Max Holloway o życzeniach śmierci od brazylijskich kibiców: „Nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć to od 15 tysięcy”
Max Holloway przekonuje, że atmosfera w Rio de Janeiro przed jego walką z Jose Aldo na UFC 212 tylko go nakręca.
W całej swojej sportowej karierze Max Holloway nie miał jeszcze okazji bić się w takich okolicznościach, z jakimi przyjdzie mu się zmierzyć za kilka godzin, gdy na wrogim sobie terenie w Rio de Janeiro skonfrontuje się z Jose Aldo podczas gali UFC 212.
Nie będę mi kibicować.
– powiedział w rozmowie z MMAJunkie.com Hawajczyk.
Zaakceptuj to. Idź przed siebie. Pogódź się z tym. Żyję dla chwil takich jak te. Nie mogę się doczekać. Gdy patrzyłem na tłum, połowa z nim mówiła to („Zginiesz!”) z uśmiechem na twarzy. Nie sądzili tak naprawdę, po prostu kibicują swojemu.
To było po prostu fajne. Uwielbiam tę energię. Karmiłem się nią i nie mogę się doczekać, żeby to usłyszeć – 15 tys. ludzi śpiewających to? To będzie niesamowite. Zobaczymy w dniu walki. Nie mogę się doczekać.
Zanim ogłoszono walkę, Holloway nie szczędził Aldo medialnych razów, kpiąc z Brazylijczyka przy każdej nadarzającej się okazji – a nawet rzeczone okazje w mniej lub bardziej udany sposób tworząc. Teraz jednak zmienił narrację i choć Aldo upatruje w tym jego słabości, to Hawajczyk podchodzi do tematu inaczej.
Aldo jest tu narodowym bohaterem. Oczywiście, że dokonał wielkich rzeczy, a potem zrobił ten film na Netflixie i słyszałem, że odniósł wielki sukces tutaj. Jest, jak jest.
Nie mogę nic na to poradzić ani tego zmienić. Wiedziałem, na co się piszę, wiedziałem, że nie będzie żartów i wiedziałem, że będziemy bić się na jego podwórku. Przyjechałem tu, aby to zrobić.
*****