UFC

„Miałem przed oczami Luke’a Rockholda!” – Poirier o nokaucie na McGregorze i błędach Irlandczyka

Dustin Poirier opowiedział o taktycznych elementach, które zapewniły mu zwycięstwo w rewanżu z Conorem McGregorem na UFC 257.

Wczesnym niedzielnym rankiem w Abu Zabi Dustin Poirier odniósł prawdopodobnie najcenniejsze zwycięstwo w zawodowej karierze – a na pewno najbardziej medialne – w rewanżu nokautując Conora McGregora w ramach gali UFC 257.

Amerykanin już w jednej z pierwszych akcji przewrócił Irlandczyka, choć nie zdołał utrzymać go na dole. Natomiast na przestrzeni całej walki – skończył ją w drugiej rundzie – regularnie smagał rywala wewnętrznymi i zewnętrznymi lowknigami na wysokości łydki, dobrze pracując także prawym sierpowym w kontrach.

W wywiadzie udzielonym ESPN.com Luizjańczyk podkreślił, że w oktagonie obniżył nieco moc w uderzeniach, aby nie dawać Irlandczykowi okazji do kontr.

– Chciałem wcześnie obalić i chciałem mieszać kopnięcia z boksem i obaleniami – powiedział o taktyce na pojedynek. – Chcieliśmy wszystko przeplatać, żeby nie mógł nas rozczytać. Kopać nisko, kopać wysoko, atakować ciosami głowę, doły.

– Nie chcieliśmy też zbyt mocno atakować jabami, bo ma dobrą kontrę krosem albo (prawą ręką) nad jabem w tym samym czasie. Doskonały timing. Jest pod tym kątem jednym z najlepszych w tej grze. Nie chciałem więc zbyt mocno osadzać ciężaru ciała na przedniej nodze przy jabie. Chciałem pracować kopnięciami i obaleniami.

– Mike Brown chciał, żeby rąbał łydkingami. Żebym rąbał, rąbał i rąbał. Więc rąbaliśmy. Pierwszy, który wyprowadziłem, doszedł celu i… Mam już pewne doświadczenie w kopaniu i gdy trafiasz górną częścią piszczeli, tą twardą częścią pod kolanem, i jeszcze odpowiednio to dokręcisz, to naprawdę jest to bardzo mocne i przeokrutnie boli. Szczególnie na łydkę. I wiedziałem, że tym pierwszym kopnięciem dobrze go sieknąłem.

– Kopię mocno, a sądziliśmy, że szerokie ustawienie Conora powoduje, że trudno mu blokować niskie kopnięcia na łydkę. Ponadto zacząłem kopać pomimo jego bloków, bo nie blokował prawidłowo. Nadal dostawał w mięśnie na swojej łydce. Nie wystawiał piszczeli na zewnątrz tak mocno, jak powinien, więc nie trafiałem piszczelą w piszczel. Nawet gdy blokował, to dostawał tą złą częścią kopnięcia.

– A wiem z doświadczenia – bo kulałem po takich kopnięciach od Jima Millera i kilka razy byłem nimi rozbity – że opuchlizna w twojej łydce nie ma dokąd ujść. Nie rozłoży się na cały mięsień jak na przykład przy kopnięciach na udo. Dlatego dopada cię zespół ciasnoty (przedziałów powięziowych) i opuchlizna zatrzymuje się w miejscu. Niebywale bolesne.

Obaj zawodnicy tu i ówdzie wdali się w krótkie pogawędki podczas pojedynku, ale Poirier stwierdził, że McGregor nie był jednak szczególnie rozmowny. Przyznał natomiast, że Notorious również dosięgnął go uderzeniami, które mocno odczuł.

– Zdziwiłem się, gdy byliśmy przy siatce i zacząłem gadać do niego bzdury o tych uderzeniach barkiem, bo trafił mnie jednym dobrym – przyznał. – Myślę sobie: jasna cholera! Nie było może żadnego błysku, ale poczułem, że to było dobre uderzenie.

– Trafił mnie też w dystansie jednym naprawdę dobrym lewym. Byłem wtedy tyłem do swojego narożnika. Trafił mnie dobrym lewym. Gdyby wtedy ruszył, nie wiem, co by się stało. Oczywiście starałbym się bronić, ale byłem ranny.

Dustin Poirier nie tylko czasami wdawał się w pogawędki z Irlandczykiem, ale nie raz, nie dwa gdy trafił czystym ciosem, dawał temu ostentacyjnie wyraz, kiwając palcem i uśmiechając się do rywala.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

– Rozczytałem jego timing – powiedział o tych akcjach. – Gdy rzucał jaba, odchylałem się i odpowiadałem własnym. Albo wyprowadzał leniwe kombinacje, a ja się odchylałem i trafiałem go kontrującym sierpem. „Mam cię! Mam cię, stary. Też potrafię boksować”.

Początkiem końca McGregora – który miał już wówczas okrutnie okopaną wykroczną nogę – był kolejny kontrujący prawy, którym naruszył do Poirier. Kanonadą uderzeń usadził następnie Irlandczyka na czterech literach przy ogrodzeniu, dzieła zniszczenia dopełniając soczystym prawym.

Jak się okazuje, w trakcie tej akcji właśnie akcji oczami wyobraźni Dustin Poirier widział… byłego mistrza kategorii średniej UFC i Strikeforce Luke’a Rockholda!

– Ta ostatnie lewa ręka to było wspaniałe uczucie – powiedział z entuzjazmem. – Naprawdę dobre… W chwili gdy to wszystko się działo, miałem przed oczami Luke’a Rockholda, gdy sam był przy ogrodzeniu i wyłożył się po lewej ręce. Nie pamiętam, która to dokładnie była walka. Conor był w dokładnie tym samym położeniu i zobaczyłem, że mogę uderzyć dokładnie w ten sam sposób. Pociągnąłem mocno.

– Był przy ogrodzeniu i dostał hakiem. Dokładnie tak samo było z Conorem. To ostatnie uderzenie lewą było naprawdę mocne.

Luizjańczyk pomylił co prawda ciosy – bo rozłożył Irlandczyka uderzeniem prawą ręką – ale nie ulega wątpliwości, do której walki Luke’a Rockholda nawiązał. Chodzi oczywiście o klęskę Amerykanina z Yoelem Romero, który posławszy go na deski, podobnym uderzeniem zakończył zawody.

Poniżej cały wywiad z Dustinem Poirierem.

Wszystkie walki UFC można oglądać i obstawiać w Fortunie – z bonusem do 2230 PLN

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

*****

Koszulki Lowking.pl dostępne w sprzedaży!

Powiązane artykuły

Komentarze: 1

  1. Rewelacyjna analiza. Po wojnie z Hookerem zwątpiłem, czy będzie w stanie rozegrać to taktycznie, ale bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Do tego widać, że każdy cios, tendencje i nawyki Conora zostały przez niego/jego team rozczytane do ostatniego detalu.

    Chapeau bas.

Dodaj komentarz

Back to top button