Błędy treningowe kultywowane w polskich klubach sztuk walki
Na salach treningowych w Polsce nadal pokutują błędne przekonania na temat treningu MMA. Przyjrzyjmy się kilku z nim bliżej.
Pomimo tego, że mój staż treningowy może dla niektórych wydawać się niewystarczający do podejmowania się oceny w tej dziedzinie, to jednak przez te sześć lat świadomego treningu i obcowania ze sztukami walki wyrobiłem w sobie nawyk analizowania zamierzeń i celów, jakich wymagał ode mnie mój trener – często pomijając osiągnięcia i tytuły, jakie zyskał w czasie swojej kariery, w myśl zasady, że jedna osoba nie jest wstanie opanować do perfekcji każdego zagadnienia życia.
Schemat swojego działania opierałem na dwóch krokach:
1. Odpowiedź na pytanie: Jaki cel jest tego, co aktualnie wykonuję?
2. Analiza tego czy ma to racjonalne odbicie i potwierdzenie od strony fizjologii/biologii/chemii mojego organizmu?
W miarę rozwoju mojej świadomości ciała, współpracy z trenerami oraz pochłanianej wiedzy zacząłem dostrzegać elementy, które nie powinny mieć miejsca. Całkowicie odbiegają od idei prawidłowego rozwoju ciała pod względem fizycznym oraz mentalnym. Prowadząc dyskusję ze znajomymi, członkami klubów z całej Polski, dostrzegłem, że większość tych ”elementów” pokrywa się ze sobą. Dzięki temu oraz nabytemu doświadczeniu sklasyfikowałem najczęściej popełniane błędy wśród poczynań trenerskich, które są widoczne na naszych salach treningowych, a poniżej przedstawiam ich zwięzły opis.
1. Zbyt duża intensywność
Jakie możliwości regeneracyjne posiada nasz organizm? Bardzo indywidualne pytanie, prawda? Odpowiedzialnymi za jego poziom jest wiele wartości: wiek, odżywianie, praca, stres… Olbrzymia liczba danych, które wraz ze zmianą naruszają efektywność odbudowy naszych tkanek. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że sekcje treningowe składają się z kilku, kilkunastu jednostek, można pokusić się o uśrednienie tych wartości. W wyniku tego odpowiedzią na wyżej zadane pytanie będzie słowo „niewielkie”.
Osoba zajmująca się daną sekcją i nie biorąca tego aspektu pod uwagę dużo ryzykuje. I widać to na przykładowych turniejach amatorskich mieszanych sztuk walki. Zawodnicy wywodzący się z klubów, w których kładziony jest niezdrowy nacisk na ciężkie treningi siłowe/wytrzymałościowe, często nie wytrzymują obciążenia i przegrywają. Przeciążony i doprowadzony do przetrenowania organizm regeneruje się tygodniami, a jego mobilność jest na bardzo niskim poziomie. Często mylnie określa się poziom gotowości do działania „brakiem zakwasów”, zamiast spojrzeć na skalę makro naszych przygotowań.
Błędy oraz ich rozwiązanie
Codzienny ciężki trening
Jeśli nie utrzymujesz się ze sportu, zastanów się nad sensem codziennego ciężkiego treningu. Trenuj maksymalnie pięć razy w tygodniu, z czego dwa treningi muszą mieć charakter typowo techniczny.
Brak dłuższych przerw dla roztrenowania
Makrocykl* treningowy powinien trwać maksymalnie 9 tygodni. Po tym czasie odstaw wszelaką aktywność na bok, odpocznij psychicznie jak i fizycznie. Wróć na salę za 10 dni, poprzedzając powrót solidną dawką relaksu (masaże, sauna itp.).
Sesja treningowa przekraczająca 2h pracy
Wplatanie okresowe morderczych szkoleń trwających do kilku godzin daje dużo możliwości rozwoju naszego ciała – jednak nie w wypadku permanentnego kontaktu z takowym wysiłkiem.
2. Całkowite odejście od ciężarów
Często słyszy się wśród trenujących opinie, jakoby to siłownia blokowała nasz rozwój pod względem Sztuk Walki. Główny wątek, jaki przewija się wśród takich dyskusji, to przytaczanie zdań trenerów odstraszających przed odrętwieniem, zmniejszeniem dynamiki, ociężałością. Z autopsji mogę przedstawić postać, która zaborczo broni takich poglądów, wręcz demonizuje treningi z ciężarem. Spod jej ręki wyszło wiele znanych nazwisk związanych z boksem, nawet mistrzowie Polski… Skoro jego podejście przynosi efekty, dlaczego akurat jego podaję jako przykład? Otóż, na tysiące przebranych kamieni w końcu trafi się diament. W takim materiale pracuje się łatwo, trudności przychodzą w odwrotnej sytuacji.
Trening siłowy z ciężarami kojarzy się z kulturystyką, która rzeczywiście pod względem rozwoju np. w MMA nie przynosi należytych korzyści naszemu ciału. Sprawa ma się zupełnie inaczej, kiedy mówimy o klasycznym treningu dla ciężarowców. Wprowadzając drobne bądź też większe zmiany, z takim systemem możemy osiągnąć rozwój siły dynamicznej i eksplozywności, jednocześnie utrzymując – tak ważną dla zawodników sztuk walki – wagę. Ćwiczenia złożone tj. podrzuty, rwania, ciągi wpasowują się idealnie w techniki wykorzystywane na ringu/oktagonie, pozwalając na ich rozwój poprzez sprawniejszą kontrolę przeciwnika oraz zwiększoną mobilność fizyczną.
Błędy oraz ich rozwiązanie
Brak wplatania treningu siłowego z ciężarami w skali tygodnia treningowego
Już dwie sesje na siłowni pozwolą nam na dynamiczny rozwój aspektów fizycznych naszego ciała. Pamiętając o zasadzie „nieprzeciążania organizmu”, opcja trzech sesji sztuk walki plus dwóch siłowych wpisuje się w kompletny schemat makrocyklu treningowego.
Praca na siłowni z małym obciążeniem
Dla każdego sportowca wytrzymałościowego najważniejsza jest siła funkcjonalna organizmu. Takową siłę opracowujemy dzięki pracy z obciążeniem równym 60-90% ciężaru maksymalnego**. W tym przypadku wzorujmy się na ciężarowcach/trójboistach, odbiegając od ludzi zajmujących się np. fitnessem.
3. Zbagatelizowanie używania ochraniaczy
Wszystkim znana prześmiewcza animacja na temat osoby trenującej boks tajski bazuje na historii z życia wziętej. Praktyka utwardzania piszczeli, kostek dłoni jest patologiczna dla naszego układu kostnego oraz ruchowego. Zdarzają się kluby w Polsce, w których jest ona kultywowana. Sama idea takiego zabiegu wywodzi się z Tajlandii. Tamtejsi tajscy bokserzy ćwicząc uderzenia na drzewach bananowca, przyzwyczajali np. golenie do odczucia bólu poprzez mikro uszkodzenia tkanek, upośledzając swój układ nerwowy (swoisty stan znieczulenia danej kończyny). Jeżeli myślimy o przyszłości i uświadamiamy sobie, jak niszcząco działa na nas uprawianie sportu, jakim jest MMA, nie dokładajmy do puli „dolegliwości na emeryturze” dodatkowych bólów związanych chociażby ze skostnieniami.
Błędy oraz ich rozwiązanie
Jeżeli twój trener przekazuje Ci informacje o „utwardzaniu” piszczeli poprzez różne dziwne zabiegi (kopnięcia w twarde przedmioty, rolowania, sparingi bez ochraniaczy), poważnie zastanów się nad zmianą klubu i kompetencjami danej osoby.
***
Przedstawione powyżej problemy to jedynie czubek góry lodowej błędów, o jakich możemy usłyszeć wśród uprawiających sporty walki. Błędne stosowanie suplementów, mity treningowe, dietetyczne… Niektóre z drobnych przyzwyczajeń trenerów bazujących jedynie na ich przekonaniach można wybaczyć. To właśnie one tworzą postacie oryginalne, czasami wręcz kultowe. Nie przymykajmy jednak oka w momencie karygodnych poczynań takich osób dążących do wyniszczenia organizmu swoich podopiecznych.
*Kilkutygodniowy czas treningowy
**Ciężar maksymalny przy 1 powtórzeniu
Autor: Łukasz Dróżdż
——–
O Autorze:
Fascynat sportów siłowych i wytrzymałościowych. Student i słuchacz wykładów tematyki żywienia oraz anatomii człowieka. Swoją wiedzę wyniósł z kilkuletniej praktyki, pracy, prowadzenia for dyskusyjnych oraz współpracy z czołowymi zawodnikami różnych dyscyplin sportowych.
Poprzednie teksty Autora:
Doping w MMA – z czym tego nie jeść?
Doping w MMA – z czym to się je?
fot. freemmatrainingworkouts.com
Interesujący tekst. Ciekawi mnie jak uzasadniają swoje zdanie ci, którzy mają inne podejście od tego wyżej.
„Utwardzanie piszczeli” kopiąc w twarde przedmioty to totalny idiotyzm. Nawet jeżeli się stępi nerwy, to można poważnie się kontuzjować, nie wspominając o bólu przy zmianach pogody, czy po prostu za 20-30 lat.
bzdury
ten tekst pisał skończony idiota nie mający pojęcia o sporcie .
Dasz radę rozwinąć, czy tylko stać cię na anonimowe obelgi?
Witam!
Co do komentarzy powyżej z chęcią podjąłbym dyskusję i postarałbym się w jakiś sposób zobrazować (przedstawić odpowiednie badania, komentarze itd.)to co przedstawiłem w artykule. Zapraszam więc do takowej polemiki i proszę o pytania, lub wyodrębnienie tych informacji które są według Was nie prawdziwe ;). Możliwe, że ja i autorytety na których opieram swoją wiedzę (Charles Poliquin, Andrzej WODYN Roszkowski itp.) są postaciami niekompetentnymi, dlatego zależy mi na waszych spostrzeżeniach.
zasugerowales zeby trenowac dwa razy w tygodniu silownie i 3 razy w tygodniu swoj wybarany sport walki, a wczesniej napisales jeszcze zeby robic dwa treningi techniczne, czyli jak rozumiem sama technika bez sparingow? czyli wychodzi wychodzi na to ze robimy raz mocny trening tzn sparingi, dwa techniczne i dwa silke w tygodniu ? no jak dla mnie to jest calkowite nieporozumienie, sparujac raz w tygodniu nas progres bedzie na serio marny albo zaden, taki trening mozna robic po 40stce na podtrzymanie formy zeby brzuch nie urósł a nie zeby zostac prawdziwym fajterem, jakos nie umiem sobie wyobrazic zawodowca, i prawdziwa gwiazde, ktory „pyka” sobie na treningach a nie zapierdziela, ja uwazam ze na serio trzeba na treningu dobrze dostac w dupe zeby byc dobrym i tyle. Trenując tym systemem jakie sugerujesz prawda jest taka ze nie ma mowy o przetrenowaniu to fakt ale wieksze jest prawdopodobnienstwo niedotrenowania. Gdy rozmawiam z ludzmi z wielu klobow, dobrych klubow w Polsce to wszyscy mowia ze ich trening opiera sie glownie na sparingach i tak powinien wygladac trening, bo gdy chce byc fajterami i chcemy dobrze walczyc to musimy walczyc, gdy chcemy byc siłaczami to musimy sie siłowac, a gdy chcemy byc szachistami to musimy grac w szachy i o to chodzi a cała reszta jest tylko ewentualnym dodatkiem i urozmaiceniem, ktore naprawde w bardzo małym procencie wpływa na rozwój w konkretniej dysycplinie, dlatego jak chcemy sie dobrze kulac to musimy to robic ;)
Rozumiem twoje poglądy, jednak nie dotyczą one profilu sportowca który przedstawiłem wyżej. Osobiście też nie wyobrażam sobie postaci z TOP rankingów MMA, „pykających” lekkie przebieżki. Ale nie wyobrażam też sobie np. Andersona Silvy pracującego przy produkcji drzwi na dwie zmiany i dodatkowo katującego mordercze treningi SW.
Musimy rozgraniczyć na czym opieramy swoje poglądy. W przedstawionej pracy starałem się uśrednić wartości dla sportowca amatora, osoby trenującej i pracującej, mającej obowiązki (czyli sportowców których głównie widzimy na sali). Te aspekty to dodatkowe negatywne bodźce dla twojej regeneracji. Dodaj do tego nieprzemyślany super intensywny wysiłek … Mieszanka wybuchowa prawda?
Panuje błędne przekonanie wzorowania się na stylu trenowania zawodowych mistrzów danych sportów… Nie biorąc pod uwagę, że za ich sukcesem oprócz ich samych stoi tuzin lekarzy, rehabilitantów, farmakologii.
W tekście, dwie sesje techniczne dotyczą sytuacji 5 treningów SW, nie połączenia sala + siłownia. W tym przypadku intensywność należy dobrać według reguł „nieprzeciążania organizmu” organizmu, które są indywidualne dla każdego z nas.
Dla przykładu osoby bazującej na moich poglądach przytoczę postać Jacka Mackusa (aktualnego zwycięscy Pucharu Polski Północnej w amatorskim MMA).
Mam wrażenie, że ten artykuł to jeden wielki truizm. Może faktycznie problem ten istnieje w naszych rodzimych klubach, ale nie potrafię sobie tego wyobrazić. Wiedzę podaną w artykule posiada chyba każdy, kto w jakiś tam sposób jest związany ze sportami walki. No przecież chyba wszyscy sobie zdają sprawę, że nie ma czegoś takiego jak utwardzania piszczeli, czy nie istnieje zawodowe MMA bez przygotowania siłowego. O przetrenowaniu nie wspomnę, bo to chyba wie nawet 5 latek, że można się przetrenować, gdy nie robi się tego z głową.
Jednak duży plus dla autora za podejmowanie dość niestandardowej tematyki.
Też bardzo bym chciał, aby to był tekst niepotrzebny… Jednak skala szerzącego się idiotyzmu (chyba można tak to określić?) nie jest taka mała jak Ci się wydaje. Nie chcę przytaczać linków, jednak łatwo to zobrazować poprze wpisanie w wyszukiwarkę hasła „utwardzanie piszczeli”. Pierwszy odnośnik kieruje nas w miejsce w którym to moderator, opisuje fakt „zlewania się” kości i ich wzmacniania, kopania w drzewo z owiniętymi goleniami bandażem elastycznym. Takich miejsc w sieci jest bardzo dużo.
Co innego działanie ludzi w sieci, gdyż są to zapewne amatorzy i osoby, którym wydaje się, że potrenowały miesiąc na siłowni i są ekspertami; a co innego profesjonalne kluby MMA. Tego, że takie idiotyzmy w sieci są powtarzane jestem pewien – pół internetu to są kretynizmy.
Jednak jeśli posiadasz wiedzę na temat klubów, w których takie praktyki są stosowane (mowa o utwardzaniu kości poprzez uderzanie w twarde przedmioty) to należy taką sprawę nagłośnić i wtedy ją brać na „warsztat”. W przeciwnym razie nie przejmowałbym się zbytnio, gdyż w internecie znajdę zapewne 100 razy większe idiotyzmy na temat wszelakich dyscyplin sportowych.
Fajnie że komuś się chciało i z większością tekstu muszę się zgodzić ,jednak co do tego fragmentu mam obiekcje
I tak:
„Jeśli nie utrzymujesz się ze sportu, zastanów się nad sensem codziennego ciężkiego treningu. Trenuj maksymalnie pięć razy w tygodniu, z czego dwa treningi muszą mieć charakter typowo techniczny.”
Nikt kto ma jakiekolwiek pojęcie o treningu sportów walki , nie ograniczy się do cięzkich treningów.Zaden organizm tego nie wytrzyma , czasy kiedy powiedzenie „Im ciężej tym lepiej” bezpowrotnie minęły i wystarczy przeczytać jakąkolwiek książkę o planowaniu treningu żeby wiedzieć o co chodzi.Tak naprawdę to 90 %ludzi (o ile nie więcej), uprawiających sporty walki nie utrzymuje się z tego, a jednak sporo z nich chce startować w zawodach i zdobywać medale.Trening 5 razy w tygodniu to nie jest mało , ale i nie jest dużo jeśli chce się konkurować w MMA czy BJJ na przyzwoitym poziomie.Znam ludzi którzy trenują dwa razy dziennie aby wygrać MP Bjj.
znam jeden klub mma nie bd mowil glosno gdzie trener ( na 2 godzinnym ) na treningu nie pozwala pic wody bo …” masz byc twardy” :/ … jak bylem u nich na sparingach to zasugerowalem mu (ich trenerowi) ze jak bylem w holandi to Gegard kazal pic po lyku co 5-10 minut to zapytal kto to jest Gegard ;) …. niektorzy trenerzy sa za starzy maja za wysokie ego zeby isc z ewolucja w treningach a ich klub to klasztor shaolin ;] …. ja proponuje tym amatorom ( ktorzy bazuja na sniadanich i obiadach mamy /babci) ktorych trener robic 2 godziny morderczego trenigu zwyczajne sciemnienie (az do koncowych sparingow) lepiej na tym wyjda …. od dawna jestem zwolennikiem zasady ze bez odpowiedniej suplementacji i regeneracji , lepiej zrobic troche mniej niz troche wiecej.
@LukaszDr – Polliquin i Wodyn to kozaki wyleczylem kregoslup ich wskazowkami gdzie kiedys nie moglem sie schylic a teraz wynosze 15 kilo ciezszych chlopow :)))) piszczel obija sie o worek a Buakaw to mutant ;)
Dyletancko i po wierzchu, to nawet nie jest wstęp do dyskusji. Nagłówek obiecujący, w środku – fusy.
Wyczuwam „eksperta” :D