Michał Materla o rewanżu z Mamedem Khalidovem: „Ja jestem chętny”
Po spektakularnym zwycięstwie z Rousimarem Palharesem na gali KSW 36 Michał Materla opowiada o walce, swojej przyszłości i kolejnych celach.
Michał Materla nie był faworytem w walce wieczoru gali KSW 36 w Zielonej Górze, w której stanął naprzeciwko słynącego z brudnych zagrywek brazylijskiego kolekcjonera nóg Rousimara Palharesa. Skończył jednak Brazylijczyka atomowym podbródkowym, notując najefektowniejszy nokaut w karierze.
Zawsze podejmuję wyzwania i mogło pójść różnie, ale byłem bardzo dobrze przygotowany.
– powiedział szczecinianin na spotkaniu z dziennikarzami po gali.
Radość była ogromna, bo nieczęsto wygrywam przez nokauty, nie jestem jakimś super uderzaczem. Tym bardziej z takim zawodnikiem, jakim jest Palhares ogromna radość.
Polak walczył bardzo uważnie w stójce, z powodzeniem trzymając Brazylijczyka na końcach swoich pięści i polując na rozstrzygający cios. I doczekał się, bo w drugiej rundzie atomowym podbródkowym odciął Pniakowi światło.
Taktyka była tak naprawdę taka, żeby jeszcze spokojniej to wszystko robić. Wciągać, próbować oszukać, ale mam gdzieś głęboko zakorzenione, że lubię walczyć, lubię się bić i były takie momenty, że już chciałem po prostu polecieć na niego, co dała fabryka, ale miałem przed oczami trenerów, którzy narysowali mi w głowie taktykę. Powiedzieli: poczekaj, wciągnij, on sam przyjdzie. I udało się.
W pierwszej rundzie pojedynek na kilkadziesiąt przeniósł się do parteru, ale Berserker nie miał problemów ze zduszeniem w zarodku jakiejkolwiek ofensywy Brazylijczyka. Nie ukrywa, że kluczową rolę w przygotowaniu defensywy parterowej odegrał Marian Santos Kłosowski.
Motywował mnie, wyciągał na treningi. Robiliśmy ucieczki z dźwigni na nogi i to dało mi taką pewność siebie, że mimo tego, że zszedłem do parteru, nie miałem paniki. „A co będzie, jak on mi chwyci nogę?”.
– powiedział Materla.
Druga sprawa – w momencie, gdy znaleźliśmy się w parterze, to naprawdę nie czułem tej jego siły fizycznej. Bardzo mocno mnie ściskał nogami – te swoje nóżki to miał jak dwa filary od jakiegoś mola w Międzyzdrojach, więc to czułem. Ale góra? Czułem, że jest skontrolowany, że nie mogę mu dać centymetra, bo zaraz mnie wciągnie, moje biodra na swoje biodra i będzie coś tam próbował kręcić. Ale na to też byłem gotowy.
O spektakularnym nokaucie szczecinianina jest już głośno na całym świecie. Wszystkie największe portale branżowe pokazały soczysty podbródkowy, którym ubił Palharesa. Materla nie uważa jednak, aby wygrana z Toquinho była najważniejszą w jego sportowej karierze.
Powiem szczerze, że chyba walka z Tomkiem Drwalem to była dla mnie dużo ważniejsza wygrana niż dzisiejsza. Ale jeśli chodzi o rozgłos na świecie, to zdecydowanie tak.
Cipao zapowiedział, że teraz wybiera się do San Diego, aby pomóc Luke’owi Rockholdowi w przygotowaniach do walki z Ronaldo Souzą, ale nie ukrywa, że myśli już o powrocie do klatki.
Jestem gotowy na kolejne wyzwania. Moje życie jest uzależnione od wyzwań. Dostaję nazwisko i to jest dla mnie wyzwanie, z którym każdego dnia mierzę się fizycznie i psychicznie.
Wygrana z Palharesem jest dla Materli już drugą z rzędu – ostatnio ubił Antoniego Chmielewskiego – po porażce z Mamedem Khalidovem w zeszłym roku. Reprezentant Berserkerów nie ukrywa, że rewanż z zawodnikiem z Czeczenii znajduje się na jego radarze.
Jeżeli będzie taka wola, to oczywiście. Ja jestem chętny.
Poniżej cały wywiad (nagranie za MMAnia.pl)