Matt Mitrione przed walką z Fedorem Emelianenko: „On podejmuje bardzo duże ryzyko, ja – żadnego”
18 lutego w San Jose na gali Bellator 172 odbędzie się dla wielu sympatyków MMA w Rosji i nie tylko, walka roku. .
Jeszcze w listopadzie zeszłego roku Matt Mitrione musiał tłumaczyć się ze swojego mało sportowego trybu życia, alkoholowych libacji i mocno luźnego podejścia do treningów. Dziennikarze wciąż pytali, a on musiał zapewniać, że jego kariera wcale nie jest na zakręcie.
Na niespełna miesiąc przed pojedynkiem, który może sprawić, że nazwisko tego byłego futbolisty z NFL będzie głośno wymawiane pod każdą szerokością geograficzną, a przeciętny tj. okazjonalny kibic mieszanych sztuk walki bardziej zainteresuje się jego osobą Amerykanin spotkał się z dziennikarzami Sherdoga, opowiadając o walce z Rosjaninem.
O formie swojego 40-letniego już przeciwnika:
Myślę, że Fedor znajduje się w dobrej formie. Po swoich ostatnich pojedynkach powoli odzyskuje jej szczyt. Oczywiście walka z Maldonado była dla niego bardzo ciężka, ale wydaje mi się, że Fedor nie docenił należycie swojego rywala. MMA to taki sport, w którym trzeba być przygotowanym na wszystko. Jeden szalony cios może zadecydować o losach pojedynku, a czasami całej kariery. Swego czasu ja także niedostatecznie doceniłem Bena Rothwella. Wydawało mi się, że pobije go z łatwością, a skończyło się tak, że on mnie udusił.
O samym Fedorze wypowiada się z szacunkiem:
Walka z Fedorem przejdzie do historii. On ryzykuje bardzo dużo, ja – nic. Bardzo chcę, aby kibice po naszej walce mówili: Fedor dał dobrą walkę, ale Matt skopał mu tyłek (śmiech). Emalianenko to jeden z największych zawodników w historii naszej dyscypliny. Jeśli ktoś myśli inaczej, ten się myli. W swoim czasie walczył z topowymi zawodnikami. 10 lat nie przegrywał. To bardzo wszechstronny gość, który potrafi wygrywać w każdy możliwy sposób: czy to nokautem, czy przez decyzję, dźwigniami czy duszeniami. Najbardziej zapadła mi w pamieć jego walka z Andreiem Arlovskim. To Białorusin prowadził pojedynek, zadawał dużo ciosów. Wydawało się, że to będzie egzekucja Fedora, ale ten jednym uderzeniem znokautował Andreia. Później, kiedy spytali o tę sytuację, powiedział, że zauważył zmianę pozycji Arlovskiego. To niewiarygodne. Fedor posiada ogromną wiedzę i umiejętności.
Czy w jego opinii Fedor powinien już po mału kończyć karierę?
To do niego należy decyzja. Tylko Fedor zna odpowiedź na to pytanie.
Skoro uniwersalność Ostatniego Cara jest na tak wysokim poziomie, gdzie więc Mitrione widzi swoje szanse, które w oczach bukmacherów wcale nie są takie małe?
Zapasy raczej nie są moją mocną stroną. Swojej drogi do zwycięstwa upatruję w dobrym wyczuciu dystansu i celności ciosów.
Moje przygotowania odbywają się tak jak zawsze. Nie chciałem niczego zmieniać czy wprowadzać jakiś nowości. Trenuję techniki bokserskie z Jarrellem Millerem i Markiem Henrym. To dobrzy sparingpartnerzy. Jarrell ma w swoich ruchach naśladować Fedora i rzeczywiście podczas treningu udaje mu się wyprowadzać ciosy w taki sposób, w jaki robi to Fedor. Trenuję też klasyczne zapasy i przede wszystkim obronę przed dźwigniami.
Wygląda więc na to, że kibice, którzy mieli obawy o mało sportowe prowadzenie się Amerykanina, mogą odetchnąc z ulgą i mieć nadzieję, że w nocy z soboty 18 lutego na niedzielę 19-go nie będą mogli zasnąć, mając wciąż przed oczami widowisko zgotowane im przez Ostatniego Cara i Baraniego Łba (Meathead).