Marcin Tybura: „To była zaplanowana akcja”
Marcin Tybura zabrał głos po efektownej wiktorii nad Viktorem Pestą na gali UFC Fight Night 92.
Marcin Tybura odniósł na gali UFC Fight Night 92 swoje pierwsze zwycięstwo pod banderą amerykańskiego giganta, spektakularnym kopnięciem na głowę ubijając Viktora Pestę i przy okazji zgarniając też $50 tys. bonusu za Występ Wieczoru.
Gdy przyjechaliśmy w piątek, pierwszy trening był ciężki.
– powiedział polski zawodnik na spotkaniu z dziennikarzami po walce, zapytany, czy walka na dużej wysokości nad poziomem morza stanowiła dla niego problem.
Dlatego przyjechaliśmy trochę wcześniej. Ale z dnia na dzień było już lepiej, a wczoraj gdy zrobiliśmy mały trening, czułem, że jest dobrze. Przygotowaliśmy się bardzo dobrze pod walkę na tej wysokości. W pierwszej rundzie w ogóle się nie zmęczyłem.
Polak otrzymał dużo ciepłych słów za swoje zachowanie po nokaucie – po posłaniu Czecha na deski nie ruszył za nim z ciosami.
Widziałem, że był nieprzytomny. Jego oczy były zamknięte, leżał na macie. Wiedziałem, że to koniec.
Soczyste kopnięcie na głowę, którym Tybura uśpił Pestę, może śmiało kandydować do miana nokautu roku. Uniejowianin, który w pierwszej walce w oktagonie o mało nie ubił Tima Johnsona wysokim kopnięciem, powoli wyrasta w UFC na specjalistę od technik nożnych w wadze ciężkiej.
Zawsze skupiamy się na każdym elemencie gry, ale tym razem do mojego zespołu dołączył nowy trener uderzeń, Robert Złotkowski.
– stwierdził Polak, zapytany o kończącą akcję.
Razem z moim głównym trenerem Piotrem Jeleniewskim przygotowywali mnie do tej kombinacji – aby kończyć każdą akcję lewą nogą. Nie zrobiłem tego w pierwszej rundzie – może raz – nie wyszło. Czekałem, czekałem, ale wiedziałem, że prędzej czy później trafię. Więc to było zaplanowane.
Kategoria ciężka nie jest szczególnie liczna i już trzy, cztery zwycięstwa mogą wystarczyć do tego, aby przedrzeć się do czołowej piętnastki lub w jej okolice.
Tybura, zapytany o rywala, z którym chciałby pójść w oktagonowe tany w kolejnej potyczce, stwierdził:
Gdy wchodzę do oktagonu, nie myślę o kolejnych walkach. Skupiam się tylko na aktualnym pojedynku. Teraz jestem podekscytowany po walce i chcę tylko świętować zwycięstwo, nie zajmując się kolejnymi rywalami. O nich pomyślę za kilka tygodni. To były bardzo ciężkie przygotowania, trwały 8 tygodni.
Polski zawodnik ma jednak nadzieję, na powrót do oktagonu jeszcze w tym roku.
Tak, absolutnie, chciałbym kolejną walkę w tym roku. Nie mam żadnych urazów, wszystko jest w porządku. Mam 14 dni zawieszenia i mogę wracać do treningów.
Gdy walczysz, chcesz być najlepszy, ale wiem, że muszę to robić krok po kroku i tak będę to robił.
Poniżej nagranie z wywiadu: