
Menadżera źródłem dowodów na doping? Adrian Bartosiński zareagował na deklaracje Andrzeja Grzebyka: „Szok, niedowierzanie”
Adrian Bartosiński odniósł się do wypowiedzi Andrzeja Grzebyka, który stwierdził, że dowody na branie sterydów przez „Bartosa” posiada od Artura Gwoździa.
Nabiera nad Wisłą rumieńców medialna wojna podjazdowa pomiędzy Adrianem Bartosińskim i Andrzejem Grzebykiem, którzy już za kilka tygodni staną do mistrzowskiego rewanżu w ramach gali KSW 105 w Gliwicach.
Aktualnie linia frontu przebiega na styku zarzutów o stosowanie dopingu z jednej strony oraz strzelania z ucha z drugiej. Andrzej Grzebyk forsuje mianowicie narrację, wedle której Bartos jest „na bombie”, podczas gdy mistrz utrzymuje, że pretendent mówi za dużo tam, gdzie nie powinien, co jest powszechnie interpretowane właśnie jako odstępstwo od tzw. prawilności, w niektórych kręgach hołubionej.
W udzielonym kilka dni temu Arturowi Mazurowi w magazynie Klatka po Klatce wywiadzie Andrzej Grzebyk zapewnił, że posiada liczne dowody na to, że Adrian Bartosiński stosuje doping. Powołał się na swojego menadżera Artura Gwoździa, który wcześniej przez kilka lat prowadził też karierę Bartosa, w nieszczególnie zawoalowany sposób sugerując, że to on jest źródłem jego wiedzy.
– Ja mam dużo (dowodów) – powiedział wtedy Andrzej. – Dobrze o tym wie Adrian, że mam dużo, bo mieliśmy jednego menadżera, a jednak pewne rzeczy… Wiesz, jak masz menadżera, to zawsze sobie rozmawiasz z nim na różne tematy.
Co o przytoczonych wyżej wypowiedziach Andrzeja sądzi Adrian? O to zapytał go Artur Mazur w magazynie Klatka po Klatce.
– Czyli, reasumując, (Andrzej) sugeruje, że Artur powiedział mu, że biorę sterydy? – upewnił się Adrian, uśmiechając się. – Co mogę powiedzieć, no? Znowu ktoś mówi dużo. Powiem ci tak: jestem w szoku! Szok, niedowierzanie.
– Co mogę powiedzieć więcej? – Adrian rozłożył ręce. – Jestem w szoku, że Andrzej powiedział tak, że to Artur powiedział.
Artur Gwóźdź odniósł się do słów swojego klienta za pośrednictwem platformy X, obracając je w żart. Dał jednak do zrozumienia, że nie są one zgodne z prawdą, przyznając jednocześnie, że Double Champ postawił go w niezręcznej sytuacji.
– Kurczę, muszę wejść i poczytać, zobaczyć, co ludzie piszą – powiedział Adrian o Arturze. – Ale jeśli tak powiedział, przekazał Andrzejowi, to bardzo nieładnie, bo jest to, uważam, pomówienie.
Bartos został też zapytany o sformułowanie „frajerskie zagranie”, jakim niedawno Andrzej Grzebyk określił jego rozstanie z grupą Artnox.
– Rozstałem się z Arturem zgodnie ze wszystkimi zasadami, jakich pilnuję w swoim życiu – zapewnił Adrian. – Podaliśmy sobie rękę jak chłop chłopu. Rozeszliśmy się w zgodzie. Każdy miał jakieś wytyczne, jak ma się zachowywać. Ja się tego trzymam. Czy druga strona będzie się tego trzymała, zobaczymy. Tyle.
– Andrzej wchodzi w coś, co go nie dotyczy. To niech sobie Andrzej przypomni, jak nie odbierał telefonu (od Artura Gwoździa). Nie pamiętam, kiedy to było, ale pamiętam jeszcze tę sytuację. Może będzie zaprzeczał, ale pamiętam to dobrze.
Smaczku rewanżowi Bartosińskiego z Grzebykiem dodaje też przywołana wyżej postać menadżera Gwoździa, pod skrzydłami którego jeszcze do niedawna byli obaj. Mistrz uważa co prawda, że nie wpłynie to na niego deprymująco, ale… Głowy by za to nie dał!
– Po takiej sytuacji z dzisiaj to co mogę powiedzieć? – Adrian rozłożył ponownie ręce. – No wiesz… Pomaga Andrzejowi. Śmiejąc się… Nie wiem, czy to powiedział mu, czy nie? Czy Andrzej powiedział to sobie ot tak, no ale powiedział to, więc jest szansa, że tak było.
– Gdzieś widzę, że… Zobaczymy, czy jesteśmy na neutralnej stopie. Na razie widzisz, jak to wygląda. Ja robię wszystko, żeby było dobrze.
Uzbrojony w mocne przygotowania w American Top Team, z których jest niezwykle zadowolony, Adrian Bartosiński zapewnił jednak, że gdy stanie z Andrzejem Grzebykiem twarzą w twarz w klatce, podejdzie to tematu profesjonalnie.
– Skupiam się na nim jako na rywalu – powiedział. – Oddzielam to. Wchodzę do klatki, wyrzucam te emocje, nienawiść do niego. Może nie nienawiść, ale to, że go po prostu nie lubię. Zostawiam te emocje i wychodzę zadaniowo jak do zawodnika, który ma jakieś swoje mocniejsze i słabe strony i chcę z nim wygrać. Bez lekceważenia. W samej walce. Poza oczywiście zawsze, ale wychodzę do walki, żebyście mnie zobaczyli takiego… I mam nadzieję, że takiego mnie zobaczycie.
Cały wywiad poniżej.
Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Ciekawe, co zrobią, gdy odkryją, że Pudzianowski też jest na bombie :o
„Menadżera” to jakiś feminatyw? :-)
Kiedyś z tym zmagał się świat fitnessu i kulturystyki, gdy Słodkiewicz wciskał w latach 90. ludziom dyrdymały, jak to na HMB w miesiąc można zdobyć 10kg czystego mięsa. Ns szczęście, za sprawą wielu złośliwców na Youtube, ta hipokryzja została kilka dobrych lat temu rozbrojona. Już nikt z poważnych zawodników nie ukrywa że potężna forma jest zbudowana dzięki między innymi bombie. Mogliby i w MMA już skończyć z tym pseudo tabu, szczególnie że w przeciwieństwie do kulturystyki nie ma żadnych komisji antydopingowych w Polsce, więc zabawa jest stuprocentowo legalna. Bartos zresztą nie jeden raz dowcipkował na swoich filmikach, że czysty nie jest. Ta cała inicjatywa Grzebyka to jest w ogóle totalna dziecinada i piaskownica (zresztą patrząc na jego wyjątkowe kuliste barki, które będąc naturalem ciężko jest dorzeźbić, powątpiewam czy on takim ministrantem w tym zakresie jest, ale mniejsza oto). Poza dziecięco naiwnymi światopoglądowo ludźmi o romantycznej duszy jak Marian Ziółkowski, 9/10 zawodników jedzie na towarze, bo zawodowy sport to nie rekreacja, tylko mordercze dewastowanie i eksploatowanie organizmu, jeśli chcemy oglądać gladiatorów i świetne pojedynki – czy rekordy w innych deyscyplinach – trzeba wpisać parę kodów na nieśmiertelność :D
Lepiej bym tego nie ujął. Tylko dodam, że tam gdzie są komisje też wszyscy lecą na bombie, ale musza się bardziej pogimnastykować. A w PL to już w ogóle bajlando i pewnie na palcach jednej ręki policzysz tych „czystych”.