KSWPolskie MMA

Martin Lewandowski ostrzegł trenera Pepłowskiego przed „szczekaniem”, a sędziego „Piotrusia” Jarosza przed „świrowaniem”!

Współdowodzący KSW Martin Lewandowski wyjaśnił, dlaczego organizacja rozstała się z Maciejem Turskim i Piotrem Jaroszem oraz pogroził palcem Dawidowi Pepłowskiemu.

Niemałym echem na nadwiślańskiej scenie MMA odbiły się ostatnie kadrowe ruchy KSW – a mianowicie zwolnienie Macieja Turskiego z roli komentatora oraz wykluczenie Piotra Jarosza z grona sędziów na jubileuszową galę KSW 100.

W najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił Arturowi Mazurowi na kanale Klatka po Klatce, współwłaściciel polskiego giganta Martin Lewandowski potwierdził, że o rozstaniu z oboma przesądziło ich zaangażowanie w projekty patogal, które obecnie – także na skutek ostatnich wypowiedzi ministra Sławomira Nitrasa – znalazły się w ogniu krytyki. Polski promotor nie chce, aby KSW jakkolwiek kojarzyło się z freakfightami.

Lewandowski zastrzegł natomiast, że pożegnanie z Turskim i Jaroszem nie oznacza absolutnie, że z szeregów KSW znikną np. zawodnicy trenujący dziwolągi czy mający takowych wśród swoich znajomych. Nic z tych rzeczy. Podkreślił, że nie wnika w to, kto z kim się koleguje.

– Co więcej, kilku naszych obecnych zawodników, a nawet mógłbym pokusić się o takie stwierdzenie, że wręcz czołowych, gdzieś popełniło to faux pas i zawalczyło tam – powiedział Lewandowski. – I to się odbywało tam w jakichś rozmowach… Nie chcę powiedzieć „zgodzie”, bo jak nigdy nie byłem super zwolennikiem, ale podpisując kontrakt… I jeżeli dostawałem taką informację, że „słuchaj, ale ja chcę zawalczyć” albo „dałem słowo, już mam prawie kontrakt podpisany”, to brałem trochę na zasadzie, że no dobra, to trudno, co mam zrobić. Mnie interesuje, co nastąpi po tym.

– Mogę powiedzieć, że nasi wszyscy czołowi zawodnicy dostali propozycje i cieszę się, że nie wszyscy z niej skorzystali.

Do uwagi, iż sam swego czasu organizował przecież walki takim bitewnym wynalazkom jak Marcin Najman, Popek, Robert Burneika, Nikola Milanović czy ostatnio Hanka Gelnarova, Martin Lewandowski podszedł z rezerwą, zwracając uwagę, że znaczenia ma też skala.

– Nie wyrzucam za kontakty z freakami, tylko wyrzucam za… – zatrzymał się na chwilę. – Znaczy, „wyrzucam”… Po pierwsze, z Maćkiem Turskim pożegnaliśmy się tak na dobre, bo jest twarzą tego środowiska. Natomiast Piotr Jarosz został odsunięty od tej gali, żeby po prostu nie wzbudzać dodatkowych, niepotrzebnych kontrowersji.

– A mogę tylko tyle powiedzieć – nie wskazując, nie mówiąc, nie dokładając – że jeszcze w pewnych środowiskach ten temat buzuje. (…)

– Ja cały czas mówię – to my zaczęliśmy freakfighty, robiliśmy to w jakichś proporcjach, które nam służyły do jakichś celów marketingowych. Ktoś zrobił sobie z tego biznes, tylko ten biznes komuś się mocno wyrwał spod kontroli. Poszło to w stronę, w którą myślę, że każdy… Nie wiem, jak to powiedzieć, żeby znowu nie tłumaczyć się za swoje słowa… Każdy, kto rozumie sport, patrzy na to z pewnym przymrużeniem oka albo w ogóle na to nie patrzy.

Zapytany z kolei, dlaczego podczas gal KSW na trybunach pokazywane były postacie związane z patogalami, Martin Lewandowski stwierdził, że najczęściej byli to „przyjaciele, znajomi” kibicujący zawodnikom. Wyjaśnił, że organizacja KSW nie decyduje o tym, komu swoje bilety na gale przekazują zawodnicy, którzy je otrzymali. Dodał też, że jeśli zgłaszały się do nich znane osobistości, które chciały pojawić się na gali w zamian za jej promowanie, nie stanowiło to problemu.

Dopytywany dalej o sędziego Piotra Jarosza, Martin Lewandowski zaznaczył, że pomimo iż w zdecydowanej większości sędziuje on gale sportowe, to kojarzony jest jednak z tymi freakowymi.

– Jest bardzo dużo ludzi, którzy łączą te dwa środowiska, ale się nie kojarzą – wyjaśnił. – Nawet bym ci powiedział o kilku nazwiskach, których też nie chcę tu wymieniać.

Współwłaściciel KSW przyznał, że sędzia Tomasz Bronder – którego czystki ominęły – rzeczywiście sędziuje gale dziwolągów w Czechach, ale, jak zastrzegł, „on tego nie promuje – on przychodzi, robi robotę”.

– Piotrek Jarosz był lub jest – nie wiem, jak obecnie, bo teraz każdy trochę pochował głowę, każdy nie chce się przyznać, bo tu jedna afera wypadła, tu druga, tu minister napieprza, tu drugi minister coś mówi – powiedział Martin. – Każdemu więc, kto się trochę pobrudził, to ten brud zaczyna przeszkadzać. I teraz każdy chce siebie wybielić z jakiejś tam sytuacji. (…)

– Taka jest nasza decyzja. Koniec, kropka. Może się komuś podobać lub nie. To jest moja i mojego wspólnika firma prywatna. Możemy podejmować decyzje, które nam pasują lub nie pasują. Nie jestem teraz w stanie wszystkich kibiców zadowolić, wszystkich sędziów, wszystkich cutmanów, medyków i tak dalej. Albo ktoś idzie i rozumie moją politykę, albo się nie zgadza – i trudno.

Na tym jednak nie koniec, bo Martin Lewandowski wcale nie przesądza, czy Piotr Jarosz powróci do sędziowania po KSW 100. Wszystko w jego rękach!

– Zobaczymy – ostrzegł. – Jak Piotruś będzie tak pogrywał, to wiesz… To jest moja prywatna firma. Z moim wspólnikiem możemy podejmować (decyzje)… I to jest na tej zasadzie dokładnie, że jeżeli Pepłowski będzie za dużo szczekał, to też będą jakieś konsekwencje. Jeżeli Piotr Jarosz nie uszanuje mojej decyzji i on myśli, że jak teraz będzie tutaj świrował, to to pozostanie bez konsekwencji, to jest… No naprawdę, to jest prywatna inicjatywa.

Dlaczego natomiast Maciej Turski nie dostał ultimatum w postaci dokonania wyboru pomiędzy KSW i patogalami i określenia się po jednej stronie?

– Bo źle się kojarzy – odparł Martin. – Na dzień dzisiejszy w 2024 roku jeden i drugi ziomek w listopadzie 2024 roku kojarzy się bardziej ze środowiskiem freakowym niż… Ktoś ma inną optykę? Świetnie, cieszę się. Większość środowiska ma inną optykę.

Na koniec Martin Lewandowski potwierdził, że zablokował kandydaturę Huberta Mściwujewskiego w charakterze jednego z prowadzących zbliżającą się konferencję prasową przed KSW 100. Także on jest bowiem w ocenie współwłaściciela KSW za mocno kojarzony z freakami.

Czy Martin Lewandowski ma rację?

Poniżej cały wywiad.

Wszystkie walki UFC można obstawiać w Fortunie z ZAKŁADEM BEZ RYZYKA – DO 100 ZŁ

Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Powiązane artykuły

Komentarze: 2

Dodaj komentarz

Back to top button