Mateusz Gamrot vs. Marian Ziółkowski – analiza przed KSW 54
Typowanie i techniczna analiza walki o pas wagi lekkiej na KSW 54 pomiędzy Mateuszem Gamrotem i Marianem Ziółkowskim.
Wedle oryginalnych planów, rywalem mistrza kategorii lekkiej i piórkowej KSW Mateusza Gamrota w walce wieczoru sobotniej gali KSW 54 miał być niepokonany Shamil Musaev, ale Dagestańczyk doznał kontuzji, która wykluczyła go z występu. Na jego miejsce wszedł Marian Ziółkowski, który pierwotnie miał w sobotę skrzyżować rękawice z Maciejem Kazieczką.
Kudowianin jest gigantycznym bukmacherskim faworytem pojedynku. Czy rzeczywiście Golden Boy został mu rzucony na pożarcie? Gdzie warszawianin może upatrywać swoich szans? Przeanalizujmy…
70,3 kg: Mateusz Gamrot (16-0) vs. Marian Ziółkowski (21-7-1)
Mateusz Gamrot to zawodnik kompletny, który świetnie odnajduje się w każdym elemencie walki.
Stójkę kudowianina określiłbym mianem bardzo taktycznej i dobrze poukładanej. Gamer ma szybkie ręce, chętnie przeplatając uderzenia na głowę z tymi na korpus. Różnicuje moc w ciosach, zdecydowaną większość wyprowadzając z luzu – co sprzyja szybkości i precyzji, oszczędzając jego bak z paliwem.
Prostymi ustawia sobie rywali pod sierpy, a sierpowymi pod proste czy podbródki. Uderza pojedynczo i w krótkich kombinacjach. Świetnie korzysta z handfightingu, sprytnie wyprowadzając swoich rywali w pole poprzez unieruchamianie ich rąk, zbijanie, omijanie – potrafi zawsze znaleźć sposób na to, aby przedrzeć się przez ich gardę.
Co bardzo ważne, kudowianin walczy niezwykle odpowiedzialnie w defensywie. Dobrze kontroluje dystans, nie zostaje w miejscu po ciosach, odchodzi w innym kierunku niż ten, z którego natarł, bardzo często z obniżeniem pozycji, tym samym unikając kontr. Nogi ma zawsze pod sobą, gotowy do doskoku, odskoku czy jakiejkolwiek innej reakcji.
Innymi słowy, Gamer jest w płaszczyźnie pięściarskiej wyrachowany i taktyczny. Rzadko wkłada w ciosy pełną mocą, ale dzięki temu rzadko też odsłania się na kontry. Jego aktywność, szybkość i precyzja są natomiast dla jego rywali zabójcze – szczególnie tych niezachwycających pod względem szybkościowym.
W obszarze stójkowym Mateusz jest przede wszystkim bokserem, ale od czasu do czasu zaatakuje kopnięciem na głowę czy na korpus, ewentualnie lowkingiem. Oddać mu trzeba, że wspomniane kopnięcia na górę oraz na korpus potrafi wyprowadzić w sposób kompletnie niesygnalizowany, czasami dodatkowo kamuflując je kiwką bokserską.
Podobnie jak w przypadku boksu, tak i w aspektach kopnięć reprezentant Czerwonego Smoka ma wszystko dokładnie poukładane. Dobrze przygotowuje techniki nożne, nie tracąc po ich wyprowadzeniu balansu. Nie kopie może szczególnie mocno, bo i jego celem nie jest nokautowanie rywali high-kickami. Kopnięcia to raczej element urozmaicający jego pięściarską grę i dodatkowo obciążający procesor myślowy przeciwników.
O ile natomiast stójka Gamrota jest poukładana, funkcjonalna i techniczna, to w obszarze zapaśniczo-parterowym jest on absolutnym tytanem. Obala na różne sposoby – czy to w tempo schodząc do nogi czy nóg, czy to przenosząc walkę do parteru z klinczu. Kapitalnie odnajduje się we wszelkiego rodzaju kotłowaninach klinczersko-zapaśniczo-parterowych, o czym przekonał się swego czasu chociażby Mansour Barnaoui – a więc prawdopodobnie najmocniejszy z pokonywanych przez Polaka zawodników. Innymi słowy, w kulankach Gamer jest zawsze o krok – a często i dwa – przed swoimi rywalami.
Mateusz wyróżnia się w parterze świetną kontrolą, nieustannie zagrażając oponentom nie tylko uderzeniami, ale też poddaniami. Obchodząc gardę czy półgardę, chętnie odwołuje się do tripodu, czyli techniki, na której karierę zbudował Khabib Nurmagomedov. Nie jest to zresztą jedyny element, w którym Polak przypomina Dagestańczyka. Podobnie jak Khabib, tak i Mateusz regularnie zaprzęga do działania dagestańskie kajdany, wykluczając ręce swoich rywali, czy poszukuje dojścia do krucyfiksu.
Czy Marian Ziółkowski posiada zatem narzędzia, którymi może zagrozić niepokonanemu i mocno faworyzowanemu kudowianinowi? Otóż – jak najbardziej!
Warszawiak dysponuje bardzo dobrymi warunkami fizycznymi i najprawdopodobniej znacznie lepszym zasięgem ramion od Mateusza Gamrota. Co jednak najważniejsze – jego dwie ostatnie walki udowadniają, że potrafi z tegoż zasięgu dobrze korzystać, utrzymując rywali na dystans także poprzez mocno poprawioną pracę na nogach.
Fundamentem stójkowych działań Mariana jest lewy prosty – szybki, soczysty, precyzyjny, łapiący rywali na pełnym zasięgu. Co bardzo ważne, Golden Boy nie zostaje w miejscu po wyprowadzanych jabach, natychmiast odchodząc do boku – nie wpada w półdystans, nie naraża się na kontry. Dzięki temu nawet jeśli przestrzeli, nie jest łatwo skontrować go ciosami czy poszukać obalenia pod ciosem.
Gdy natomiast Marian złapie już rytm, poczuje się w klatce pewniej, odpala szybkie kombinacje 1-2, których doświadczyli wszyscy trzej rywale, z jakimi mierzył się w KSW – Kleber Koike Erbst, Grzegorz Szulakowski i Gracjan Szadziński.
Najgroźniejszą bronią w arsenale pięściarskim reprezentanta WCA Fight Team jest natomiast kombinacja lewego prostego z wyprowadzanymi z minimalnym opóźnieniem lewym prostym i krzyżowym. Ta właśnie kombinacja przynosiła Marianowi najwięcej sukcesów w dwóch ostatnich potyczkach. Dwa lewe – wyprowadzane w pół tempa – stanowią świetny kamuflaż dla soczystej prawicy. Taką chociażby kombinacją Marian posłał na deski Szadzińskiego.
Ziółkowski chętnie zaprzęga też do działania kopnięcia. Lewą nogą kopie po przekroku na korpus czy głowę oraz latającym frontalem na szczękę – trochę w stylu
Prawa noga służy natomiast Ziółkowskiemu przede wszystkim do morderczych lowkingów, którymi zmasakrował niedawno łydkę Szulakowskiego. To bardzo niebezpieczne broń, bo już kilka tego rodzaju niskich kopnięć może mieć kapitalny wpływ na przebieg pojedynku i jego wynik.
Uwagę przykuwa także – a może przede wszystkim? – mocno poprawiona praca na nogach Mariana Ziółkowskiego. Wcześniej cofał się w linii na siatkę, spędzał plecami na niej zdecydowanie zbyt wiele czasu, co ograniczało jego możliwości ofensywne i defensywne, jednocześnie ułatwiając grapplerom próby sprowadzeń – vide chociażby jego potyczki z Mateuszem Rębeckim czy wspomnianym już tutaj Kleberem Koike Erbstem. Teraz Golden Boy ma świadomość tego, w jakim miejscu klatki się znajduje, żwawo orbitując, gdy znajdzie się zbyt blisko ogrodzenia.
Marian nie jest natomiast tytanem w obszarze zapaśniczym, ale w parterze kręci się bardzo dobrze. Potrafi robić użytek ze swoich długich kończyn, będąc groźnym także z pleców, gdzie szuka trójkątów czy balach. Dobrze radzi sobie też z góry, gdzie jego poczynania określiłbym mianem metodycznych – stawia kontrolę ponad ofensywę, co jednak absolutnie w jego przypadku nie oznacza żadnego lay and pray. Nie – gdy tylko dostrzeże okazję na przejście pozycji, spuszczenie ciosu czy łokcia, ewentualnie zagrożenie poddaniem – korzysta z niej.
Typowanie
Nie będę ukrywał, że pojedynek ten od strony stylów walki obu zawodników w pewnych aspektach przypomina nadchodzące hitowe starcie o złoto wagi lekkiej UFC pomiędzy Khabibem Nurmagomedovem i Justinem Gaethje.
Highlight od kilku walk prezentuje gigantyczny progres w obszarze stójkowym – możemy śmiało przyjąć, że przeszedł już do wersji 2.0. Podobnie rzecz się ma z Marianem Ziółkowskim, który w dwóch ostatnich potyczkach zaprezentował mocno poprawioną stójkę – w jego poczynaniach jest więcej taktyki i pewności siebie, a co najważniejsze, wyeliminował okrutny grzech niebu obrzydły, który przez lata stanowił dla niego przeszkodę przed wejściem na wyższy poziom – czyli cofanie się na siatkę i notoryczne krążenie w niebezpiecznie bliskiej od niej odległości.
Po drugie – kontynuując podobieństwa między Gaethje i Ziółkowskim – obaj zawodnicy w nadchodzących pojedynkach powalczą o to, aby utrzymać akcję na środku oktagonu/klatki. Oczywiście w stójce. O ile trudno w szermierce na pięści i kopnięcia skreślać Gamrota w walce z Ziółkowskim – w pewnym stopniu także Nurmagomedova w boju z Gaethje – to nie ulega wątpliwości, że zarówno warszawiak, jak i Highlight największe szanse na zwycięstwo mają właśnie na nogach. Justin słynie oczywiście z kowadeł w pięściach, ale i Marian udowodnił, że potrafi uderzać naprawdę mocno – gdy jego długi krzyżowy dosięgnie czysto szczęki zaskoczonego rywala, może naprawdę doprowadzić do spustoszenia.
Po trzecie – Gaethje liczy na to, że jego najgroźniejszą bronią w starciu z niepokonanym Dagestańczykiem będą atomowe lowkingi na wysokości łydki, które stały się zresztą jego firmówką. Wierzy, że jeśli trafi Khabiba kilkoma, mocno ograniczy jego mobilność, a co za tym idzie – możliwości zapaśnicze. Absolutnie nie zdziwię się, jeśli także i Marian do tej właśnie techniki będzie chętnie odwoływał się w konfrontacji z Mateuszem. Tego rodzaju lowkingi są naprawdę niszczycielskie, a co najważniejsze – można je wyprowadzać z większego dystansu niż te klasyczne, bite na udo. Atakujący jest też w stanie szybciej powrócić do pozycji walki, będąc gotowym na odparcie ewentualnej kontry bokserskiej czy zapaśniczej. Wreszcie tego rodzaju niskie lowkingi znacznie trudniej przechwycić i zamienić na obalenie.
Czy zatem Marian jest w stanie sprawić sensację, zdając Mateuszowi pierwszą w karierze porażkę? O to będzie niezwykle trudno, ale kilka wspomnianych narzędzi warszawiaka – jego gabaryty, świetny zasięg ramion, mocno poprawiona praca na nogach oraz atomowe lowkingi – może naprawdę napsuć wiele krwi kudowianinowi.
Pomimo iż – jak wspomniałem – trudno tutaj skreślać Gamera w szermierce na pięści i kopnięcia, to jednak spodziewam się, że mistrz poszuka zapasów i obaleń. Wydaje się bowiem, że parter – choćby tylko kontrola tamże, ale niewykluczone, że również uderzenia i próby poddań – to dla niego najmniej kręta i wyboista droga do zwycięstwa. A Mateusz to taktyk – jeśli poczuje, że może obalać, nie spodziewam się, aby w najważniejszej być może walce w swojej sportowej karierze podejmował zbędne w takim scenariuszu ryzyko walki w stójce.
Zaznaczę, że gdyby porównać występy stójkowe obu zawodników z Szulakowskim, to… Ziółkowski zaprezentował się lepiej. Robił z Szulim w stójce, co chciał, podczas gdy Gamrot zainkasował jednak kilka czystych uderzeń. Warto pamiętać jednak, że starcie z Golden Boyem Szulakowski wziął bez pełnego obozu przygotowawczego, co mogło mieć wpływ na jego dyspozycję.
Z drugiej natomiast strony, w debiucie w KSW – wziętym w zastępstwie w umownym limicie wagowym – w parterze Marian został poskręcany przez Klebera, podczas gdy we fragmentach walki na chwyty Mateusz kompletnie zneutralizował poczynania japońskiego Brazylijczyka.
W obszarze kickbokserskim pierwszym zasiekiem antyzapaśniczym Mariana będzie oczywiście jego praca na nogach. Drugim – długie ręce, a trzecim – sama walka o utrzymanie akcji na nogach. Warszawiak miewa jednak tendencje do oddawania pola rywalom, a z uwagi na szlify zapaśnicze Mateusza oraz jego dobrą pracę na nogach, nadmierna gotowość do ustępowania może zaprowadzić go na manowce. Zresztą samo zagrożenie zapaśnicze ze strony kudowianina może ograniczyć stójkowe zapędy Mariana – będzie on bowiem musiał wkalkulować w swoje kickbokserkie poczynania ryzyko kontry zapaśniczej. A to może odbić się na jego aktywności i gotowości do wyprowadzania uderzeń.
Warto podkreślić też, iż to Gamer przygotowywał się na pięć rund. Co prawda Golden Boy nie jest i nigdy nie był typem zawodnika, który gasłby w ostatnich rundach, ale przyjmuję, że gdyby miał świadomość 5-rundowego dystansu, w jakimś stopniu zmieniłby pewne elementy w swoich przygotowaniach.
A skoro o przygotowaniach mowa, to wydaje się, że Gamrot może mieć tu delikatną przewagę – a to dlatego, że pod względem stylu walki Ziółkowski ma więcej wspólnego z Musaevem aniżeli Gamrot z Kazieczką. Nie sądzę, aby pod starcie z Maciejem Marian szczególny nacisk kładł na defensywę zapaśniczą – a w sobotę może ona przesądzić o jego sukcesie bądź porażce.
Zastanawiam się też, jak na podopiecznego Roberta Jocza wpłynie ranga walki? Ma on oczywiście za sobą pojedynki mistrzowskie w FEN czy PLMMA, ale sobotni bój z Gamerem będzie zdecydowanie największym w jego sportowej karierze.
Dodatkowo, warszawiak wyraża się o Mateuszu Gamrocie z bardzo dużym uznaniem, co oczywiście wcale nie musi jeszcze niczego oznaczać, bo być może po przekroczeniu progu klatki po prostu przełączy się na tryb bojowy i żadne poprzednie uprzejmości znaczenia mieć nie będą, ale… Pamiętam starcie Renato Moicano z legendarnym Jose Aldo. Ten pierwszy wyszedł do walki bojaźliwie, niepewnie, z gigantycznym respektem do umiejętności krajana. Jak skończył, pamiętamy.
Jednocześnie jednak grzechem byłoby nie odnotować, że to Gamer ma tutaj zdecydowanie więcej do stracenia, bo porażka może na jakiś czas przekreślić jego ambitne plany sportowe.
Podsumowując, daję Marianowi znacznie większe szanse na zwycięstwo aniżeli bukmacherzy – jego zasięg, poprawiona praca na nogach, boks, lowkingi na łydkę i być może kontrujące kolana na głowę mogą bowiem stanowić spory problem dla Mateusza, który od wielu lat nie miał okazji sprawdzić się w warunkach bojowych z solidnym uderzaczem – ale faworytem walki w pełni zasłużenie jest mistrz.
Gamer wywrze presję i choć na początku może mieć problemy z podejściami zapaśniczymi i gabarytami pretendenta, to z czasem przejmie stery walki w swoje ręce, rozdając karty w obszarze zapaśniczym i parterowym. A wtedy być może ograniczy też ofensywne poczynania Mariana w stójce na tyle mocno, że i tam będzie dyktował warunki.
Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN
Zwycięzca: Mateusz Gamrot przez decyzję
*****