Marcin Różalski: „Nie zarzekam się, że nie zawalczę dla KSW, ale nie będę się do nich na siłę pchał”
Marcin Różalski opowiada o swojej aktualnej sytuacji kontraktowej oraz relacjach z Konfrontacją Sztuk Walki.
Kilka dni temu mistrz kategorii ciężkiej KSW Marcin Różalski zapowiedział, że jego przygoda z KSW dobiegła końca, nie wykluczając jednak, że nadal będzie się bił, tyle że pod inną banderą.
W rozmowie z portalem Sport.pl popularny Różal raz jeszcze odniósł się do tematu swojej potencjalnej współpracy z polskim gigantem.
Ja jestem najemnikiem, zawsze nim byłem. Teraz jestem najemnikiem bez pracy. Nie mam umowy z nikim. Tak to wyszło po ostatniej gali KSW na Stadionie Narodowym. Jeżeli będzie dobra oferta, tj. taka która doceni moją pracę, moje umiejętności, to będę walczył.
– powiedział, zaznaczając, że oferta musi być przede wszystkim dobra sportowo, a za nią muszą pójść pieniądze – nie odwrotnie.
Podpytany o ewentualny rewanż z Mariuszem Pudzianowskim, postawił sprawę jasno.
Nie biorę tego pod uwagę. Jeśli już miałoby dojść do takiej sytuacji, to za kwotę, która będzie adekwatna do tego jak mnie potraktowano wcześniej.
Byłem u imperatorów KSW, powiedziałem, że mam coś co należy do nich i oddałem pas.
Nie zarzekam się, że nie zawalczę dla KSW, ale nie będę się do nich na siłę pchał. Oczekiwałem tylko szacunku. Ja nie walczę dla pieniędzy, ale walczę za pieniądze. Bo za kasę którą ktoś mi chce dać, ja dam mu swoje umiejętności, poświęcenie i pracę. To za to chcę pieniądze. Jakbym był do walki nieprzygotowany, a ktoś chciałby mi dać nawet milion, to na to nie pójdę. Mam zasady, jestem czegoś nauczony i mam nadzieję, że do końca życia nigdy się nie sk***ię.
Słowa Różalskiego potwierdził w programie Klatka po klatce jego menadżer Artur Ostaszewski, przyznając, że kontynuowanie kariery pod banderą KSW nadal jest jedną z opcji – uzależnioną jednak od odpowiednio atrakcyjnej sportowo i finansowo oferty.
Cały wywiad można przeczytać tutaj.
*****