Marcin Różalski: „W moich oczach stał się sportowym zerem”
Marcin Różalski opowiada o okolicznościach, w jakich otrzymał walkę o pas mistrzowski kategorii ciężkiej z Fernando Rodriguesem Juniorem na gali KSW 39 an PGE Narodowym w Warszawie.
Ogłoszone dziś starcie o pas mistrzowski kategorii ciężkiej pomiędzy Fernando Rodriguesem Juniorem i Marcinem Różalskim, które odbędzie się 27 maja na Stadionie Narodowym, wywołało mieszane – delikatnie rzecz ujmując komentarze.
Polski zawodnik w rozmowie z Arturem Mazurem ze Sportowych Faktów WP opowiedział o kulisach zestawienia oraz swoich oczekiwaniach względem starcia z Brazylijczykiem.
Polityka federacji KSW jest znana tylko jej właścicielom. Jest wiele pojedynków o pas, które wydają się nie mieć żadnego sensu. Nie wszystko odbywa się w „drabinkach”.
– stwierdził Różalski, komentując zestawienie.
Taki Paweł Nastula walczył o tytuł już po pierwszym zwycięstwie w federacji. James McSweeney pokonał mnie – zawodnika, który nie był jakoś wysoko notowany – i od razu dostał szansę walki o pas z Karolem Bedorfem. Maciek Kawulski i Martin Lewandowski wiedzą najlepiej, o co w tym biznesie chodzi.
38-letni zawodnik przyznał, że nie miał większej ochoty powracać do walki, oceniając, że trochę mu się to wszystko już przejadło.
„Kawul” to psycholog. On tak poprowadził rozmowy, że nie byłem w stanie mu odmówić.
– powiedział Różal.
Dostałem trzy propozycje. Pierwsza z nich jak dla mnie to był totalny gnój – nie do zaakceptowania. Druga była fajna. Kiedy jednak padła oferta walki o pas z Fernando Rodriguesem, to zwyczajnie nie mogłem odmówić. Gdybym to zrobił, to musiałbym spojrzeć w lustro i dojść do wniosku, że chyba się trochę boję. To nie w moim stylu. Jeśli jestem zdolny do walki i w ogóle chcę to jeszcze robić, to muszę podjąć wyzwanie, żeby później nie żałować straconej szansy. Kiedyś mówiłem, że nie chcę walczyć o pas, ale wtedy byłem zawodnikiem nieobytym z MMA. Uważałem, że nie dam sobie rady, ale po latach to się zmieniło.
Różalski wygrał swój ostatni pojedynek, dusząc Mariusza Pudzianowskiego, ale dwa poprzednie – z Peterem Grahamem i Jamesem McSweeney’em – przegrał. Dlatego przyznanie mu walki o złoto wywołało kontrowersje.
Ale to nie ja decyduje o karcie walk w KSW. Dostałem ofertę i ją zaakceptowałem.
– wyjaśnił.
I tu nie chodzi nawet o wyznaczenie, kto jest mistrzem. Otrzymałem propozycję walki z młodym, głodnym sukcesu chłopakiem, który przy okazji jest mistrzem. Tu chodzi o wyczyn! Przecież on zrobi wszystko, żeby mnie zmiażdżyć, pobić, a ja kocham takie właśnie wyzwania. Zawsze powtarzałem, że chcę takich starć. Gdybym odmówił, wyszedłbym na hipokrytę. Poza tym trudno mi znaleźć odpowiednią motywację, żeby wchodzić do klatki. Ta wydaje się idealna.
Po tym, co pokazał Fernando Rodrigues w walce z Karolem Bedorfem, można założyć, że starcie moje z nim będzie jedną wielką burzą z piorunami i huraganem. On po prostu idzie na pełną wymianę bez żadnych oporów. Jestem podobnym zawodnikiem i mam nadzieję, że będziemy tam padać od ciosów i ze zmęczenia. Wydaje mi się, że zostaliśmy ze sobą zestawieni, ponieważ gwarantujemy bójkę, widowisko.
Różalski przyznał, że jedną z trzech propozycji, które otrzymał, był rewanż z Pudzianem, za który miał zainkasować nawet większe pieniądze niż za starcie z Rodriguesem. Odmówił jednak, oceniając, że były strongman powinien najpierw odnieść jakieś dobre zwycięstwo, żeby temat rewanżu mógł w ogóle być dyskutowany. Poza tym Różalskiemu bardzo nie spodobały się słowa Pudziana po walce, w których przekonywał, że nie klepał duszenia – a które później odwołał, przyznając się do pomyłki.
Po tym, co powiedział, w moich oczach stał się sportowym zerem.
– stwierdził Różalski.
Jak można tak „płakać” i wyrażać się w ten sposób o koledze? Pudzianowski tłumaczył później, że te słowa padły pod wpływem emocji. Czy mam przez to rozumieć, że pod wpływem emocji można powiedzieć wszystko? W moim świecie tak to nie działa.
Cały wywiad do przeczytania tutaj.
*****
Michał Kita komentuje zestawienie Rodriguesa Jr. z Różalskim: „Pas zostanie w Brazylii”