Marcin Tybura: „Mój cel to zostać mistrzem”
Marcin Tybura opowiada o zbliżającej się walce z Derrickiem Lewisem na gali UFC Fight Night 97 w Manili.
Marcin Tybura nie będzie może miło wspominał swojego debiutu w UFC, w którym przegrał przez jednogłośną decyzję z Timem Johnsonem, ale w drugiej walce pod banderą amerykańskiego giganta Polak powetował sobie to niepowiedzenie z nawiązką. Spektakularnym kopnięciem na głowę przeniósł Viktora Pestę do krainy Morfeusza, notując pierwszą wygraną w oktagonie.
Efektowne zwycięstwo zaprowadziło go do starcia z piekielnie mocnym Derrickiem Lewisem, z którym skrzyżuje rękawice 15 października na filipińskiej gali UFC Fight Night 97 w Manili.
W zasadzie to ja zaproponowałem tę walkę.
– przyznał Tybura w rozmowie z FloCombat.com.
Mocno mu się przyglądałem ostatnio, bo radzi sobie bardzo dobrze w UFC i uważam go za jednego z lepszych ciężkich do oglądania – uważam, że to świetny zawodnik.
Nie sądziłem, że będę z nim walczył tak szybko po pokonaniu Pesty, ale jak tylko powrócili do mnie z ofertą walki, wziąłem ją od razu.
Lewis ma już wyrobione nazwisko w UFC. Wygrał siedem z dziewięciu walk w oktagonie, a obecnie znajduje się na fali czterech wiktorii. Dokonania Tybury są póki co znacznie skromniejsze.
Uważam, że ta walka to znacznie większa szansa dla mnie niż dla niego.
– powiedział polski zawodnik.
Jest na 10. miejscu w rankingu i jeśli go pokonam, znajdę się na znacznie wyższym poziomie. I to właśnie chcę zrobić – po to jestem w UFC.
Wiem, że to nie będzie proste. Nadal opracowujemy plan na walkę i oczywiście go nie zdradzę. Jak każdy może zobaczyć, to dobry uderzacz, który potrafi nokautować ludzi. Uważam też, że jest bardzo szybki jak na ciężkiego ważącego 265 funtów. Jest także bardzo agresywny w oktagonie i muszę na to uważać.
Tybur przyznał, że spodziewa się na Filipinach trudnych warunków klimatycznych z wysoką wilgotnością na czele. Ma jednak na to sposób.
Wyjedziemy tam wcześniej, przed planem UFC, abyśmy się przystosowali i pozbyli się jetlagu.
Kopnięcie na głowę, jakim Tybura znokautował w swojej ostatniej walce Pestę, może z miejsca kandydować do miana nokautu roku. Polak za swój wyczyn otrzymał też $50-tysięczny bonus za Występ Wieczoru. Nie ukrywa, że celuje w powtórzenie tego samego w najbliższej konfrontacji.
Byłem niesamowicie podekscytowany, zwyciężając wtedy kopnięciem na głowę i postaram się powtórzyć to samo przeciwko Lewisowi.
Szczerze mówiąc, uważam, że muszę wierzyć, że mam, czego potrzeba, aby to zrobić. Gdybym poszedł do UFC i moim celem były tylko walki z dołami dywizji, do niczego bym nie doszedł. Mój cel to zostać mistrzem. Zobaczymy.