UFC

„Musiałbym renegocjować kontrakt…” – Jose Aldo o walce mistrzowskiej i starciu z Conorem McGregorem

Jose Aldo obszernie podsumował zwycięstwo z Renato Moicano podczas gali w Fortalezie i zabrał głos na temat swoich dalszych planów sportowych.

To był wielki wieczór dla bożyszcze brazylijskich fanów Jose Aldo. Legendarny reprezentant Kraju Kawy w co-main evencie gali UFC on ESPN+ 2 w Fortalezie znokautował w drugiej rundzie mierzącego w sam szczyt dywizji Renato Moicano.

Po zwycięstwie Aldo wyskoczył z oktagonu, aby świętować ze swoimi fanami – jak swego czasu po wiktorii z Chadem Mendese w ich pierwszym starciu.

Jak przyznał podczas konferencji prasowej po gali, wyskoczywszy z oktagonu, nie próbował dostać się do żadnego konkretnego sektora, po prostu starają się uciec przed próbującą powstrzymać go ochroną. Chciał poczuć energię fanów, świętować wiktorię razem z nimi.

Aldo wyraził się z dużym uznaniem o Moicano, zdradzając, że pierwszą rundę chciał poświęcić na próbę rozczytania rywala – zdawał sobie bowiem sprawę, jak niebezpiecznym zawodnikiem jest jego krajan.

Po zakończeniu pojedynku przez sędziego Moicano protestował, zapewniając, że cały czas pozostawał w grze i przerwanie było przedwczesne. Zapytany o te słowa, Aldo stwierdził, że wydaje mu się, iż Moicano jednak nie do końca reagował na komendy sędziego o obronie. Zaznaczył jednak, że nie oglądał jeszcze powtórek.

Scarface zdradził, że po walce życzył rywalowi powodzenia w dalszych walkach, przepraszając go też, że stanął na drodze jego marzeń o pasie mistrzowskim. Nie ma jednak wątpliwości, że Moicano będzie nadal zwyciężał i w końcu sięgnie po złoto – i tego mu też życzy.

W kontrakcie z UFC Jose Aldo zostały obecnie tylko dwa pojedynki. Już wcześniej zapowiedział, że chciałby stoczyć je w Brazylii, jeszcze w tym roku kończąc w ten sposób karierę w MMA. Jednocześnie jednak nigdy nie ukrywał, że jego marzeniem jest odejście ze sportu w glorii mistrza – choć z uwagi na dwie porażki przez nokauty z rozdającym obecnie karty w wadze piórkowej Maxem Hollowayem nie będzie o to łatwo.

Okazuje się jednak, że po wczorajszej wiktorii Scarface byłby w stanie raz jeszcze zastanowić się nad zawieszeniem rękawic na kołku w tym roku, gdyby pojawiła się szansa walki o pas mistrzowski.

Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będę walczył o tytuł.

– powiedział podczas konferencji prasowej.

Gdybym dostał taką szansę, musiałbym renegocjować kontrakt i naradzić się ze wszystkimi. Nie próbuję wykorzystać sytuacji, ale chciałbym też spróbować się w innych sportach.

Gala w Fortalezie nie umknęła uwadze pogromcy Jose Aldo, Conorowi McGregorowi, który przemycił kilka przytyków pod adresem Brazylijczyka, jednocześnie wyrażając wolę walki w Brazylii – i Scarface nie miałby oczywiście absolutnie nic przeciwko, aby stanąć raz jeszcze naprzeciwko Irlandczyka.

To byłoby dla mnie wspaniałe.

– powiedział o potencjalnym rewanżu z McGregorem.

Nie wiem, czy jego walka w Rio (z Rafaelem dos Anjosem w zeszłym roku) była bliska. Nie dotarło to do mnie. Gdybym jednak dostał szansę walki w kategorii wyżej, nie będąc zmuszanym do katorżniczego ścinania wagi, byłaby fantastyczna walka.

W pierwszym starciu nie byłem w stanie pokazać swoich umiejętności. Trafił świetnym ciosem, ale jeśli pojawi się kolejna okazja, historia potoczy się inaczej.

Wyzwanie po gali rzucił Brazylijczykowi idący jak burza przez kategorię piórkową Alex Volkanovski, który kilka tygodni temu zmiażdżył Chada Mendesa. Jose podchodzi jednak do tematu z pewnym dystansem.

Przepraszam tego gościa.

– powiedział.

Nie wiem. Możecie jednak być pewni, że jeśli pojawi się szansa na walkę w Kurytybie (podczas majowej gali UFC 237), wykorzystam ją.

W ocenie wielu idealnym rywalem dla brazylijskiej legendy byłby teraz były pretendent do złota Brian Ortega, który zdążył już wyrazić gotowość do przedyskutowania tematu.

Zapytany właśnie o T-City, Aldo przyznał, że jak najbardziej interesowałby go taki pojedynek.

Zwycięstwa Brazylijczyka nie przegapił też jego dwukrotny pogromca, wspomniany Max Holloway, który rządzi w dywizji twardą ręką. Hawajczyk okazał byłemu dominatorowi wagi piórkowej ogromny szacunek, nie szczędząc mu komplementów.

Uważam, że to prawdziwy mistrz.

– powiedział Aldo, zapytany o wpis Hollowaya.

Cieszę się z tego, bo to gość, który na to zasługuje. Zasługuje, aby być mistrzem. Zapracował na to. Walczył o to od początku. Przybył do UFC w bardzo młodym wieku. Osiągnął to. To wspaniała historia. Też ma dziecko, jak ja. Mamy rodziny i walczymy dla nich. Cieszę się jego sukcesami i życzę mu wszystkiego najlepszego w kategorii piórkowej lub lekkiej. Mam nadzieję, że nadal będzie kroczył w zdrowiu zwycięską drogą.

*****

Lowing.pl trzy miesiące z Patronite.pl

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

Dodaj komentarz

Back to top button