Mark Hunt: „Frank był w krainie ciemności”
Mark Hunt ocenia przerwanie sędziego w walce z Frankiem Mirem oraz wskazuje rywali, z którymi chciałby zmierzyć się w następnej kolejności.
Gdy Mark Hunt zwycięża, pewnikiem jest, że jego rywal kończy na deskach. Nie inaczej było w walce wieczoru gali UFC Fight Night 85 w Brisbane, na której Samoańczyk dopisał do swojego rekordu piąte z rzędu zwycięstwo przez nokaut w oktagonie – po krótkim rozpoznaniu powalił na deski Franka Mira soczystym krosem, by następnie w swoim stylu nie kontynuować natarcia, zamiast tego spokojnie odchodząc.
Mark Hunt is just so cool, calm and collected. Another walk OFF. 👊🏻💥 https://t.co/ZfGWuOTWYS
— Nick 🇿🇼 (@BitaNick) March 20, 2016
Tu i ówdzie pojawiły się jednak głosy, że sędzia przerwał walkę zbyt wcześnie, być może sugerując się zachowaniem przekonanego o końcu walki i mocy swoich pięści Hunta.
Frank nadal był w krainie ciemności, gdy go zobaczyłem (po trafieniu).
– stwierdził 41-letni zawodnik na konferencji prasowej po gali.
Jego twarz nadal… był nieobecny, więc zostawiłem to. Nie było go tam. Był wyłączony, gdzieś indziej.
Taka prawda. Był nieobecny. Stracił przytomność.
Gdy w maju 2015 roku dostawał srogie lanie od Stipe Miocica, w fatalnym stylu przegrywając drugi z rzędu pojedynek, sugerowano mu, że może już pora przejść na emeryturę. Odbił się jednak, pokonując kilka miesięcy temu Antonio Silvę, a teraz zwycięstwem nad Mirem 41-letni już Hunt powrócił w okolice rozgrywki o najwyższe cele. Maksymalnie dwie kolejne wiktorie powinny zapewnić mu walkę o pas mistrzowski.
Mogę walczyć z każdym z tych gości z czołówki.
– stwierdził Super Samoan.
Mogę wziąć rewanż z każdym z nich – JDS, Stipe, tym gościem z pasem… Fabricio… Nigdy nie przegrałem rewanżu, więc chciałbym zrewanżować się jednemu z tych gości.