewnikiem natomiast wydaje się, że wyjście Diaza z Mayweatherem na oczach całego świata stanowiłoby dobre podwaliny pod jego ewentualną trylogię z McGregorem.
*****