„Na początku plułem jadem” – Tomasz Sarara szczerze o freak-fightach, wyjaśnia, co się zmieniło
Podpisawszy kontrakt z High League na walkę z Michałem Pasternakiem, Tomasz Sarara przyznał, że gdy powstawały organizacje freakowe, był ich mocnym przeciwnikiem.
Ledwie w środę gruchnął komunikat wystosowany przez KSW o zakończeniu współpracy z Tomaszem Sararą, a poznaliśmy szczegóły kolejnej walki krakowskiego kickboksera. Otóż, podpisał on kontrakt z cudaczną organizacją High League, gdzie zadebiutuje 17 czerwca, w ramach krakowskiej gali High League 7 stanie w szranki z Michałem Pasternakiem. Walka odbędzie się w formule bokserskiej na dystansie trzy rundy po trzy minuty – ale w małych rękawicach.
Jak zdradził krakowianin, wszystko zostało dopięte w ostatnich dniach, gdy zgłosili się do niego szefowie High League, co również dla niego stanowiło zaskoczenie. Początkowo zaproponowano mu formułę MMA, ale opcją tą nie był zainteresowany. W ramach porozumienia uzgodniono, że dla obu zawodników najsprawiedliwiej będzie zorganizować walkę w boksie w małych rękawicach.
Tomasz nie zamyka się natomiast na potencjalny powrót pod sztandar KSW.
– To nie musi być rozwiązanie definitywne – powiedział krakowianin w rozmowie z Michałem Tuszyńskim z MMARocks. – Nie, że nie jest – ale nie musi być. Zobaczymy, jakie scenariusza napisze życie.
– To wszystko dzieje się ostatnimi czasy bardzo dynamicznie. Zrobiłem wycieczkę do Warszawy, spotkanie z włodarzami High League, bo wiedziałem, że jesteśmy w stanie się dogadać. Chwilę później mówię: panowie, wrócimy do rozmów, jak wrócę z rozmowy z Martinem, z którym tak naprawdę na dzień dzisiejszy mam jeszcze aktualny kontrakt.
– Ta rozmowa przebiegła bardzo pozytywnie. Męska rozmowa, w której tak naprawdę nie robimy sobie na złość, tylko mówimy, na czym komu zależy. Udało nam się poprowadzić tę rozmowę tak, że faktycznie wróciłem z informacją, że dostaję zielony światełko na walkę. Nie musimy definitywnie kończyć przygody z KSW, więc jeśli KSW zapyta o Tomka, to Tomek pewnie nadal weźmie taką opcję pod uwagę.
– Biorąc pod uwagę zawodników, którzy pojawiają się cały czas w KSW – mówię o strikerach, którzy będą teraz na Narodowym: Krzysiek Głowacki, Gleba, zobaczymy, co się stanie z Artkiem po walce z Mariuszem. Są strikerzy, z którymi nadal bym się widział. Taka furtka pozostaje.
Swoich sił w cudacznych organizacjach MMA próbowali już wcześniej – na ogół z sukcesami – inni sportowcy z krwi i kości, by wspomnieć choćby Borysa Mańkowskiego, Marcina Wrzoska, Damiana Janikowskiego czy Artura Szpilkę.
Sarara przyznał natomiast, że kilka lat temu, gdy jak grzyby po deszczu zaczęły powstawać cudaczne organizacje, był im zdecydowanie przeciwny, delikatnie rzecz ujmując.
– Na samym początku, gdy freak-fighty weszły na rynek, to właściwie byłem taką osobą bardzo wyraźnie plującą jadem – przyznał. – I nie chodzi o to, że zmienił się tylko i wyłącznie o to, że zmienił się mój tok rozumowania, tylko przede wszystkim te organizacje też się bardzo mocno zmieniły. Zmieniły się PR-owo.
– W ogóle w żaden sposób nie chcę się wyżywać, mówić, że przypomnę sobie, kto walczył na pierwszej czy drugiej gali, kto był, czy nie był – bo nie chcę w ogóle o tym rozmawiać.
– Po prostu te gale zrobiły się naprawdę coraz ciekawsze. High League staje się już nie tylko organizacją freakową. Organizacja freakowo-sportowa. Nadal, uważam, z dużym naciskiem na freak, ale tu się pojawiają sportowcy. Nie jestem oczywiście pierwszym.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Sarara odkąd wszedł w świat MMA to albo się ośmiesza albo pogrąża.
Teraz jakieś fikołki w opowiadaniu o freak fightach, zamiast powiedzieć wprost, że poszedł tam – jak każdy polityk do polityki – w potrzebie za pieniędzmi.