Mark Hunt: „Dajcie mi go, zobaczymy, kto pierwszy pójdzie po obalenie”
Mark Hunt zabrał głos na temat swoich sportowych planów, zdradzając, z kim chciałby się zmierzyć w swojej kolejnej potyczce.
Swojej ostatniej walki Mark Hunt nie będzie wspominał miło. Podczas lutowej gali UFC 221 w Perth został bowiem zdominowany zapaśniczo przez Curtisa Blaydesa, przegrywając jednogłośną decyzją sędziowską. W ten sposób w kontrakcie z UFC – którego ani myśli przedłużać – pozostały mu jeszcze dwa pojedynki.
Jak się okazuje, Samoańczyk sposobi się już do powrotu i ma na oku dwa nazwiska.
Sprawdzamy, czy uda się dostać Ngannou na sierpniową galę na Hawajach – to byłoby świetne.
– powiedział w rozmowie ze SportnigNews.com Hunt, nawiązując do nieogłoszonej jeszcze gali na Hawajach, nad którą pracuje UFC.
Ngannou byłby dla mnie dobry. Albo Volkov, który dopiero co zlał Fabricio – jeśli jest nadal dostępny.
Po prostu chcę dostać kogoś wyżej ode mnie w rankingu. Zostały mi dwie walki i zobaczymy, czy uda się dostać Ngannou. Nie wiem, czy potwierdzili już galę na Hawajach, ale to byłby świetny pojedynek. Zobaczylibyśmy, kto poszukałby obalenia jako pierwszy.
Już wcześniej prosiłem o gości z czołowej piątki, ale nikogo takiego mi nie dali, więc trochę się martwię, co teraz zrobią.
Szanse na starcie z Predatorem nie wydają się jednak szczególnie duże. Do walki z Kameruńczykiem garnie się bowiem od dawna Derrick Lewis i wygląda na to, że ta właśnie walka jest bardziej prawdopodobna – szczególnie, że były pretendent wczoraj zaakceptował wyzwanie Czarnej Bestii.
Sklasyfikowany na 5. miejscu w rankingu kategorii ciężkiej Hunt zdradził, że otrzymał propozycję walki na czerwiec – nie jest nią jednak zainteresowany, bo zaproponowany mu rywal jest w rankingu za nim.
Ostatnio biłem się już z gościem niżej ode mnie, więc teraz chcę kogoś wyżej.
– powiedział.
Nawet Werdum może być, chcę tego rewanżu. Ngannou byłby oczywiście lepszą opcją. Dajcie mi nawet i Blaydesa raz jeszcze.
*****