Mołdawski King Kong chce Marcina Tyburę – i wyjaśnia dlaczego!
Alexander Romanov postawił sprawę jasno – w kolejnej walce chce skrzyżować rękawice z Marcinem Tyburą.
Podczas sobotniej gali UFC Fight Night w Las Vegas Alexander Romanov dopisał do swojego bilansu drugie zwycięstwo pod sztandarem UFC.
Mołdawianin miał co prawda w stójce pewne problemy z Marcosem Rogerio de Limą, inkasując kilka ciosów i lowkingów, ale gdy przeniósł walkę do parteru, gra toczyła się do jednej bramki. Ostatecznie w końcówce pierwszej rundy udusił Brazylijczyka przedramieniem.
Podczas konferencji prasowej po walce Romanov opowiedział o poddanie i planie na pojedynek.
– Nie patrzymy na swoich rywali – powiedział. – Mamy swój plan, który polega na presji, presji, presji i jeszcze raz presji.
– To było duszenie łokciem. To moje trzecie zwycięstwo w karierze tego rodzaju duszeniem. Wydaje mi się, że było to pierwsze tego rodzaju w UFC.
Zapytany o rywala, z którym chciałby zmierzyć się w następnym pojedynku, 30-latek długo się nie zastanawiał, ponownie – podobnie jak w wywiadzie, jakiego udzielił zaraz po walce – wskazując na Marcina Tyburę.
– Chcę walczyć z Marcinem Tyburą, bo nasza walka została anulowana w lipcu – powiedział. – A później chciałbym walczyć z (Jairzinho) Rozenstruikiem.
– Gdy miałem 6-0 albo 7-0 w zawodowej karierze, miałem walczyć z tym gościem w Rizin, ale nasi menadżerowie się nie dogadali i nie doszło do walki. Teraz natomiast jesteśmy razem w UFC i myślę, że da się zestawić taki pojedynek.
Pytanie jednak, czy sklasyfikowany na 15. miejscu w rankingu wagi ciężkiej uniejowianin będzie zainteresowany konfrontacją z Alexandrem Romanovem? Rozpędzony serią trzech zwycięstw Polak wspominał zresztą niedawno o pracach nad zestawieniem kolejnej walki – a nie ukrywa, że mierzy teraz w rywali z czołowej dziesiątki rankingu.
Mołdawski King Kong zdaje sobie sprawę, że nieskazitelny bilans 13-0 i dwa zwycięstwa na rozpoczęcie przygody z UFC mogą jednak oznaczać, że niebawem to jego inni zawdonicy będą wyzywać do walki.
– Jestem na to gotowy – powiedział z uśmiechem. – Mogę powiedzieć, że jestem tutaj, zapraszam.
– Gdy dostanę się do Top 10, wtedy razem z moim sztabem przyjrzymy się gościom z Top 10 – powiedział. – Jednak nie sądzę, abym miał jakiekolwiek problemy z kimkolwiek spoza Top 10.
Starcie z Marcosem Rogerio de Limą było dla Alexandra Romanova drugim w odstępie dwóch miesięcy. We wrześniu w debiucie poddał Roque Martineza. Jak się okazuje, długiego rozbratu z matą nie przewiduje.
– Za miesiąc – odparł, zapytany o kolejny pojedynek. – Byłem długo poza domem, więc chciałbym spędzić trochę czasu z moją rodziną, z moimi dziećmi, z rodzicami. Myślę, że zrobię sobie tydzień przerwy, a potem wznowię przygotowania do kolejnej walki.
Cały wywiad poniżej:
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
*****