Marcin Prachnio: „Włączyła mi się nieśmiertelność w stylu karate”
Marcin Prachnio wspomina swój nieudany debiut w UFC oraz opowiada o idealnym terminie na powrót do oktagonu.
Nie tak debiut pod banderą UFC wyobrażał sobie Marcin Prachnio – podczas lutowej gali UFC on FOX 28 już w pierwszej rundzie przegrał przez nokaut z debiutującym wówczas w 205 funtach Samem Alveyem.
Także i styl, w jakim Prachnio padł pod ciosami Amerykanina, pozostawiał wiele do życzenia – nasz zawodnik w pewnej chwili, po pierwszym knockdownie, podszedł bowiem z zaciętą miną i opuszczonymi rękami do Alveya, ostatecznie po raz drugi i ostatni lądując na deskach.
Nie byłem do końca wyłączony, ale po prostu miałem świadomość tego, że przegrywam walkę.
– powiedział w rozmowie z PolsatSport.pl Polak.
Chciałem błyskawicznie nadrobić stratę i włączyła mi się nieśmiertelność ze stylu karate. Poszedłem do przodu z rękami w dole i skończyło się fatalnie. Nie wynika to z braku umiejętności, ale po prostu nie zagrała odpowiednio głowa.
Prachnio zapewnia, że wyciągnął wnioski z pierwszej od 2014 roku porażki i teraz powoli przygotowuje się do powrotu. Ma już też w głowie termin, w którym chciałby wejść do oktagonu ponownie.
Po pojedynku otrzymałem głosy od UFC, żebym nie przejmował się tak mocno porażką w takim stylu, bo takie sytuacje się zdarzają.
– powiedział.
Pierwsze walki często nie idą po myśli zawodników o wysokich umiejętnościach i to w słabym stylu. Mam dać znać, kiedy będę gotowy i osobiście chciałbym celować w jedną z lipcowych gali.
W lipcu amerykański gigant powraca do Niemiec i niewykluczone, że właśnie tam ponownie obejrzymy Prachnio w akcji.
*****
Fedor i Alex zabrali głos na temat pierwszego rosyjskiego mistrza UFC Khabiba Nurmagomedova