„Może on wyjdzie do walki ze mną” – Marcin Tybura chce walczyć na UFC 251, ma na oku rywala z Brazylii
Marcin Tybura spotkał się z dziennikarzami po zwycięstwie z Sergeyem Spivakiem, wskazując zawodnika, z którym chciałby zmierzyć się w kolejnym starciu.
Marcin Tybura pokonał jednogłośną decyzją Sergeya Spivaka podczas gali UFC on ESPN+ 27 w Norfolk, odnosząc piekielnie ważne zwycięstwo. Powracał bowiem po dwóch z rzędu porażkach przez nokaut i nie mógł pozwolić sobie na kolejne potknięcie.
– Była pewna presja – powiedział po walce w rozmowie z dziennikarzami. – Nie odczuwałem jej tak, jaki kiedyś, ale w trakcie walki wiedziałem, że jest ona dla mnie bardzo ważna. Bardzo chciałem zwyciężyć. Może odrobinę mnie zatrzymała. Miałem nadzieję na znacznie lepszy występ. Byłem przygotowany bardzo dobrze, ale zwycięstwo to zwycięstwo. Czuję się dobrze.
Polak zdominował Mołdawianina w płaszczyźnie zapaśniczej i parterowej, w każdej z trzech rund kładąc go na plecy, kontrolując i obalając. Jak przyznał, spodziewał się, że w tych właśnie elementach będzie rozdawał karty.
– Chociaż jest gościem z sambo, więc też zna się na grapplingu – powiedział uniejowianin. – Jest ode mnie wyższy, ale grappling był po mojej stronie. Wiedziałem o tym przed walką, bo robiłem wcześniej dużo grapplingu. Wygrałem wiele razy przez poddania. Czuję się pewnie od strony grapplingu.
Przygotowania do walki Tybura odbył w Syndicate MMA pod wodzą trenera Johna Wooda. Jak zapewnił, przed pojedynkiem był bardzo spokojny i pewny siebie.
– Przeniosłem się do Las Vegas – powiedział. – Mieszkałem tutaj. Inna perspektywa. Może nie zmieniłem się całkowicie, ale zacząłem patrzeć na różne rzezy inaczej. Dodałem kilka technik i zadziałało.
Zapytany, czy chciał przenosić walkę do parteru, Tybura potwierdził.
– W pewnym momencie tak, bo w poprzednich walkach za długo trzymałem stójkę – przyznał. – I nie było to dobrym pomysłem. Do tej walki wyszliśmy więc z założeniem, że jeśli pojawi się okazja na obalenie, przewracamy.
– Pracowaliśmy też nad tym, aby trzymać ręce wysoko i uniknąć wszystkich ciosów – powiedział w temacie wymian stójkowych. – Były pewne, które doszły, ale walka to walka. Nie da się wszystkiego uniknąć.
Dla Marcina Tybury zwycięstwo w Norfolk było pierwszym od lipca 2018 roku, gdy również wypunktował Stefana Struve. Teraz natomiast spogląda w kierunku jednej z niedawnych ofiar Holendra.
– Rogerio de Lima walczył w zeszłym tygodniu – powiedział Polak, zapytany o dalsze plany. – Może on wyjdzie do walki ze mną. W Perth w Australii szykuje się świetna gala (UFC 251). Byłem tam już, więc chciałbym tam wrócić.
Wspomniany Marcos Rogerio de Lima znokautował tydzień temu w Auckland Bena Sosoliego w pierwszej rundzie walki, powracając na zwycięską drogą po wspomnianej porażce z holenderskim Wieżowcem.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz darmowy zakład 50 PLN
*****