„Musieliby dać mi furę pieniędzy” – Francis Ngannou z rezerwą o walce z Jonem Jonesem
Francis Ngannou ma poważne wątpliwości, na ile realna jest jego walka z wygrażającym mu Jonem Jonesem.
Kowadłoręki Francis Ngannou od kilku dni toczy coraz bardziej zażarte boje z rozdającym karty w wadze półciężkiej Jonem Jonesem.
Obaj zawodnicy wyrażają w mediach społecznościowych pełną gotowość do sprawdzenia się w oktagonie, nie mając wątpliwości, że posiadają po swojej stronie więcej atutów – Kameruńczyk w postaci ciężkich rąk, Amerykanin – inteligencji i wszechstronności.
Okazuje się jednak, że Kameruńczyk nieszczególnie wierzy w to, aby dane mu było w najbliższym czasie przywitać Bonesa w szeregach kategorii ciężkiej.
– Nie sądzę, aby doszło do walki z Jonem Jonesem – powiedział w rozmowie z BJPenn.com. – Ludzie mówią o przejściu Jonesa wyżej od lat. Gdyby się w końcu przeniósł, z wielką chęcią bym do niego wyszedł.
– Musieliby jednak dać mi za to furę pieniędzy, bo to byłaby super walka. Musieliby sowicie za nią zapłacić.
Kameruński Predator może pochwalić się serią czterech z rzędu zwycięstw przez nokauty, ale nadal nie wiadomo, kiedy otrzyma szansę walki o pas mistrzowski 265 funtów – Dana White i spółka chcą bowiem wcześniej zestawić trylogię Stipego Miocicia z Danielem Cormierem.
Jak widziałby natomiast potencjalne starcie z Bonesem, gdyby ten rzeczywiście przeniósł się wyżej?
– Nie wyszedłbym tam, żeby przegrać – powiedział. – Zadam Jonowi Jonesowi pierwszą porażkę. Jones ma dobrą szczękę, ale sprawdzimy, jak dobrą. Mogę go trafić i znokautować. Był już wcześniej trafiany.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****
Justin Gaethje 2.0 – największe zagrożenie dla Khabiba Nurmagomedova?