„Na pierwszy rzut oka wydaje się…” – Jan Błachowicz dzielił szatnię z Jonem Jonesem na UFC 239
Jan Błachowicz przemycił kilka miłych słów pod adresem Jona Jonesa, z którym dzielił szatnię podczas gali UFC 239.
Swego czasu Jan Błachowicz wprost określił rozdającego karty w kategorii półciężkiej i słynącego z bycia na bakier z kontrolami antydopingowymi Jona Jonesa mianem „oszusta”.
Zobacz także: Martin Lewandowski grozi Mateuszowi Gamrotowi odebraniem pasa
Tymczasem podczas niedawnej gali UFC 239 obaj zawodnicy mieli okazję odrobinę lepiej się poznać – i okazuje się, że nie taki diabeł straszny.
Dzieliłem z nim szatnię.
– powiedział Cieszyński Książę w rozmowie z Jarosławem Świątkiem z MyMMA.pl.
Z jednej strony te jego wszystkie wpadki… Jest to takie trochę odrażające. A z drugiej strony bardzo fajnie, w porządku się wobec mnie zachował w tej szatni, więc gdy poznałem się troszeczkę bliżej, bardziej prywatnie, to wydaje się na pierwszy rzut oka, że jest w porządku. No, ale cały czas gdzieś to za nim idzie, te wszystkie jego wpadki dopingowe i nie tylko.
W Las Vegas polski zawodnik spektakularnie znokautował szykowanego już na kolejnego pretendenta Luke’a Rockholda, podczas gdy Bones po wyrównanej walce niejednogłośnie wypunktował Thiago Santosa.
O ile Błachowicz nie ma wątpliwości, że sędziowie podjęli słuszną decyzję, punktując dla Jonesa, to nie ukrywa, że starcie z Santosem stanowić może cenny materiał analityczny na wypadek konfrontacji o złoto.
Ta walka z Thiago trochę mi otworzyła taką małą furtkę, ale nie będę teraz mówił, bo to może wypłynąć. To może wypłynąć, a tego nie chcemy.
– powiedział Błachowicz, zapytany, jak poradziłby sobie z Jonesem.
Jest parę luk, gdzie teoretycznie dałoby się coś wsadzić. Sierpa? Później sierpa. Zacznę się zastanawiać w stu procentach, jak już będę wiedział, dojdę do tego jeszcze jedną walką czy jakby się udało teraz – wtedy zacznę go rozkminiać na sto procent.
Póki co nie wiadomo, z kim w kolejnej walce rękawice skrzyżuje polski półciężki. Powróciwszy do Polski nabrał odrobinę medialnej werwy, zapraszając w oktagonowe tany właśnie mistrza, ale…
Pewnie zostaje Anthony Smith, chociaż może się okaże tak, że jakoś tak trochę farta będzie i dadzą tego titleshota – to by mi najbardziej pasowało.
– powiedział.
Ale raczej jeszcze jedną walkę trzeba zrobić. Na 90% czuję, że to będzie właśnie Anthony, ale zobaczymy.
*****