Polskie MMAUFC

Marcin Held: „Nie czekam na informację o zwolnieniu z UFC, lecz o terminie następnej walki”

Marcin Held podsumowuje pojedynek z Joe Lauzonem na gali UFC Fight Night 103 oraz opowiada o swoich planach na przyszłość.

Największych pechowiec ostatnich dni, Marcin Held, który w piekielnie kontrowersyjnych okolicznościach przegrał z Joe Lauzonem na gali UFC Fight Night 103 w Phoenix w walce, którą niemal wszyscy wypunktowali dla niego, opowiedział o dalszych planach w rozmowie z Przemysławem Osiakiem z Przeglądu Sportowego.

Polski zawodnik przyznał, że czuł przed walką sporą presję a po niej był smutny i zdenerwowany, ale ogromne wsparcie, jakie otrzymał z całego świata od fanów przekonanych, że werdykt nie był sprawiedliwy, podniosło go na duchu.

Uspokoiłem się, gdy poznałem opinie bezstronnych ludzi. Nie czekam na informację o zwolnieniu z UFC, lecz o terminie następnej walki.

– zapowiedział tyszanin, wspominając też o rozmowie z Joe Lazuonem po gali, który zapowiedział wstawienie się za Polakiem u matchmakera Seana Shelby’ego.

Zamieniłem z Lauzonem parę zdań po walce i okazało się, że jest bardzo w porządku. Zresztą przed pojedynkiem też zachowywał się zupełnie inaczej niż Diego Sanchez, jest zupełnie innym człowiekiem. Skoro Joe powiedział, że mi pomoże, to pewnie nie kłamał.

Amerykanin po walce wspominał, że odniósł wrażenie, iż w pierwszej rundzie znokautował Polaka łokciami uderzanymi na głowę w kontrze na obalenie, ale Held przekonuje, że rzeczywistości wyglądało to nieco inaczej.

Światła nie zgasił, ale pamiętam takie mignięcie – ci, którzy walczą, wiedzą, co mam na myśli. Muszę obejrzeć tę walkę, bo wydaje mi się, że większość uderzeń łokciem Lauzona trafiło mnie w tył głowy. Może sam ją nadstawiałem, może to nie wina Joe. Faktem jest jednak, że najbardziej posiniaczony mam właśnie tył głowy, w który nie wolno uderzać.

Porażka z Lauzonem kosztowała Helda $20 tys., ale zawodnik zapewnia, że dla niego jest to drugorzędna sprawa – przede wszystkim chciałby bowiem, aby zmieniono rezultat walki na jego zwycięstwo, ewentualnie na no-contest. W tym celu złożył protest do Komisji Boksu i MMA w Arizonie, choć przyznaje, że nie będzie o to łatwo.

Nie wiem, czy w przeszłości były takie przypadki, ale mam cień nadziei, że komisja przychyli się do naszej prośby. W przyznanie mi zwycięstwa praktycznie nie wierzę, ale może uda się wywalczyć „No Contest”. Oczywiście nie chodzi mi o stracone pieniądze, lecz o samą zmianę werdyktu.

Reprezentujący Ankos MMA zawodnik nie ukrywa, że po ostatnich przejściach przydałoby mu się nieco odpoczynku, zwłaszcza psychicznego. W międzyczasie zdążył jednak wyrazić gotowość do zastąpienia kontuzjowanego Gilberta Burnsa w walce z Paulem Felderem podczas gali UFC 208 zaplanowanej na 11 lutego.

Jeśli jednak UFC zechce, abym wrócił do oktagonu szybciej, to pewnie nie odmówię. Słyszałem, że kilku zawodników wypadło z najbliższych gal, mógłbym kogoś zastąpić.

Cały wywiad dostępny tutaj.

*****

John McCarthy ocenia protest Marcina Helda: „Szanse nie są duże”

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button