Mateusz Rębecki nie wyklucza, że w kolejnej walce dostanie rywala, z którym nie chciałby walczyć: „Chyba ukręciłem bata na siebie”
Opromieniony efektownym zwycięstwem z Loikiem Radzhabovem Mateusz Rębecki opowiedział o swoich dalszych planach sportowych, wskazując też rywala, z którym chętnie poszedłby w bitewne tany.
Gdy koncertowo rozmontował Loika Radzhabova, fundując Tadżykowi pierwszą w karierze porażkę przed czasem, Mateusz Rębecki ocenił, że za wcześnie jeszcze na walki z szeroką czołówką wagi lekkiej, ale kilka dni później zamieścił wpis, w którym zaapelował o przeciwnika z czołowej piętnastki dywizji.
Jak jednak przyznał w najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił w magazynie Oktagon Live, podchodzi do tematu bardzo spokojnie.
– Tak sobie wrzuciłem post, żeby coś się działo – powiedział. – Ciekawy byłem reakcji. A tak naprawdę jest mi to obojętne, kogo mi dadzą. Tak szczerze.
– Z dystansem podchodzę do tego, nie przejmuję się. Wszystko będzie przemyślane z moim menadżerem i wtedy podejmiemy decyzję, ale to był taki post na zasadzie, że czuję się jako zawodnik Top 15 – ale czy będzie (rywal z Top 15), czy nie, to zobaczymy.
– Ta Top 15 mnie martwi, bo tam są wszyscy z American Top Team. Pięciu albo sześciu zawodników, to o czym my tu rozmawiamy? Naprawdę nie chciałbym walczyć z osobami, które są obok mnie na co dzień.
Chińczyk stwierdził, że przed starciem z Tadżykiem czuł się bardzo pewnie. W oktagonowych poczynaniach rywala nie zaskoczyło go praktycznie nic. Spodziewał się dominacji i dominacja była.
– On mi pasował stylistycznie – powiedział. – Mam chyba naprawdę mocny boks. Jestem w stanie naprawdę z czołóweczką przeboksować wszystko.
– Jeśli ktoś kopie, to mam problem z kopnięciami. To jest taka na mnie kontra. Wszystkim mówię, żebyście wiedzieli – korzystajcie z tego, nie ma problemu, jestem do tego.
Podczas transmisji na żywo w swoich mediach społecznościowych Mateusz Rębecki przyznał, że nieszczególnie pasowałaby mu konfrontacja z Guramem Kutateladze. Zapewnił co prawda, że absolutnie się Gruzina nie lęka, ale jego oparty na kopnięciach styl walki mógłby stanowić dla niego problem. Ocenił, że Kutateladze jest znacznie mocniejszy, aniżeli wynika to z jego ropoznawalności.
– Chyba ukręciłem sobie bata na siebie, bo pewnie mnie z nim akurat zestawią – powiedział wesoło w temacie kolejnego przeciwnika. – Ironia losu.
Mający na koncie dwie walki w oktagonie – zwycięstwo z Mateuszem Gamrotem i porażkę z Damirem Ismagulovem – Guram Kutateladze powróci do akcji już w sobotę, podczas gali UFC Fight Night w Las Vegas mierząc się z Elvesem Brenerem.
Rebeasti przyznał natomiast rozbrajająco szczerze, że nie orientuje się jeszcze zbyt dobrze w kategorii lekkiej, nie zna zbyt wielu zawodników. Zapytany o przeciwnika, z którym najchętniej stoczyłby teraz walkę, wskazał na Chase’a Hoopera.
– Był taki zawodnik, który wygrał z Nickiem Fiore – powiedział Mateusz. – On jest parterowcem, to chyba mógłbym się z nim zmierzyć. Ale on chyba nie jest za wysoko w rankingu.
Reprezentant BT Gym i American Top Team chciałby powrócić do akcji w listopadzie lub grudniu.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.