„Mam wy*ebane w tę pie*doloną krytykę!” – nie zostawił suchej nitki na „robiących sobie coś pod kołdrą” Bartosińskim i Gładkowiczu, zakwestionował Pawlaka! Romanowski podpalił polskie MMA!
Czara goryczy się przelała! Tomasz Romanowski nie zdzierżył, nie zostawiając suchej nitki na Adrianie Bartosińskim, Bartłomieju Gładkowiczu oraz w mniejszym stopniu Pawle Pawlaku.
Zdecydowanie nie przypadły do gustu Tomaszowi Romanowskiemu wypowiedzi Adriana Bartosińskiego i Bartłomieja Gładkowicza po gali KSW Colosseum II na Stadionie Narodowym, gdzie w walce o mistrzostwo wagi średniej przegrał przez techniczny nokaut w piątej rundzie z Pawłem Pawlakiem.
W najnowszym wywiadzie, jakiego udzielił Jarosławowi Świątkowi z MyMMA.pl, Tommy wyłożył karty na stół – ujawnił, z jakimi problemami zdrowotnymi zmagał się w drodze do walki, nie zostawiając suchej nitki na całej trójce z Octopusa.
– Z tego, co mi się wydaje i jak patrzę, jak u nich to wygląda, to Bartos chyba się bardzo cieszy z tego powodu, bo miał ze mną walczyć cztery razy, a cztery razy obsrał zbroję – powiedział stargardzianin. – Niby miał problemy ze zdrowiem cały czas, gdzieś tam się tłumaczył i tak dalej. Mam więc też prawo powiedzieć teraz, co nie zagrało mi w przygotowaniach.
– Towarzystwo wzajemnej adoracji. Gładkowicz z Bartosem chyba coś sobie robią pod kołdrą, a nad nimi stoi Pawlak z pasem, bo z tego, co mówią w wywiadach, to inaczej nie mogę ocenić tego, jak bardzie się podniecają, że wygrał ze mną.
– Po drugie, na pewno też dlatego się cieszy, bo walczyłem z jego klubowym kolegą i pokonał mnie jego klubowy kolega. Szkoda mi Pawła, że wpierdziela się w ich towarzystwo, bo wydaje mi się, że tam jest duży bałagan w głowie. Chociaż może źle powiedziałem. Może nie „bałagan”. Bardziej mi chodzi o tę taką fascynację, jak się cieszą, że pokonali właśnie mnie.
Zastrzegając, że się nie tłumaczy i że mógł walki nie brać, Tommy zdradził, że na dwa miesiące przed galą mocno uszkodził rękę – jeszcze bardziej niż w starciu z Radosławem Paczuskim. Ponownie mógł nią uderzać na dopiero trzy tygodnie przed walką.
– Nie przygotowywałem się do tej walki w stu procentach – powiedział. – Jedną ręką robiłem tarcze, nie robiłem właśnie parteru. To samo, co robiłem z Kinclem. Miałem wtedy połamany mostek. Nie robiłem parteru, nie robiłem niczego. Przychodziłem na matę i robiłem jakieś bieganie, ale nie robiłem tych naprawdę bardzo potrzebnych mi treningów.
– I okazało się, wyszło w walce. Dlatego tak bardzo nalegam na ten rewanż. Nie pokonał mnie w mojej formie, gdzie byłbym przygotowany w stu procentach. Wiadomo, i tak mu przybiłem piątkę i tak go za to szanuję itd., ale wiem, że jestem w stanie utrzeć mu nosa, gdybym był w stu procentach przygotowany.
– Trenowałem łącznie może 3-4 tygodnie do tej walki. Ogólnie. Czy sparingi, czy parter. Może sobie pobiegałem więcej, ale wiadomo, że MMA to nie jest bieganie.
– Ktoś mi mówi, że elegancko mnie rozpracował, że nie mogłem złapać dystansu – kontynuował. – Nie mogłem złapać dystansu, bo nie robiłem sparingów. I dlatego nie mogłem złapać dystansu. Po prostu nie byłem do niego przygotowany, a nie że on był zajebiście przygotowany. Ja zawalczyłem chujowo, a nie on w tej walce był dobry. Oczywiście nie ujmując mu nic, ale wiem, że stać mnie na więcej.
Berserker podkreślił, że nie miał zamiaru opowiadać o swoich problemach zdrowotnych, ale nie zdzierżył, gdy usłyszał gadulstwo Bartosińskiego i Gładkowicza.
– Nie chciałem tej walki przełożyć, bo drugi raz mógłbym już nie zawalczyć na KSW Koloseum – powiedział. – Sprzedałem też dużo biletów. Robiłem to dla fanów. Właśnie dla tych fanów, którzy teraz niektórzy jebią mnie za to, że chcę rewanż. Właśnie dla nich to robiłem, żeby zawalczyć, żeby dać im to show, żeby dać im tę krwawą walkę, żeby pokazać, że są ludzie, którzy mają jeszcze charakter w tym kraju. Nie tylko mają umiejętności, talent, są promowani, kopani w dupę i wywyższani do góry, tylko jednak gościu, który ma charakter i wyjdzie nawet z połamaną ręką do walki.
– Nie chciałem o tym mówić. Mówiłem trenerowi, dzwoniłem do Wojsława, żeby o tym nie mówił – ale patrz na te wywiady, jak oni mówią teraz, że „dominacja, on nic nie zrobił, Boże święty, co on z nim zrobił”. Oni pokonali gościa, który był inwalidą w tej walce. Niech pokona gościa, który będzie przygotowany w stu procentach do walki. I jak najbardziej korona mi nie spadnie z głowy, bo nawet nigdy jej nie miałem.
– Jestem zwykłym człowiekiem, zwykłym obywatelem Polski, czasami może wulgarnym, czasami mniej, ale jestem kochającym ojcem, który ma dzieci, który wychował się na ciężkich czasach, który cały czas uczy się na swoich błędach – i mam wyjebane w tę pierdoloną krytykę. Chcę tego rewanżu i chcę jeszcze raz się z nim zmierzyć. I chuj – jak to mówi Blacha w Odwróconych.
Paweł Pawlak odniósł się w zeszłym tygodniu do tematu potencjalnego rewanżu. Stwierdził, że nie ma on obecnie żadnego sensu, także z uwagi na przebieg pierwszego pojedynku. Celuje w inne starcia.
Pomimo iż Tommy jest świadomy, że musi wcześniej na drugą walkę sobie zapracować – co zamierza uczynić – a w roli kolejnego pretendenta chętnie zobaczyłby swojego kompana Michała Materlę, to jednak za wypowiedzi te Pawła Pawlaka suchej nitki na nim nie zostawił.
– Jakby gościu rzucał w każdym wywiadzie, że chce ze mną rewanżu itd., to widząc, jak walka się potoczyła… – powiedział. – Rozcięcie głową… Rozumiem, gdyby nie było rozcięcia głową, ale wiesz, poprzez to, że gdzieś ta ręka złamana itd., to jesteś sportowcem, jesteś zawodnikiem z krwi i kości, więc mówisz: kurwa, dojebałem cię raz, chodź, dojebię cię drugi raz, żeby ci udowodnić, gdzie jest twoje miejsce. A nie nagle, że „nie widzę rewanżu”, uciekanie. Co to ma być?
– To jest wojownik? To jest fighter? To jest gościu, który zasługuje na pas? Mistrz nie wybiera.
– Zobacz na walkę Diaza z Conorem i tak dalej. Jest walka, szybko się kończy, biorą rewanż. Dwóch wojowników. Israel Adesanya vs. Alex Pereira – kończy się walka przez nokaut w piątej rundzie, biorą od razu drugą walkę. Wojownicy. A tu co to ma znaczyć?
– On też ma gówno do gadania. Wiadomo, teraz ma na pewno nowy kontrakt z tego, co słyszałem w wywiadzie, więc na pewno będzie chciał za tę walkę od kitu kasy, więc może KSW nie być przychylne i może na początku tego rewanżu nie być.
– Ale jeżeli jesteś prawdziwym wojownikiem, jeżeli jesteś sportowcem z krwi i kości, jeżeli czujesz, że ten pas należy do ciebie i zasługujesz na niego, to jeżeli gościu ci mówi taki i takie rzeczy, to… Bo ja bym tego nie mówił, wiadomo, jeszcze raz to zaznaczę – tylko poprzez te wywiady, których udzielają, jak się podniecają, że mnie zdominował, zgwałcił itd. To ja wtedy troszeczkę się odpalam.
Do akcji Tomasz Romanowski chce powrócić przy okazji sierpniowej gali KSW 85 w Nowym Sączu. Chętnie wyjdzie do dowolnego rywala z czołówki wagi średniej.
– Nie odbierajcie mojego wulgaryzmu jako bezmózgowia totalnego, bo troszeczkę jeszcze mam poukładane w mózgu – podsumował. – IQ ringowe mam – i to mi starczy. Pozdrawiam wszystkich.
Cała rozmowa poniżej.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Ktoś tu nie umie przegrać z klasą …