„Na początku tego nie rozumiałem, byłem wręcz zirytowany” – Michał Materla o niełatwym charakterze Luke’a Rockholda
Michał Materla opowiedział o byłym mistrzu UFC i Strikeforce Luke’u Rockholdzie, oceniając, że nie wykorzystał on w pełni swojego potencjału.
Gdy kilka lat temu rozdający swego czasu karty w kategorii średniej Strikeforce i UFC Luke Rockhold opuścił American Kickboxing Academy, przenosząc się do trenera Henriego Hoofta, suchej nitki nie zostawił na nim jego wieloletni klubowy kolega Josh Thomson.
– Wyszła jego arogancja – ocenił dwa lata temu Punk. – Jest tak zarozumiały, że… Może nie zarozumiały, ale po prostu chce coraz więcej, bo ma teraz dostęp do wszystkiego, czego zechce. Może odejść, bo zbudował dobre relacje z Henrim Hooftem i innymi trenerami. Ale zdobył pas mistrzowski, trenując grappling z małymi gośćmi – takimi jak ja i inni. Sparował z gośćmi, którzy biją się na małych galach. I oczywiście ich lał, ale był bardziej techniczny – a nie na zasadzie, że „potrzebuję dużych gości!”.
Josh Thomson potwierdził tym samym powszechnie panującą opinię o Luke’u Rockholdzie jako zawodniku, którego pewność siebie przechodziła nie raz, nie dwa w arogancję.
I właśnie o byłego mistrza wagi średniej zapytano zawodnika, który miał okazję bardzo dobrze go poznać – Michała Materlę.
– Zawodnik, z którym miałem okazję zrobić dziesiątki, jak nie setki, rund – powiedział szczecinianin w rozmowie z Michałem Rogozińskim z KRUK’s different. – Najwięcej z nim pracowałem. Byłem nawet zapraszany jako sparingpartner do jego walki z Jacare, zresztą krótko przed moim zatrzymaniem. Mieliśmy wtedy miesiąc siedzieć w Stanach, a potem mieliśmy na dwa tygodnie lecieć do Melbourne do Australii. Miałem jechać z nim jako sparingpartner, ale doznał kontuzji kolana albo piszczela i potem jeszcze były z tego jakieś problemy. Musiał się więc wycofać.
– Bardzo utalentowany zawodnik, który moim zdaniem nie do końca wykorzystywał swój potencjał, swoją atletykę – ocenił Polak. – Bardzo silny, bardzo rozciągnięty. Utalentowany.
– Myślę, że troszeczkę zbyt pewny siebie. Przystojny Amerykanin, któremu sportowo wszystko dobrze się układało i w pewnym momencie brak celu na końcu troszeczkę odwiódł go od dobrej (drogi).
– Taki American Dream. Jego rodzina utytułowana sportowo. Mama na pewno trenowała na wysokim poziomie sport. Ojciec nie wiem, czy nie był olimpijczykiem. Ma dwóch braci, którzy mają zawodowe kontrakty jako chyba surferzy. Więc on jako sportowiec miał też między innymi dobre kontrakty z takimi firmami jak Ralph Lauren. Amerykańskie bożyszcze. Gdzieś po prostu zgubił ochotę do tej rywalizacji na najwyższym poziomie.
Materla stanowczo zaprzeczył, jakoby wizerunek Rockholda był pochodną jego kreacji medialnej. Nic z tych rzeczy!
– On taki jest na co dzień – stwierdził Michał. – On nie gra. Na tyle, co go poznałem, to nie jest medialne pompowanie balonika, tylko on taki na co dzień jest. Pewny siebie w każdej sytuacji. Może przegrać walkę, ale wraca dwa dni później na salę i znowu jest taki pewny siebie, że następną walkę wygra. To jest taka amerykańska mentalność.
– To taki troszeczkę amerykański styl bycia. Na początku tego nie rozumiałem, wręcz byłem zirytowany. Mówię o innych sytuacjach, nie o samej walce. Personalnie tego nie odczułem, ale musiałem zrozumieć, że to jest zupełnie inna mentalność niż nasza europejska.
Niewidziany w akcji od lipca ubiegłego roku – został wówczas brutalnie znokautowany przez Jana Błachowicza – Luke Rockhold zapowiedział kilka miesięcy temu powrót do oktagonu, choć póki co brak szczegółów na temat jego kolejnego rywala i terminu walki.
Michał Materla powróci do akcji w sobotę, w pojedynku wieńczącym galę KSW 56 krzyżując pięści z przenoszącym się do wagi średniej mistrzem 77 kilogramów Roberto Soldiciem.
Cały wywiad z Michałem poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****