Mamed Khalidov: „Jak się walka podobała – to ja chcę rewanżu”
Mamed Khalidov zabrał głos po przegranej walce z Tomaszem Narkunem podczas gali KSW 42 w łódzkiej Atlas Arenie.
W walce wieczoru gali KSW 42 Mamed Khalidov doznał pierwszej porażki od ośmiu lat, gdy jeszcze na gali Sengoku w Brazylii zmuszony był uznać wyższość Jorge Santiago. W Łodzi na czeczeńskiego zawodnika sposób znalazł Tomasz Narkun, zmuszając go do klepania w trzeciej rundzie.
Plan był taki, żeby to była dobra walka przede wszystkim. Oczywiście plan też był taki, żeby wygrać walkę. Nie zawsze się udaje.
– powiedział Khalidov w rozmowie z dziennikarzami po walce.
Ja się nie załamuję, bo tak naprawdę zawsze mówię, że przegrane walki czegoś nas uczą. Więcej uczymy się z przegranych walk – i ta walka nauczyła mnie kolejnej rzeczy, więc… Cieszę się bardzo.
W stójce zdecydowana przewaga należała długimi fragmentami do Khalidova, ale on sam przyznał, że nie było do końca zadowolony ze swojego występu – także właśnie w obszarze kickbokserskim.
Jestem za ciężki. Dzisiaj to poczułem.
– powiedział.
Chciałem ważyć 89 kilogramów na walce, a ważyłem 92. Moim zamiarem było nawet ważyć 88, żeby być jeszcze szybszym. Szczerze mówiąc, fizycznie nie czułem jego siły, natomiast byłem troszkę wolniejszy, niż chciałem być. Chciałem być szybszy i ta waga mi po prostu przeszkodziła.
Mamed w pierwszej rundzie dwukrotnie soczystymi prawymi posłał rywala na deski, ale nie był w stanie skończyć go z góry.
Ostatecznie w trzeciej rundzie Narkun przypuścił ostrą szarżę, zamykając Khalidova na siatce i tam ostrzeliwując. Wydawało się, że jest bliski zwycięstwa przez nokaut, ale Czeczen w pewnej chwili sam wystrzelił z ciosami, dosięgając szczęki rywala.
Trafiłem, a z narożnika cały czas krzyczeli, żebym wstawał, a ja nie czułem się źle w tym parterze. Nie wiem, po co w ogóle w trzeciej rundzie próbowałem go wciągnąć pod siatkę, żeby się wymęczył. Zobaczyłem, że się rozkręcił. Zacząłem więc oddawać i się wywróciliśmy, obaliłem, a dalej co się stało, to się stało.
– powiedział Czeczen, twierdząc, że nie posłuchał narożnika, co okazało się błędem.
W trzeciej rundzie cofnąłem się pod siatkę, a miałem iść do przodu i cały czas dookoła chodzić. Niekoniecznie miałem go znokautować.
Dostałem (pod siatką). Gdybym nie był zamroczony, to bym mu nie oddał (trójkąta). Nie pamiętam – dwa albo trzy razy wszedł mu cios podbródkowy i sierpowy. I podchwyciłem jego nogę – bo jak on wyprowadzał kolana, podchwyciłem jego nogę i rzuciłem go.
Jak go trafiłem w pierwszej rundzie, to leżałem u niego w gardzie i nie było próby. Próbował tam nogami coś tam, ale broniłem, bo wiedziałem, że trójkąty dobrze rzuca. W tym momencie w tej trzeciej rundzie ani on, ani ja nie byliśmy świeży. Po prostu popełniłem błąd. Ja wiem bardzo dobrze, że on wiedział, że ja tą prawą mocno biję i cały czas podczas walki mówił mi, krzyczał do narożnika: „Zaraz prawą uderzy!”. Nie będę, nie będę! Więc ja też wiedziałem, że ten trójkąt ma mocny, ale… po prostu przysnęło mi się.
Pomimo przegranej walki Mamed był daleki od rozdzierania szat. Ba, wydaje się, że odzyskał dawny ogień, podrażniony porażką. Ma już nawet konkretne plany na kolejny pojedynek.
Nic się nie zmieniło. Nadal mam ambicje.
– powiedział.
Po prostu nareszcie przegrałem. Odetchnąłem. Przegrałem, ale nie czuję jakiegoś strasznego żalu z tego powodu. Próbuję się z jednym mistrzem, drugim mistrzem, trzecim mistrzem. I po prostu trzeci mistrz mnie pokonał. Uznaję jego wyższość tego dnia, ale… Jak się walka podobała – ja chcę rewanżu.
Oczywiście, że tak (liczę na rewanż). Właśnie o to chodzi. Gdybym przegrał totalnie, zdominowałby mnie i nie miałbym szans, to bym może powiedział: „Dobra, dajmy spokój”. Popełniłem błąd, on go wykorzystał. Dwie rundy chyba przegrywał, tak mi się wydaje.
Sam się dziwię, bo nie czuję się jakoś psychicznie załamany. W ogóle nie czuję się źle, że przegrałem tę walkę. Wręcz odwrotnie – mam ochotę na kolejną.
Tym razem chcę rewanżu jak najbardziej. Zastanówmy się nad tym. Wydaje mi się, że była dobra walka i chyba o to chodzi. Poczekajmy, zobaczmy, jak najbardziej chciałbym się jeszcze raz z nim zmierzyć.
Khalidov nie bronił pasa mistrzowskiego od prawie dwóch lat i wygląda na to, że nie ma takowych planów. Zapytany bowiem o potencjalne starcie ze Scottem Askhamem, który podczas tej samej gali znokautował Michała Materlę, stwierdził, że Brytyjczyk „musi poczekać”. Celem Czeczena jest bowiem rewanż z Narkunem.
Teraz widzę tylko jego. Teraz będzie mi się po nocach śnił.
– powiedział, a zapytany o inne pojedynki, odparł:
Skupiam się tylko na tej walce, która teraz była. Może będę chciał zawalczyć z nim w jego wadze o pas. Chyba że odmówi albo coś. Fakt, wygrał dzisiaj, ale walczyliśmy, walka dwóch mistrzów w catchweighcie. Nie spotkaliśmy się gdzieś tam po środku – 87 czy 88 – więc jeżeli zgodzą się na to organizatorzy i zgodzi się on, dlaczego nie miałbym zawalczyć o jego pas.
*****