Max Holloway: „Moja seria zwycięstw nie ma teraz żadnego znaczenia”
Max Holloway opowiada o pojedynku z Anthonym Pettisem, z którym zmierzy się na początku grudnia na gali UFC 206.
Pod banderą UFC stoczył już piętnaście walk, ale ta najbliższa – z Anthonym Pettisem na gali UFC 206 w Toronto – będzie dla Maxa Holloway’a zdecydowanie najbardziej medialną. Wcześniej walczył co prawda z Conorem McGregorem, ale wówczas Irlandczyk był dopiero w drodze na salony.
Jestem super podekscytowany tą walką.
– powiedział Błogosławiony w rozmowie z FloCombat.com.
Anthony Pettis to były mistrz i nie mogę się doczekać, żeby tam wyjść i postawić kolejny krok na drodze do wielkości. Nie mogę się doczekać, by pokazać, kim jest Max Holloway – najlepszym zawodnikiem na świecie.
Pettis robi to, co lubię – czyli uderza. Ludzie muszą obejrzeć tę walkę 10 grudnia w PPV, bo razem z Pettisem będziemy rzucać ciosy i kopnięcia na lewo i prawo – a tego nie chcesz przegapić. Hawajczyk kontra Portorykańczyk – a obie te kultury znane są z produkowania doskonałych wojowników. To będzie świetna walka.
Szanuję Pettisa, ale gdy zamkną się za nami drzwi klatki, zobaczy, na co stać Maxa Holloway’a.
Holloway znajduje się obecnie na rewelacyjnej fali dziewięciu kolejnych wiktorii. Lepszym ciągiem zwycięstw wśród aktywnych zawodników pochwalić mogą się tylko Jon Jones, który wygrał trzynaście walk z rzędu, oraz Demetrious Johnson mogący pochwalić się dziesięcioma kolejnymi wiktoriami.
24-letni zawodnik doskonale zdaje sobie jednak sprawę, że jego imponująca seria pozostanie bez znaczenia, jeśli z pojedynku z Pettisem wyjdzie na tarczy.
W ostatecznym rozrachunku te wygrane z rzędu nic teraz nie znaczą. Mam datę i zamierzam ugrać rekord 1-0. Mój czas nadchodzi, ale jeśli się to nie stanie, to się nie stanie. Dotrę tam, gdzie zmierzam – bez względu na wszystko. W swojej głowie jestem najlepszym zawodnikiem na świecie, a UFC 206 to po prostu kolejna okazja, by wyjść tam i przekonać ich, by uwierzyli.