Marcin Tybura zamienia Jackson-Wink MMA na warszawskie S4: „To samo można zrobić w Polsce”
Marcin Tybura opowiedział o swoich przygotowaniach do walki ze Stefanem Struve, do której dojdzie podczas lipcowej gali UFC Fight Night 134 w Niemczech.
Cały obóz przygotowawczy przed walką z Fabricio Werdumem – bo z nim ostatecznie się zmierzył, a nie z Markiem Huntem, który był pierwotnie dla niego szykowany – Marcin Tybura spędził w klubie Jackson-Wink MMA w Albuquerque. Ostatecznie po solidnej w swoim wykonaniu walce Marcin Tybura przegrał jednogłośną decyzją sędziowską.
Również do kolejnego boju miał przygotowywać się u boku Mike’a Winkeljohna, ale z powodu problemów wizowych tylko ostatni etap obozu spędził w Albuquerque. Pojedynek – tym razem z Derrickiem Lewisem – również skończył na tarczy, wygrywając dwie pierwsze rundy, by jednak w trzeciej paść pod ciosami Amerykanina.
Jak się okazuje, przed pojedynkiem ze Stefanem Struve, z którym skrzyżuje pięści podczas lipcowej gali UFC Fight Night 134 w Hamburgu, Tybur formę szlifuje w warszawskim klubie S4, o czym opowiedział podczas wizyty w Puncherze.
Właściwie prawie wróciłem do poprzedniego składu trenerskiego, czyli za parter jest odpowiedzialny Kamil Umiński, za zapasy Dawid Pepłowski.
– powiedział Marcin.
Współpracuję teraz z nowym trenerem od stójki – jest to Rafał Korczak – oraz z nowym trenerem od przygotowania fizycznego – z Pawłem Ziemkiewiczem. Trenuję tutaj w S4, też mam paru chłopaków, młodych zawodników, z którymi sparuję, ale też jest dwójka, którzy są wysocy – wyżsi ode mnie. Wiadomo, że nie znajdę takich, którzy mają 213 cm jak mój przeciwnik, ale są wyżsi ode mnie i też mi pomagają w przygotowaniach.
Uniejowianin już wcześniej trenował w S4 – wtedy, gdy głównym trenerem klubu był Piotr Jeleniewski, a za sparingpartnerów miał między innymi Jana Błachowicza, Daniela Omielańczuka, Damiana Janikowskiego czy Łukasza Jurkowskiego. Dziś cała czwórka szlifuje formę w Berkut WCA Fight Team.
Skąd natomiast decyzja Tybura o zmianie Albuquerque na Warszawę?
Od początku mojego wyjazdy do Stanów mówiłem, że nie jest tak, że tam jest lepiej, a u nas gorzej czy odwrotnie – mówiłem że jest inaczej. Inne jest podejście i tak dalej.
– powiedział Tybura.
Myślę, że sporo z tych rzeczy można zrobić w Polsce. Teraz tym bardziej pasują mi przygotowania w Polsce, bo gala jest w Hamburgu, więc nie będę tutaj przylatywał z Albuquerque i się aklimatyzował w Hamburgu. Myślę, że można to samo zrobić w Polsce, można sobie dobrać takich ludzi do współpracy, z którymi się dobrze czujesz, z którymi się rozwijasz – i myślę, że ja tak zrobiłem. Czuję się naprawdę dobrze, czuję, że te przygotowania idą dobrze. Niedługo wchodzę już w taki pełen okres sparingowy. Może nie końcówka przygotowań, bo jeszcze zostało sześć tygodni, ale dla mnie to już końcówka, bo się przygotowuję od trzech miesięcy. Widzę więc światło w tunelu, że niedługo kończę.
*****
Nowozelandzki twardziel, Romero jak Zidane i amerykański konfident – pięć wniosków po UFC 225