Michael McDonald niezadowolony z płacy w UFC
Były pretendent do pasa mistrzowskiego kategorii koguciej narzeka na swoje zarobki w UFC.
Kowadłoręki koguci Michael McDonald, który ostatni raz widziany był w oktagonie prawie dwa lata temu, przegrywając z Urijahem Faberem, ostatnio regularnie wizytował lekarza, ale jego problemy zdrowotne powoli przechodzą do przeszłości.
Mayday’owi nie spieszy się jednak szczególnie do powrotu do oktagonu UFC.
Sprawy zaczęły się komplikować po walce z Miguelem Torresem. Pieniądze nigdy nie były czymś, na czym chciałem się skupiać, ale gdy się rozejrzałem i zobaczyłem, że ludzie, których ubijam, zarabiali dużo więcej niż ja, zacząłem czuć złość i rozżalenie.
– stwierdził w rozmowie z ESPN.
Za pojedynek z Torresem McDonald otrzymał 16 tysięcy dolarów (8 za występ i 8 za zwycięstwo).
Znokautowałem Torresa i prawie nic nie zarobiłem. Wtedy pojawiła się frustracja, która powoduje, że po prostu nie cieszysz się swoją pracą. Czujesz się niedoceniany i oszukiwany.
24-letni Amerykanin, który po czterech kolejnych zwycięstwach w 2013 roku walczył o pas mistrzowski z Renanem Barao, przegrywając ostatecznie przez poddanie, zapowiada, że teraz będzie chciał dokonać zmian w swoim kontrakcie z UFC.
Nie ma opcji, żebym walczył z najlepszymi zawodnikami za wypłatę, którą dostaję, szczególnie że oni dostają o wiele więcej.
Jeśli UFC chce, żebym bił się z tak świetnymi rywalami, jak Faber, nie jest tak, że chcę iść z nimi na noże. Ale, owszem, nie chciałbym z nim walczyć za pieniądze, jakie teraz otrzymuję. Więc może będziemy renegocjować kontrakt. Może trzeba będzie się zatrzymać i nie brać tej walki już teraz? Może: „Czy możemy otrzymać trochę więcej gwarantowanych pieniędzy przy zachowaniu kontraktu?”. Nie wiem, jak to się potoczy, ale muszą o mnie zadbać.