Michał Bobrowski o rewanżu z Szymonem Kołeckim: „Ok, ale na moich warunkach”
Michał Bobrowski podsumował wiktorię z Szymonem Kołeckim, jaką odniósł podczas sobotniej gali Babilon MMA 5 w Międzyzdrojach.
Michał Bobrowski odniósł w sobotę podczas gali Babilon MMA 5 w Międzyzdrojach piekielnie cenne zwycięstwo – medialnie: najcenniejsze – zadając pierwszą w karierze porażkę idącemu dotychczas jak burza Szymonowi Kołeckiemu.
Ba, 23-latek na okoliczność tej walki przeniósł się jednorazowo do kategorii półciężkiej, podczas gdy na co dzień rywalizuje w 84 kilogramach.
Chciałbym w tym roku jeszcze parę razy wystartować amatorsko – czy to w turniejach jiu-jitsu, czy też zapaśniczych, żeby poprawić jeszcze swoje umiejętności, zweryfikować je na arenie amatorskiej.
– powiedział Bobrowski w programie Puncher.
Na końcówkę roku widziałbym się w klatce. Przygotowania miałem od stycznia, szykowany byłem na czerwiec, później początek lipca, a ostatecznie wyszła końcówka sierpnia. Wiemy jednak doskonale, że z formą jest tak, że zrobi się raz „peak” formy, szczyt, a później to jest takie jak odgrzewanie obiadu. Niby spoko, ale to nie jest to samo.
Podczas walki z Szymonem byłem w formie, ale byłem też już zmęczony tym wszystkim, rygorem treningu. Chciałbym teraz jakiś tydzień, dwa troszeczkę sobie odpocząć, a dopiero później wrócić do przygotowań. Celuję w końcówkę roku lub początek przyszłego.
Szefujący organizacji Tomasz Babiloński po gali nie wykluczył potencjalnego rewanżu pomiędzy oboma zawodnikami, ale Bober podchodzi do tego tematu z dystansem – i stawia warunki.
Sportowo rewanż jest bez sensu, ponieważ ja walczę w kategorii 84 kilogramy, Szymon w 93 kg.
– powiedział Michał.
Ta walka dała dużo mnie oraz Szymonowi. Jeśli mówimy o rewanżu, to zróbmy go za rok, za dwa, jeśli nasze drogi znów się zejdą i będziemy na podobnym poziomie. Ja chcę się bić w UFC, Szymon jest tutaj gwiazdą na polskiej scenie, szczególnie w Babilon. Przymierzany jest do Akopa Szostaka, do Mariusza Pudzianowskiego. Ja mam zupełnie inne ambicje sportowe. Jeżeli Szymon chce się bić, ok, zróbmy to teraz na moich warunkach, w 84 kilogramach.
W ocenie ekspertów większych i mniejszych oraz dużej części fanów obaj zawodnicy – Bobrowski i Kołecki – wiele zyskali na walce. O bijącym się zawodowo od czterech lat i niepokonanym w karierze młodzianie zrobiło się bowiem po raz pierwszy naprawdę głośno, natomiast były sztangista udowodnił, że potrafi przewalczyć piętnaście minut.
Zwycięzca nie ma jednak wątpliwości, że to on zyskał więcej.
Teraz każda wygrana Szymona winduje mnie w górę.
– powiedział.
Nie dość więc, że zyskałem tym, że pokazałem się szerszej publiczności, to teraz każda walka Szymona stawia mnie jeszcze wyżej – byłem tym, który go pokonał.
*****
Marcin Różalski nie wyklucza powrotu do MMA: „Byłoby bardzo fajnie tam zawalczyć”