Matador czy byk – analiza walki Joanny Jędrzejczyk z Jessicą Andrade
Obszerna techniczno-bukmacherska analiza pojedynku o złoto kategorii słomkowej pomiędzy Joanną Jędrzejczyk i Jessicą Andrade, do którego dojdzie na gali UFC 211.
W niedzielę wczesnym rankiem polskiego czasu mistrzyni kategorii słomkowej Joanna Jędrzejczyk w co-main evencie gali UFC 211 (rozpiska i godziny transmisji) stanie do piątej obrony złota, mierząc się z rozpędzoną serią trzech zwycięstw Jessicą Andrade.
W opinii wielu fanów oraz ekspertów większych oraz mniejszych Brazylijka może stanowić dla Polki największe zagrożenie w karierze. Niektórzy wręcz faworyzują Andrade, prognozując, że to właśnie ona zdetronizuje Jędrzejczyk.
Czy takowe opinie mają podstawy? Czy naprawdę Andrade może strącić z tronu polską mistrzynię?
W niniejszej – krótszej niż zwykle, ale dzięki temu skupiającej się wyłącznie na kluczowych aspektach – analizie postaram się odpowiedzieć na te i kilka innych pytań…
115 lbs: Joanna Jędrzejczyk (13-0) vs. Jessica Andrade (16-5)
Kursy UNIBET: Joanna Jędrzejczyk – Jessica Andrade 1.60 – 2.40
Jak walczy Joanna Jędrzejczyk?
Styl walki polskiej mistrzyni nie jest dla nikogo sekretem – a jeśli jednak jest, odsyłam do analizy, jaką stworzyłem przed jej ostatnią obroną pasa, przeciwko Karolinie Kowalkiewicz. Możecie ją znaleźć poniżej:
Analizy UFC 205 – Joanna Jędrzejczyk vs. Karolina Kowalkiewicz
W telegraficznym skrócie zatem – przygodę z UFC olsztynianka rozpoczęła jako niemal wyłącznie bokserka. W następnych walkach zaczęła jednak stopniowo dodawać kolejne elementy do swojej oktagonowej gry – najpierw kopnięcia, potem łokcie, a na koniec nadała temu wszystkiemu głębi, mieszając pozycję klasyczną z odwrotną, co w ogromnej mierze urozmaiciło jej już wówczas bogaty arsenał stójkowy. Wszystko, co dotychczas robiła z klasycznej pozycji, zaczęła też – z sukcesami – powtarzać z odwrotnej. Jaby, krosy, sierpowe, podbródkowe, kopnięcia na każdej wysokości. Stała się piekielnie trudna do rozczytania, a zarazem jej stójkowa gra nabrała płynności i drugiego wymiaru.
Jej defensywa jest solidna – ale nie rewelacyjna. W charakterze obrony najczęściej odwołuje się do swojej mobilności, ale nie zawsze przynosi to oczekiwane rezultaty. Uwagę zwraca jej czasami opuszczona lewa ręka, nad którą poprzednie rywalki były w stanie zmieścić swoje ciosy.
Nie jest żadną tajemnicą, że mistrzyni najchętniej walczy na dystansie kickbokserskim, z którego może razić rywalki kopnięciami oraz wykorzystywać swój doskonały zasięg ramion, terroryzując je ciosami prostymi. Łokcie oraz kolana z tajskiego klinczu przychodzą jej w sukurs, gdy walka przenosi się do klinczu.
Parter nie jest jej domeną, ale jej defensywa zapaśnicza i parterowa – a szczególnie umiejętność błyskawicznego powracania na nogi (nie daje rywalkom ani milisekundy na ustabilizowanie pozycji po wylądowaniu na plecach) – są jej mocnymi atutami.
Jędrzejczyk dysponuje też świetną kondycją, a w oktagonie jest niebywale aktywna pod względem częstotliwości wyprowadzanych uderzeń.
Jak walczy Jessica Andrade?
Styl walki Brazylijki nie jest skomplikowany. Moglibyśmy się wdawać w jakieś drobne detale, analizując sposób, w jaki wyprowadza ciosy, momenty, w których zrywa się do szarży niczym rozjuszony byk, ale pozwolę sobie stwierdzić, że byłaby to pewnego rodzaju – odrobinę przerysowując – sztuka dla sztuki.
Walcząca tylko z klasycznej pozycji Andrade to bowiem żeńska wersja Johna Linekera – na dodatek odrobinę mniej zaawansowana. Czai się schowana za gardą, lekko pochylona, wywierając presję i tym samym zmuszając rywalki do opędzania się od niej ciosami – pierwszy zblokuje, przed drugim uchyli głowę, trzeci dojdzie jej szczęki, a przy czwartym – rusza z ostrą szarżą, miotając „sierpami” bitymi z wysokości bioder jak cegłówkami. Jej kombinacje składają się na ogół z kilku a nawet kilkunastu ciosów.
Swoje furiackie ataki inicjuje na kilka różnych sposobów – a to od kombinacji lewego sierpowego na głowę z prawym hakiem na korpus, a to od lewego haka na schaby z prawym sierpem na głowę, a czasami po prostu od prawego zamachowego. Potem natomiast schemat jest już zawsze bliźniaczo podobny – pędzi przed siebie, często ze szczęką na przedzie, rąbiąc mniej lub, na ogół, bardziej obszernymi ciosami na głowę i korpus, raz na jakiś czas wplatając też jakiś podbródkowy.
Gdy rzuci rywalkę na siatkę, kontynuuje natarcie, starając się zachować półdystans. Czasami co prawda zdarzy jej się wpaść z jakimś kolanem, ale generalnie stara się pozostać w półdystansie, by tam kontynuować smaganie rywalki ciosami.
Na pewno trzeba pochwalić selekcję jej uderzeń w tego rodzaju blitzkriegach – oczywiście niektóre ciosy prują powietrze, inne trafiają na gardę przeciwniczek, ale ogólnie trzeba jej oddać, że ładnie – i w odpowiednich momentach – przechodzi od ataków na głowę do ataków na korpus. Jeśli jednym, dwoma ciosami trafi na wysoko uniesioną gardę rywalki, szybko przełącza się na ostrzał korpusu. Gdy zaś rywalka obniży gardę, pochyli się, Andrade wraca do sierpów lub podbródkowych.
Z kolei jej praca na nogach – bardzo istotna przy tak agresywnym stylu walki – pozostawia wiele do życzenia. Lineker wyraźnie ją tu przewyższa – nie gania swoich rywali, zamiast tego po prostu poruszając się równolegle do nich i powoli skracając dystans, jednocześnie zamykając im drogę ucieczki. Andrade jest inna – owszem, miewa momenty, w których zaczyna poruszać się do boku wraz z rywalką, ale na ogół po prostu jej nieutemperowana agresja nie pozwala na tak „zaawansowaną” pracę na nogach – pędzi przed siebie, próbując zamknąć rywalki na ogrodzeniu nie pracą na nogach, ale obszernymi cepami.
Kopnięcia ogranicza niemal wyłącznie do wewnętrznych lowkingów.
Jej stójkowa defensywa nie należy do najlepszych – generalnie polega w niej przede wszystkim na twardej szczęce, rzadziej – na blokach czy uchyleniach. W swojej karierze zainkasowała wiele czystych uderzeń na szczękę w kontrze, gdy sama wpadał w rywalki – co powinno rzeczonym uderzeniom nadać jeszcze więcej mocy – ale niewiele sobie z nich robiła, po prostu kontynuując swoje szarże z głową na przedzie i cepami wyprowadzanymi z okolic bioder.
W klinczu Brazylijka czasami zaatakuje tajskim uchwytem, rozpuszczając kolana, ale najchętniej – jeśli już przenosi się tam walka, szuka obalenia – albo przez jakieś wyniesienie albo rzut biodrowy rodem z judo.
Porusza się sprawnie w parterze – wszak właśnie z BJJ się wywodzi – płynnie łącząc uderzenia z kontrolą. Uwielbia polować na gilotyny, szczególnie wtedy, gdy jej rywalka zanadto spieszy się z powrotem na nogi, zostawiając na chwilę szyję.
Jej warunki fizyczne – wzrost i zasięg – nie zachwycają, ale jest niezwykle silna i przyzwyczajona do walki z większymi przeciwniczkami. W tym aspekcie przypomina odrobinę Hectora Lombarda (obszernie pisałem o nim tutaj), który też zawsze bił się z większymi, swoich szans będąc zmuszonym szukać w półdystansie. Do perfekcji opanował więc sztukę blokowania i zbijania ciosów, aby wykorzystać te momenty na przedarcie się do półdystansu. Jessice tego typu „cuda” nie są potrzebne – chętnie przyjmie cios, byle zbliżyć się do rywalek na tyle, by jej koliste ciosy dosięgały ich szczęk.
Konfrontacja
Jak zatem style Jędrzejczyk i Andrade mogą się konfrontować w oktagonie?
Otóż, nie odkryję Ameryki, jeśli stwierdzę, że nie jest to walka, w której którakolwiek z zawodniczek byłaby na papierze zdecydowaną faworytką.
Nie ulega żadnej wątpliwości, że Polka chciała będzie utrzymać pojedynek na dystansie kickbokserskim, aby z bezpiecznej odległości nękać Brazylijkę szybkimi prostymi i kopnięciami. Andrade zrobi natomiast, co w jej mocy, aby tego typu wymiany ograniczyć do minimum – poszuka więc półdystansu, klinczu, obalenia.
Kluczem do zwycięstwa mistrzyni będzie zatem praca na nogach. Jak natomiast prezentuje się pod tym względem Jędrzejczyk? Przyzwoicie!
Zwracam jednak uwagę, że w swoich poprzednich walkach mimo wszystko wielokrotnie znajdowała się w sytuacjach, w których jej plecy stykały się z siatką. Odpowiedzcie sobie sami na pytanie, czy jeśli Karolina Kowalkiewicz czy Claudia Gadelha – a więc zawodniczki nie tak agresywne jak Andrade i z pewnością nie stanowiące tak wielkiego zagrożenia w momencie szarży jak aktualna pretendentka – były w stanie zamykać Jędrzejczyk na siatce, to czy Jessica nie pójdzie ich śladami?
Otóż, najpewniej – pójdzie. Zwłaszcza, że olsztynianka nadal miewa tendencje do nieoddawania pola – tzn. czasami w sytuacjach, w których mogłaby po prostu oddalić się przed atakiem rywalki, zejść do boku, może nawet z ciosem – osadza twardo nogi, wdając się w szalone wymiany. Przeciwko Andrade nie będzie to dobrym pomysłem.
Powyżej dwie akcje z dwóch walk z Gadelhą, w których Jędrzejczyk zamiast odejść – utrzymując dający jej najwięcej korzyści dystans kickbokserski – decyduje się zostać na miejscu i wdać w ostrą wymianę. Do niczego dobrego to nie prowadzi, bo pozwala złapać Brazylijce klincz.
Tym niemniej jest oczywiście kilka „ale”, jeśli mówimy o półdystansie. Przesadna agresja Andrade może bowiem wręcz utrudniać jej zamknięcie mistrzyni na siatce. Jeśli ktoś wpada na ciebie, niemal biegnąc, wystarczy pół kroku w bok – i ręce wysoko, rzecz jasna! – aby go wymanewrować, coby przygrzmocił nosem w siatkę. Aby unieruchamiać Polkę na siatce, Brazylijka musi bowiem być „odpowiednio” agresywna – a nie „przesadnie” agresywna.
Ponadto, jak wspominałem, aby dobrać się do szczęki i korpusu Jędrzejczyk w półdystansie – czy też: na siatce – Andrade będzie musiał odrobinę ograniczyć swoje poruszanie się do przodu, kładąc większy nacisk na pracę do boków, zamykając olsztyniankę.
Warto też pamiętać, że pomimo tego, iż szczęka Andrade jest doskonała, to jej szaleńcze ataki okrutnie otwierają ją na kontry – szczególnie, że pędzi z głową na przodzie, wyprowadzając ciosy z wysokości bioder. Jędrzejczyk nie uderza może najmocniej – to typowa zawodniczka polegająca na ubijaniu rywalek przez akumulację uderzeń a nie pojedyncze bomby – ale jest bardzo precyzyjna. A czasami precyzja może okazać się wystarczająca – zwłaszcza, gdy dysponujesz dobrą techniką (jak Jędrzejczyk), a twoja rywalka daj ci czas i miejsce na dokładne uderzenie (jak Andrade).
Oczywiście sprawa jest skomplikowana, bo w momentach szarży Brazylijki Polka musiała będzie sama mieć się na baczności. Jej praca głową nie jest najlepsza, szczęka do tytanowych nie należy, a pretendentka uderza mocno. Nie można w żadnej mierze powiedzieć o Jessice, że jest artystką jednouderzeniowego nokautu, ale z całą pewnością nie uderza słabiej – a z ogromnym prawdopodobieństwem nawet mocniej – od Gadelhy, która posłała Jędrzejczyk na deski lewym prostym, czy Kowalkiewicz, która wstrząsnęła nią krosem. Jeśli olsztynianka wyłapie jakiś zamachowy od rywalki, może oznaczać to koniec pojedynku – i nie chodzi o to, że padnie na deski nieprzytomna, ale o to, że wówczas Brazylijka po prostu nie da jej wrócić do walki, zasypując ją gradem uderzeń i tym samym zmuszając sędziego do przerwania starcia.
Podsumowując temat skracania dystansu przez Andrade – tak, uważam, że raz na jakiś czas będzie w stanie przedzierać się przez zasieki obronne Jędrzejczyk, rzucając ją na siatkę – nawet jeśli w międzyczasie zainkasuje jakieś uderzenia na twarz.
W wymianach w półdystansie koniecznie muszę jednak wspomnieć o kapitalnej pracy łokciami w wykonaniu Jędrzejczyk. To jak najbardziej może okazać się kluczem do pokonania Brazylijki.
Mówiąc o łokciach, mam na myśli zdecydowanie łokcie „stopujące”, wyprowadzane w kontrze. Nie widzę bowiem większego sensu inicjowania ataków łokciami, bo to będzie oznaczało wchodzenie ulubioną płaszczyznę Andrade.
Powyżej dwa przykłady kontrujących łokci Jędrzejczyk z drugiej walki z Gadelhą. Taka technika może okazać się niezwykle użyteczna w starciu z Andrade.
Na pierwszym przykładzie widzimy kolejny atak łokciami – ale tym razem już nie w kontrze. Jędrzejczyk wpada w klincz i potem sama inkasuje łokieć, który prawie posyła ją na deski. Nie ma sensu wchodzić w półdystans, skoro można rozbić Andrade na dystansie.
Za to jeśli udałoby się ją odwrócić, można potraktować ją w podobny sposób, jaki przedstawiłem na drugiej animacji.
Olsztynianka nie ukrywała w wywiadach, że mocno szlifowała uderzenia łokciami, otwarcie przyznając, że w półdystansie będą jak znalazł. I absolutnie mogą okazać się decydujące dla losów walki – jeśli nawet Jędrzejczyk nie znokautuje nimi Andrade, o co będzie ciężko, to jak najbardziej może ją porozcinać.
Na powyższych obrazkach widzimy, w jaki sposób Angela Hill kontrującym lewym łokciem posłała szukającą lewego sierpa – i oczywiście trzymającą prawicę nisko – Jessicę Andrade na deski.
Inną dobrą bronią na atakującą zapalczywie, niską rywalkę mogą okazać się kolana w kontrze lub podbródkowe – szczególnie tymi ostatnimi Polka potrafi świetnie operować, co zademonstrowała w pierwszej walce z Gadelhą.
Co ciekawe, Angela Hill i Joanne Calderwood szczególnie upodobały sobie inną technikę kolanową. Wyprowadzając prawy prosty, skracały dystans, by następnie stepującym kolanem zaatakować ściąganą na nie lewą ręką głowę Andrade.
Tak czy inaczej jednak najkrótsza droga do zwycięstwa z Andrade prowadzi przez styl oparty na dużej liczbie ciosów prostych i lotnych nogach.
Powyżej bardzo szybkie lewe proste Jędrzejczyk, którymi – cały czas orbitując wokół rywalki – utrzymywała Gadelhę na dystans. Na Andrade będzie jak znalazł.
Jak jednak wspominałem, Jędrzejczyk nie jest zawodniczką pokroju chociażby Edsona Barbozy, który za wszelką cenę chce utrzymywać dystans kickbokserski, ewentualnie bokserski.
Wywodząca się ze statycznego Muay Thai Polka po prostu czasami nie może się powstrzymać i w odpowiedzi na tak rywalki po prostu osadza mocniej nogi na macie i sama rozpuszcza pięści. Z drugiej zaś strony – w ostatnich pojedynkach Jędrzejczyk mimo wszystko była mobilniejsza niż poprzednio – można zatem wierzyć, że mając teraz za sobą cały obóz przygotowawczy w American Top Team, poprawi i ten aspekt, bo dla nikogo nie ulega wątpliwości, że bicie się w półdystansie z Andrade nie jest najlepszym pomysłem.
Nie ukrywam też, że tak bardzo lubiane przez Jessicę ataki na korpus mogą stanowić ogromny problem dla Joanny. Polska zawodniczka dotychczas nie spotkała się z rywalką, która tak chętnie uderzałaby na ciało – a nie zapominajmy, że olsztynianka jest wysoka, wobec czego jej korpus bywa mocno odsłonięty. Ostrzał korpusu naturalnie oznacza odsłanianie twarzy atakującej, ale przyznam szczerze, że mam poważne wątpliwości, czy mistrzyni będzie kalkulowało się trafienie pretendentki na głowę, jeśli sama zainkasuje haka na wątrobę.
Niezwykle istotną rolę w utrzymywaniu Andrade na dystans odgrywać będą oczywiście kopnięcia Jędrzejczyk. W starciu z Kowalkiewicz po raz pierwszy tak chętnie korzystała z lowkingów – trochę na podobieństwo walki z Letourneau – ale tutaj mogą być one nieco ryzykowne – z uwagi na zapaśnicze inklinacje Andrade. W przeszłości Brazylijka pokazywała bowiem, że potrafi zamieniać takowe kopnięcia na obalenia. No chyba, że JJ zacznie kopać na wysokości łydki?
Podobnie rzecz ma się z okrężnymi kopnięciami na korpus – również i tu trzeba będzie uważać, aby nie zostały one przechwycone.
Z kolei kopnięcia na głowę nadają się jak najbardziej – są bowiem trudniejsze do skontrowania czy to ciosami, czy obaleniami – bo najzwyczajniej w świecie trzeba wówczas chronić głowę i jeden drobny błąd może oznaczać nokaut.
Kluczowe mogą jednak okazać się inne techniki nożne – a mianowicie kopnięcia smagające na korpus, frontalne na głowę oraz kopnięcia na kolano. Tych ostatnich co prawda Jędrzejczyk jeszcze nie używała w oktagonie, ale jest zawodniczką, która regularnie dodaje nowe techniki do swojego arsenału i w najmniejszym stopniu nie zdziwi mnie, jeśli teraz zacznie kopać na kolano. To bowiem piekielnie skuteczna i coraz popularniejsza technika.
Ba, jeśli przyjrzeć się walce Calderwood z Andrade, to Szkotka właśnie kopnięciami na kolano na początku walki zmusiła – po części – Brazylijkę do przeniesienia walki do parteru. Zdecydowanie Jessica nie czuła się komfortowo, będąc atakowaną w ten sposób.
Kopnięcia smagające na korpus i frontalne na głowę to oczywistość. Andrade jest niska, lekko pochylona do przodu – jej pozycja prosi się o tego rodzaju uderzenia, zwłaszcza, że kopnięcia frontalne o wiele trudniej przechwycić niż okrężne.
Inna rzecz, że zarówno Calderwood, jak i Hill próbowały kopać ją na brodę, ale Brazylijce trzeba oddać, że w porę odskakiwała albo blokowała te ataki. Joanna jednak nie tylko jest od obu szybsza, lepsza technicznie, ale i potrafi rzeczone kopnięcia odpowiedni przygotować ciosami, zaskakując przeciwniczki.
Klincz i zapasy
Nie ukrywam, że mam bardzo dobre zdanie o umiejętnościach klinczerskich Joanny Jędrzejczyk – szczególnie po jej walce z Karoliną Kowalkiewicz, z którą w zwarciu radziła sobie doskonale. Jej ułożenie ciała, praca głową, znajdowanie przestrzeni na krótkie, ale soczyste łokcie czy kolana – wszystko to czyni ją bardzo niebezpieczną w klinczerskich bojach.
Z kolei Andrade miała pewne problemy z Angelą Hill, gdy ta łapała tajski uchwyt, szukając kolan. Brazylijka próbowała się wówczas wycofywać, układała ręce do bloków, zaprzestawała ataków.
To dobry prognostyk na walkę z Jędrzejczyk, bo Polka w klinczu jest o wiele groźniejsza od Hill – jest zdecydowanie silniejsza (Hill tak naprawdę powinna bić się w kategorii atomowej) i lepiej poukładana technicznie.
Postawię nawet tezę, że dla mistrzyni korzystniejszą płaszczyzną będzie klincz niż półdystans. Innymi słowy, jeśli Andrade przyszpili ją do siatki, rozpuszczając ręce, Jędrzejczyk powinna poszukać zwarcia – jeśli oczywiście nie będzie mogła odejść do boku.
Sprawy mogą się jednak skomplikować, jeśli w klinczu Andrade zamiast uderzeń poszuka obaleń. Jej przewaga siłowa może odegrać tutaj wielką rolę, bo – przypomnę – Gadelha w obu walkach z Jędrzejczyk przewracała ją w bliźniaczo podobny sposób – łąpała podchwyt-nachwyt, zastawiała jej nogę i po prostu ściągała do ziemi. Pomimo tego więc, że Polka przed rewanżem doskonale wiedziała, w jaki sposób Claudia spróbuje ją obalać – i tak te obalenia oddawała. Najzwyczajniej w świecie różnice siłowe były nie do przeskoczenia.
I podobnie może być w konfrontacji z Andrade, która od Gadelhy jest jeszcze silniejsza, a na dodatek chętnie próbuje rzutów oraz wyniesień, a z tego rodzaju technikami Joanna jeszcze się nie mierzyła.
Nie znaczy to jednak, że Brazylijka będzie rzucała Polką po oktagonie. Po pierwsze bowiem – w swoich poczynaniach czasami po prostu tak bardzo oddaje się wymianom pięściarskim, że zapomina o zapasach. Po drugie – jeśli zbyt często odnosić będzie się do zapasów, może mocno nadwyrężyć swoje zasoby kondycyjne. Wreszcie po trzecie – obrona przed obaleniami w wykonaniu Polki stoi jednak na bardzo wysokim poziomie, o czym świadczą też jej świetne statystyki – aż 81% wybronionych obaleń.
Parter
Defensywny grappling Jędrzejczyk stoi na dobrym poziomie – jest jedną z niewielu zawodniczek, które nigdy nie godzą się z tym, że ktoś położy je na plecach. Zanim jeszcze dotknie maty plecami, już walczy o powrót na nogi, nie dając oponentkom ani chwili czasu na ustabilizowanie pozycji.
Andrade to jednak sprawna specjalistka od BJJ i może napsuć naszej reprezentantce sporo krwi w parterze – choć nie tyle w sytuacjach, w których znajdzie się na górze, ale wówczas gdy obali Polkę, a ta próbowała będzie wstawać. Brazylijka bowiem uwielbia atakować gilotynami i jedna drobna chwila nieuwagi mistrzyni może zakończyć się dla niej utratą pasa.
Tego typu niebezpieczeństwo – gilotynowe – nie groziło Jędrzejczyk w jeszcze żadnej dotychczasowej walce, więc teraz będzie musiała piekielnie uważać, aby nie tyle jak najszybciej wstać, ale przede wszystkim, aby wstać bezpiecznie, nie dając się schwytać.
Kondycja, przygotowanie
Niby statystyki uderzeń Andrade z trzeciej rundy walki z Hill stanowią argument na rzecz tezy, że Brazylijka nie tylko nie zwolniła, ale wręcz przyspieszyła w ostatniej odsłonie, to jednak w rzeczywistości wyglądało to nieco inaczej. Jessica zwolniła, jej ataki były coraz bardziej chaotyczne, akcje rwane, w uderzeniach nie drzemała już taka moc.
Nie chcę przez to powiedzieć, że wypadła słabo kondycyjnie – co to, to nie! Jak na poziom zaprezentowanej agresji i aktywności wypadła świetnie, ale rzecz w tym, że pod względem kondycyjnym Jędrzejczyk stoi od niej – najprawdopodobniej, bo nie widzieliśmy jeszcze Brazylijki na dystansie pięciu rund – o klasę wyżej. Jeśli nie zmęczyły ją dwie rundy zapasów z Claudią Gadelhą, a po zainkasowaniu potężnego ciosu od Karoliny Kowalkiewicz w czwartej rundzie nadal prezentowała się doskonale od strony wydolnościowej, to byłbym szczerze zdziwiony, gdyby wraz z kolejnymi rundami potyczki z Andrade nie zyskiwała przewagi – szczególnie, że pretendentka przyznała w jednym z wywiadów, że nie ma żadnego trenera od aspektów siłowo-kondycyjnych.
Muszę się też zgodzić z opinią Polki, która przekonuje, że 3-miesięczny obóz w ATT stanowi jej duży atut – lepiej rozumie się z trenerami, lepiej się „czują”, miała więcej czasu na szlify swoich umiejętności. Przypomnijmy, że przed walką z Kowalkiewicz spędziła na Florydzie tylko siedem tygodni.
Podsumowanie
To będzie pojedynek matadora w osobie Joanny Jędrzejczyk z bykiem w osobie Jessiki Andrade. Jego przebieg i rezultat nie są jednak łatwe do przewidzenia.
Nie ulega wątpliwości, że Polka posiada bez porównania bogatszy arsenał stójkowy, ma lepsze warunki fizyczne (zasięg ramion), jej technika stoi o dwie klasy wyżej. Rzecz jednak w tym, że czasami przewaga siły, agresji, częstotliwości uderzeń, ich mocy bywa tak duża, że najlepsza nawet technika nie pomoże.
Innymi słowy, wyborne umiejętności techniczne to nie wszystko, jeśli w innych elementach dysproporcje są zbyt duże. A niektóre przesłanki właśnie na to wskazują – że styl Andrade, oparty na niczym niezmąconej agresji, pełny ciężkich i licznych uderzeń, stanowić może nie lada wyzwanie dla Jędrzejczyk. Zwłaszcza, że swoje atuty fizyczne Brazylijka wspiera twardą mentalnością oraz doskonałą szczęką.
Na pewno byłbym pewniejszy zwycięstwa Polki, gdyby w poprzednich walkach konsekwentnie trzymała dystans – ale nie zawsze tak było. Jędrzejczyk lubi się też po prostu bić – stanąć i wymieniać się ciosami. Z drugiej natomiast strony z każdą walką jest to coraz mniej widoczne – a zamiast tego demonstruje więcej mobilności i wyrachowania, które będą na wagę złota w tej potyczce.
W konfrontacji z rywalką o charakterystyce Andrade Jędrzejczyk będzie naprawdę musiała konsekwentnie realizować plan taktyczny, nie dając się wciągać w żadne bijatyki. Czy będzie w stanie to robić?
Czy gdy znajdzie się plecami na siatce, czmychnie stamtąd czym prędzej, czy może jednak spróbuje wdać się w wymiany? Czy atakując choćby i na środku oktagonu, będzie potem odskakiwała do boku, zamiast do tyłu, aby nie ułatwiać Andrade wyprowadzania szarż?
Jestem daleki od skreślania pretendentki. Ma narzędzia, aby nie tylko napsuć wiele krwi Jędrzejczyk, ale też zakończyć jej panowanie w kategorii słomkowej.
Rzecz jednak w tym, że od strony taktycznej i technicznej Jędrzejczyk prezentuje się lepiej z każdym występem. Nie tylko coraz skutecznie okiełznuje swoje złe nawyki z przeszłości, ale też z każdą potyczką wzbogaca swój arsenał o nowe techniki. Nie będę w najmniejszym stopniu zdziwiony, jeśli teraz zaprzęgnie do boju kopnięcia na kolano jako świetną broń dystansującą i zniechęcającą Andrade do skracania odległości.
Spodziewam się, że w pierwszej, może także w drugiej rundzie Andrade może mieć swoje momenty. Być może naruszy Jędrzejczyk, może nawet pośle ją na deski. Mistrzyni przetrwa jednak te szarże, coraz lepiej rozczytując ataki rywalki i zyskując też z każdą rundą przewagę z uwagi na lepszą kondycję. Ostatecznie zwycięży jednogłośną decyzją sędziowską.
Zwycięzca: Joanna Jędrzejczyk przez decyzję
Kursy bukmacherskie
Przyjrzyjmy się najważniejszym kursom bukmacherski na tę walkę. Przy każdym moja ocena (w formie graficznego kciuka) atrakcyjności danego kursu.
Zwycięstwo Joanny Jędrzejczyk – 1.60
Zwycięstwo Jessiki Andrade – 2.40
Joanna Jędrzejczyk przez decyzję – 2.25
Jessica Andrade przed czasem – 4.00
Wszystkie powyższe zakłady oraz wiele innych dostępne na UNIBET.
*****
Zaprezentowana powyżej opinia przedstawia wyłącznie subiektywne odczucia autora na temat analizowanego pojedynku. W sporcie tak złożonym jak MMA na wynik walki wpływa ogromna liczba czynników, których często nie da się przewidzieć.
*****
Zapraszam też do obszernej analizy walki Krzysztofa Jotki z Davidem Branchem:
*****