Max Holloway chce bronić pasa: „Nie interesują mnie kasowe walki”
Nowy niekwestionowany mistrz kategorii piórkowej Max Holloway podsumowuje efektowną wiktorię z Jose Aldo na UFC 212, wskazuje swoje kolejne cele oraz zabiera głos na temat potencjalnego rewanżu z Conorem McGregorem.
Kapitalnie dysponowany Max Holloway nie dał najmniejszych szans legendarnemu Jose Aldo, nokautując go w trzeciej rundzie walki unifikującej pasy mistrzowskie kategorii piórkowej podczas gali UFC 212 w Rio de Janeiro.
Hawajczyk przegrywał co prawda po dwóch pierwszych rundach u wszystkich sędziów w stosunku 20-18, ale szczególnie w drugiej rundzie poczynał sobie z każdą minutą coraz śmielej, stopniowo przejmując stery pojedynku w swoje ręce.
To nie sprint, to wyścig. Było pięć rund, nie musiałem się spieszyć.
– powiedział na konferencji po gali Błogosławiony.
Nie jestem pewien, czy to widzieliście, ale w pewnej chwili wyprowadziłem kopnięcie i wszystkim wydawało się, że je zblokował – ale trafiłem go kolanem w głowę. Wtedy w pewien sposób przestał się poruszać. Wcześniej cofał się cały czas, a gdy go trafiłem kolanem, zatrzymał się. Pomyślałem sobie wtedy, że pora się rozluźnić, dobrze się tam bawić. Gdy potem go prowokowałem, a on niczym nie odpowiedział, myślę sobie: „Bracie, czeka cię długa noc”. Jak powtarzam, przyjechałem tu, żeby dominować, więc jeśli szukasz drogi wyjścia, chętnie wezmę cię za rękę i poprowadzę do drzwi.
Jest znany z tego, że męczy się w dalszych rundach – a ja staję się wtedy silniejszy. To żaden sekret. Gdy walczy Max Holloway, goście próbują na początku grać ostro, ale potem powoli, ale zdecydowanie przejmuję stery. I właśnie to się wydarzyło.
Trafił mocnymi strzałami, ja trafiłem mocnymi strzałami, a potem to moje mocne strzał zaczęły się odkładać. Jest, jak jest, ale ten gość to złoto. Trzeba go szanować i ja go szanuję. Powiem to raz jeszcze – miałem 17 lat, gdy oglądałem tego gościa, a teraz mam 25 i miałem okazję dzielić z nim klatkę, czego nigdy nie zapomnę.
Na przestrzeni całej, prawie 15-minutowej walki – bo tyle czasu potrzebował Hawajczyk, aby ubić Brazylijczyka – Aldo nie wyprowadził ani jednego lowkinga, które kiedyś służyły mu za jedną z głównych broni. Mogło to dziwić, biorąc pod uwagę, że Holloway nie jest typem zawodnika, który najlepiej broni się przed tego rodzaju atakami.
Próbował niskich kopnięć, ale opowiadał cały czas wcześniej, że chce boksować, bo ludzie powtarzali, że jestem jednym z najlepszych bokserów, więc miał coś do udowodnienia.
– powiedział Holloway, zapytany o brak niskich kopnięć Aldo.
Ale ułożyło się po mojej myśli.
Jestem mobilny. Taki już jestem i nie było to specyficznie pod Aldo – po prostu lubię się poruszać. Aldo niezbyt lubi mobilność – woli stać w miejscu i uderzać mocnymi ciosami. Chciałem pracować na nogach, wyboksować go. I zrobiłem to. Na początku graliśmy trochę w jego grę, potem wróciliśmy do mojej.
Hawajczyk posłał Aldo na deski podwójną kombinacją 1-2, ale potem obijał go w parterze przez kilkadziesiąt sekund, zanim sędzie zdecydował się w końcu przerwać walkę. Holloway nie był jednak zdziwiony, że Brazylijczyk przetrwał tyle ciosów.
WOW! MAX HOLLOWAY! He just came into Brazil and took out Jose Aldo. Incredible. @BlessedMMA is a monster. #AndNew #UFC212 pic.twitter.com/xjKkMe5Pu9
— Ahmar Khan (@AhmarSKhan) June 4, 2017
Jest mistrzem. Był mistrzem przez dziesięć lat. Jest jednym z największych w historii. Jedynym, co mnie zaskoczyło, było to, że spodziewałem się, że będzie odrobinę szybszy. Gdy mnie trafiał, wszystko to widziałem. Myślę sobie: „O, widzę to!”, i nagle boom! Trochę bolało. Ma duże ręce, ale jest, jak jest, załatwiliśmy to. Teraz nastała błogosławiona era. Nie era Holloway’a tylko błogosławiona era.
Osią narracji Hawajczyka po walce było jednak coś innego – otóż, przekonywał on, że nie interesują go żadne kasowe walki, a jego celem jest obrona pasa. Haczyk oczywiście tkwi w tym, że na rzeczonych obronach pasa Holloway chce sowicie zarobić.
Nie chcę kasowych walk. Spotkaliśmy się wcześniej z Daną Whitem. Powiedział, że ta cała gra to wielkie polowanie. Im lepsza twoja gra, tym większe czeki dostajesz. A Aldo to prawdziwy potwór, więc teraz chcę swojej wypłaty.
– powiedział Błogosławiony.
Nie chcę kasowych walk. Chcę sowitej zapłaty. Chcę bronić tronu. Zamierzam tu być przez długi czas.
Holloway przyznał, że nie miałby żadnego problemu, aby dać Aldo natychmiastowy rewanż – byle gala odbyła się na Hawajach. Bardziej prawdopodobnym scenariuszem jest jednak ten, w którym Błogosławiony w swojej pierwszej obronie właściwego pasa albo skrzyżuje rękawice z Frankiem Edgarem, albo po raz drugi pójdzie w tany z Cubem Swansonem. Zapytany o swoje preferencje, powiedział:
Zobaczymy. Moglibyśmy spotkać się z Cubem raz jeszcze, ale ja i Frankie? To brzmi niesamowicie!
Wszyscy powtarzają, że nie biłem się z (dobrymi) gośćmi, Aldo mówił, że nie biłem się z gośćmi. Frankie to były mistrz, a mam już dwóch byłych mistrzów na koncie. Byłoby miło dodać jeszcze jednego. Najpierw jednak spotkanie (z Daną Whitem). To będzie punkt wyjścia.
Jeśli chcą to zrobić, zróbmy to na Hawajach.
Nie mogło oczywiście zabraknąć pytania o ostatniego pogromcę Holloway’a, czyli byłego mistrza kategorii piórkowej, a obecnie zasiadającego na tronie kategorii lekkiej i szykującego sie do walki bokserskiej z Floydem Mayweatherem Juniorem Conora McGregora, który wypunktował Błogosławionego niespełna cztery lata temu.
To mistrz z 2015 roku. Może biegać z tym pasem, gdzie chce, świętować to, bo nie da mu się tego już odebrać.
– stwierdził o potencjalnej walce z Irlandczykiem Hawajczyk.
Ale teraz mamy 2017 rok. On był mistrzem 2015, a teraz ja jestem mistrzem. Jeśli chce wrócić i zejść tutaj, może to dostać. Ale jeśli nie – jest, jak jest. To inny typ gościa. To gość, który zawsze chce iść wyżej. Ciągle poszukuje kolejnej wielkiej rzeczy. Nigdy tak naprawdę nie podtrzymał swojego mistrzostwa. Nie tak jak DJ.
Ja jestem jak Demetrious Johnson, który znajduje motywację, aby bronić pasa nieustannie. Tylko wyjątkowy człowiek jest w stanie to robić – i ja jestem taki sam. Chcę bronić tronu. Wszyscy moi fani to wiedzą i za to mnie kochają – bo chcę bronić tego pasa. Chcę pokazać, że jestem mistrzem. Chodźcie i spróbujcie odebrać mi moją osadę – skończycie bez głowy. A tamten gość zawsze szuka coraz większych rzeczy, taki już jest. Dobra jego. Nie zamierzam nikogo ganiać, nie będę opowiadał o kimś, kto nie mówi o mnie.
Gość może wybierać sobie walki. Dlaczego miałby próbować i błagać go o walkę? Zjeżdżaj stąd z tym gównem. Gość może teraz mnie błagać o walkę. Jestem w miejscu, w którym ludzie zaczynają prosić o walki ze mną. Nie zamierzam prosić nikogo o walki. Mam swój tron. Jeśli go chce, zapraszam.
*****