„Mam nadzieję, że nie jestem dla KSW tzw. gatekeeperem” – Marcin Wrzosek przed starciem z Salahdinem Parnasse
Marcin Wrzosek opowiedział o sobotniej konfrontacji z Salahdinem Parnasse, do której dojdzie podczas gali KSW 46 w Gliwicach.
Niemal rok po ostatniej walce – świetnym zwycięstwie z Romanem Szymańskim – do akcji w sobotę podczas gali KSW 46 w Gliwicach powróci Marcin Wrzosek, który stanie naprzeciwko idącego jak burza w dywizji piórkowej młodziana Salahdine’a Parnasse.
Znany z agresywnego usposobienia polski zawodnik nie ma wątpliwości, że w jego potyczce z również efektownie walczącym Francuzem emocji nie zabraknie.
To style tworzą walki. Masz dwóch zamulonych zawodników, będziesz miał zamuloną walkę.
– powiedział w rozmowie z PolsatSport.pl.
Masz dwóch eksplozywnych zawodników, którzy chcą się bić, masz fajną walkę.
20-latek z Francji wyróżnia się przede wszystkim w płaszczyźnie stójkowej i choć zapewnia, że sprawnie radzi sobie też w innych płaszczyznach, to nie ukrywa, że Polskim Zombie chce się wdać w szermierkę na pięści i kopnięcia.
Według mnie też (walka w stójce to sól tego sportu). Bardzo fajnie, że ma zamiar bić się w stójce.
– stwierdził Wrzosek.
Ja nie wiem. Będę chciał pokazać wszystkie aspekty. Jeżeli uda mi się go sprowadzić, chcę mu zagrozić sprowadzeniem, żeby myślał o tym sprowadzeniu całą walkę. „O, kurde, zaraz może mi wejść w nogi”. Jeżeli uda mi się sprowadzić, będę starał się zlać go na ziemi. To jest jeszcze większą solą tego sportu. Ground and Pound jest dla mnie istotą tego sportu, bo w żadnym innym sporcie tego nie ma – a innych stójkowych sportów jest mnóstwo.
Jest bardzo dobrym zawodnikiem. Nie lekceważę go. Jest niebezpieczny. Jeśli opuszczę gardę chociaż na chwilę, to będę w dużych tarapatach. Ale też w drugą stronę – myślę, że ja też jestem zagrożeniem dla każdego.
31-letni reprezentant łódzkiego Shark Top Team przyznaje jednak, że jego najważniejszym celem w klatce nie jest dawanie niezapomnianych widowisk – ale wygrywanie. Nie ma dla niego większego znaczenia, czy jego ręka powędruje w górę po ładnej lub brzydkiej walce.
Za rok nikt nie będzie pamiętał, czy trzymałem go przy klatce, rozbijałem i nic nie robiłem, czy wygrałem po eksplozywnym nokaucie.
– stwierdził Marcin.
Historia pamięta tylko zwycięzców.
Polski zawodnik miał powrócić do akcji już w czerwcu, mierząc się w starciu o złoto z Kleberem Koike Erbstem, ale plany pokrzyżowała mu kontuzja. Wierzy jednak, że walka z Parnasse stanowi eliminator do pojedynku o pas mistrzowski, o losach którego w Gliwicach zadecyduje starcie japońskiego Brazylijczyka z Mateuszem Gamrotem.
Pomimo aż 11 lat różnicy w wieku Wrzosek podchodzi z dużym dystansem do głosów, jakoby jego starcie z Parnasse stanowić miało o jakiejkolwiek wymianie pokoleniowej.
Mam nadzieję, że nie jestem dla włodarzy KSW tzw. gatekeeperem, czyli osobą, która jest już po swoich latach świetności i tylko jest dla młodych zawodników, żeby wybijali się na jego plecach.
– powiedział.
Jeżeli myślą, że jestem kimś takim, to się przekonają i udowodnię po raz kolejny, że jestem starym prospektem. Nadal się rozwijam. Czuję, że z treningu na trening jestem coraz lepszy. Czuję się na 23-24 lata.
*****