UFC

„Mamy rozdawać walki o pas z sympatii?” – Alex Volkanovski z rezerwą o mistrzowskich aspiracjach Frankiego Edgara

Alex Volkanovski podsumował zwycięstwo z Jose Aldo podczas gali UFC 237 w Rio de Janeiro, nie ukrywając, że interesuje go teraz wyłącznie walka o złoto.

Kluczowy dla układu sił w kategorii piórkowej pojedynek pomiędzy Alexem Volkanovskim i Jose Aldo, który odbył się w Rio de Janeiro w ramach gali UFC 237, zdecydowanie nie porwał.

Australijczyk był jednak na przestrzeni piętnastu minut zawodnikiem aktywniejszym i skuteczniejszym, w zarodku dusząc wszelkie – nieliczne – próby ofensywne ze strony legendarnego Brazylijczyka. Ostatecznie wszyscy sędziowie wskazali na australijskiego Hobbita w stosunku 30-27. Tym samym odniósł on zdecydowanie najważniejszą wiktorię w sportowej karierze.

Zobacz także: Rose Namajunas rozważa zakończenie kariery po porażce z Jessicą Andrade

W rozmowie z TSN.ca po walce Australijczyk stwierdził, że było dla niego zaszczytem dzielenie oktagonu z Jose Aldo.

Mój plan zadziałał bardzo dobrze.

– powiedział o przebiegu starcia.

Doprowadziłem do tego, że był niepewny. Nie wyprowadzał tak wielu uderzeń, ilu oczekiwałem, żebym mógł skontrować i skończyć walkę. Wydaje mi się, że nie chciał podejmować większego ryzyka. Oczywiście ja też nie mogłem podjąć większego ryzyka, bo uderza mocno. Trzeba to szanować.

Jednocześnie jednak dominowałem. Cały czas na nim siedziałem, czekając, aż odpali. To była perfekcyjna walka w moim wykonaniu. Ludzie mogą mówić, co chcą, ale to był Aldo.

Przed ogłoszeniem werdyktu sędziowskiego Australijczyk nie miał wątpliwości, że wygrał na kartach punktowych rundy drugą i trzecią. Wydawało mu się, że był też lepszy w pierwszej, ale przyznał, że była ona wyrównana.

Pokonując sklasyfikowanego na 1. miejscu w rankingu wagi piórkowej Jose Aldo, Alex Volkanovski odniósł już siedemnaste zwycięstwo w karierze, w tym siódme pod sztandarem UFC. Tym samym w ocenie wielu wysunął się na czoło rajdu po oktagonowe usługi mistrza 145 funtów Maxa Hollowaya.

Rzecz jednak w tym, że mistrzowskich aspiracji nie ukrywa też Frankie Edgar, który w przeszłości był już dwa razy zestawiany z Błogosławionym. Za pierwszym razem nabawił się jednak urazu, który wykluczył go z walki, a za drugim kontuzji doznał Błogosławiony. Answer przystał jednak wówczas na pojedynek z wchodzącym na zastępstwo Brianem Ortegą, doznając pierwszej w karierze porażki przez nokaut – i to niezwykle brutalny.

Byłbym rozczarowany.

– powiedział Volkanovski, zapytany, jak zareagowałby, gdyby jednak nie otrzymał teraz potyczki o złoto.

Naprawdę mamy rozdawać ludziom walki o pas z sympatii? Wyszło pechowo dla niego. Mam masę szacunku dla Frankiego. To było smutne. Wolałbym, żeby nie wziął wtedy tej walki z Ortegą. Wolałbym, żeby zaczekał. Ale to wojownik. Podjął ryzyko, bo jest mistrzem – ale, jak powtarzam przez cały tydzień, podjął ryzyko. Przegrywasz, to tracisz walkę o pas. I tak się stało.

Myślę, że powinien odnieść jeszcze jedno zwycięstwo i wtedy może walczyć o pas. Ja chcę walki o pas teraz.

Jak natomiast Australijczyk widziałby pojedynek z powracającym po nieudanym podboju 155 funtów – w starciu o tymczasowy pas przegrał z Dustinem Poirierem – Hawajczykiem?

Walka z Maxem Hollowayem byłaby zupełnie inna.

– stwierdził Alex.

Pójdzie ostro do przodu, a wtedy będę miał o wiele więcej okazji do odpalenia uderzeń. Po prostu chcę tej walki. Gdziekolwiek. Chcę walczyć w Australii z Maxem Hollowayem, jeśli chciałby tu przyjechać. Wiem, że jest bitny i pewnie nie miałby nic przeciwko. To byłaby wielka walka na całym świecie. Myślę, że mam na niego patent, jeśli chodzi o styl walki. Jestem dla niego złym zestawieniem.

*****

Zmierzch brazylijskich legend i traktorzystka z Kraju Kawy – cztery wnioski po UFC 237

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button