Michał Materla i Marcin Różalski o powrocie do oktagonu
Michał Materla i Marcin Różalski zabierają głos na temat możliwego jeszcze w tym roku powrotu do klatki KSW.
Ekipa IronHorseSeriesTV pod przewodnictwem Łukasza Jurkowskiego dopadła dwóch czołowych polskich zawodników i gwiazdy KSW – byłego mistrza kategorii średniej Michała Materlę oraz także już byłego – bo pas zwakował – mistrza kategorii ciężkiej Marcina Różalskiego.
Szczeciński Berserker nie ukrywa, że po – jak to określił – kilkumiesięcznym pobycie w „poznańskim Hiltonie” garnie się do walki. Zapytany, kiedy chciałby powrócić do klatki, nie pozostawił wątpliwości, do odpowiedzi wplatając charakterystyczne dla siebie akcenty humorystyczne:
Jak najszybciej. Musimy się tutaj porozumieć z Maćkiem i z Martinem. Będzie spotkanie i zobaczymy, co zaproponują. Uważam, że ten okres bardzo ciężko przepracowałem i nie mam takiej sytuacji, że musiałbym dochodzić do formy przez jakiś dłuższy okres czasu niż normalnie jest to stosowane, czyli powiedzmy 12 tygodni. Jeżeli więc powiedzą: „Michał, potrzebujemy cię w Irlandii”, to jak Irlandię chcę zdobyć ją, a jeśli powiedzą, że w Krakowie, to też super. A jak powiedzą, że i w Irlandii, i w Krakowie, to jeszcze ze dwie walki po drodze jeszcze pod Żabką sobie załatwię.
Bardzo żałuję, że nie miałem okazji być częścią tego wydarzenia, które odbyło się w maju. Wiadomo, jest dużo negatywnych, złych emocji, którym chciałbym dać upust na walce, więc jestem gotowy.
Jak natomiast sytuacja przedstawia się z Różalem, który po ubiciu Fernando Santosa i zdobyciu tytułu mistrzowskiego kategorii ciężkiej podczas majowej gali KSW 39 zapowiedział jego zwakowanie, nie wykluczając, że więcej w klatce już się nie pojawi? Czy jest szansa, by jednak jeszcze w tym roku ponownie wrócił do akcji?
Wątpię, bo tak: w Irlandii nie zawalczę, bo, po pierwsze – nie chce mi się, po drugie – nie mój klimat. Nie szukam wymówki, to nie jest mój klimat.
– stwierdził Różal.
Anglia pokazała mi, że nie mogę nigdzie na wyjazdach walczyć, bo nie służy mi tam jedzenie, nie służy mi tam klimat, pogoda. McSweeney to pokazał, jak mnie udusił jak kurę. Chociaż ja nie klepałem, bo jak McSweeney mnie dusił, to krzyczałeś: „Różal, wychodź!”, a ja powiedziałem: „Ok! Ok!” – a sędzia, że klepałem. No dobra, nieważne.
Jeżeli chodzi o galę zimową – nie wiem. Zima to jest dla mnie jeszcze gorsza pora roku niż jesień. Ale nie powiem, że nie, bo to normalne, że zawsze są argumenty, którymi można przekupić zawodnika. I nie chodzi tylko o pieniądze, ale też o mega przeciwnika.
Powiem szczerze, że jeżeli odechciałoby mi się bardzo walczyć i nie miałbym już (ochoty) do walki, to nie będę zły na to. Nie mam więc żadnych planów. Na razie plany to mam, aby sobie w Różalowie posiedzieć, rozbudować Różalowo.
Cały, utrzymany w wesołej atmosferze dostępny poniżej:
*****
Sierpem #56 – dlaczego Daniel Cormier sprawił Jonowi Jonesowi masę problemów rewanżu?