Nate Diaz: „McGregor albo dos Anjos”
Nate Diaz opowiada o planach na swoją najbliższą przyszłość po pokonaniu Michaela Johnsona na UFC on FOX 17.
Krnąbrny Nate Diaz powrócił w glorii chwały po rocznej nieobecności w oktagonie. Stocktończyk na gali UFC on FOX 17 po toczonej w morderczym tempie, brutalnej i efektownej walce wypunktował Michaela Johnsona, zdobywając przy okazji wspólnie ze swoim rywalem bonus za walkę wieczoru.
Uncensored Nate Diaz pic.twitter.com/inP5UDo4LG
— Seán Sheehan (@SeanSheehanBA) December 20, 2015
Zaraz po zwycięstwie Diaz w niewybrednych słowach rzucił wyzwanie Conorowi McGregorowi, choć telewizja FOX nie wyemitowała powyższej przemowy stocktończyka z uwagi na wulgaryzmy.
Na konferencji prasowej po gali potwierdził swoje słowa.
Ten gość, Conor McGregor, wraca i robi te wielkie rzeczy, i każdy wyzywa go do walki na lewo i prawo. Ja nie jestem jak jeden z tych gości, błagających o walkę. Ale mówimy o wielkich walkach. Chce wielkiej walki? Możemy się bić, i to będzie wielka walka. O taki gównie właśni mówię: prawdziwe walki, nie śmieszne udawane walki.
Przyznał też, że przed galą w Orlando dostał od UFC listę możliwych rywali, z której wybrał właśnie Michaela Johnsona, bo było to największe nazwisko na liście i zawodnik, który wychodzi, żeby się bić.
W grudniu zeszłego roku stocktończyk przegrał z obecnym mistrzem kategorii lekkiej Rafaelem dos Anjosem, nie wypełniając nawet limitu wagowego i wychodząc do walki w fatalnej dyspozycji.
Gdy walczyłem rok temu, nie miałem motywacji, ani o co walczyć. Biłem się w UFC od czasu, gdy miałem 21 lat. Teraz mam 30, więc to 9 lat w UFC. Mam wiele walk. Rzygam walczeniem z ludźmi dla samego walczenia. Chcę dobrej walki. Walki, która ma znaczenie i ma sens. Gdy walczysz dla samego walczenia, nie ma motywacji. Chcę dużych walk. Jak walczyłem z dos Anjosem, ciężko było wstać rano i trenować pod tę walkę. Jest naprawdę dobrym zawodnikiem i dobrze sobie radzi. Ale nie był wtedy największym nazwiskiem i sprawy nie ułożyły się najlepiej.
– podsumował swoją ostatnią porażkę Diaz.
Jeśli chcemy zobaczyć walkę, którą ludzie chcą zobaczyć, to będzie to ta z Conorem McGregorem. I możemy zrobić to gówno dzisiaj w nocy, kiedykolwiek, następny tydzień. Więc to moja motywacja.
Nie tylko jednak irlandzki dominator kategorii piórkowej znajduje się na radarze młodszego z braci Diazów. Efektownie walczący 30-latek chętnie stanąłby też do rewanżu ze swoim ostatnim oprawcą, który na tej samej gali w 66 sekund zdemolował Donalda Cerrone.
I z nim też mogę walczyć. Mistrz kategorii lekkiej. Jeśli z kimkolwiek ze 155 funtów jeszcze, to z dos Anjosem chciałbym otrzymać rewanż. Zapomniałem o tym wspomnieć, gadając o tym Conorze, skurwielu, McGregorze.