UFC

„Mam nadzieję, że go złamie” – Gaethje wyjaśnia, dlaczego chce, aby Ferguson złamał mu nos

Justin Gaethje wyjaśnił, dlaczego ma nadzieję, iż walkę z Tonym Fergusonem skończy ze złamanym nosem.

Spośród dwudziestu trzech walk, jakie stoczył w zawodowej karierze Justin Gaethje, aż dwadzieścia jeden kończyło się przed czasem – w tym wszystkie sześć pod sztandarem UFC, za które otrzymał… siedem bonusów!

Z kolei Tony Ferguson w dziewięciu spośród ostatnich dwunastu z rzędu zwycięstw nie potrzebował pomocy sędziów punktowych, nokautując lub poddając swoich rywali. Posiada ugruntowaną renomę oktagonowego rzeźnika, który zostawia swoje ofiary w kałuży krwi.

Trudno zatem dziwić się, że cały świat MMA spodziewa się nieprawdopodobnego widowiska w walce wieczoru sobotniej gali UFC 249 w Jacksonville, gdzie rękawice skrzyżują właśnie Highlight oraz El Cucuy, stając do boju o tymczasowy pas mistrzowski wagi lekkiej.

– Nie wyobrażam sobie, żeby nie była to świetna walka, świetne zestawienie – powiedział Gaethje w rozmowie z BT Sport. – Rzeź i przemoc. Prawdopodobnie będę krwawił.

– Mam nadzieję, że złamie mi nos. Czekam od dawna, żeby ktoś złamał mi nos, bo chcę go naprawić. Będzie zabawa.

Przygodę z UFC Justin Gaethje rozpoczął od oktagonowego morderstwa na Michaelu Johnsonie, któremu zadał pierwszą w karierze porażkę przez nokaut. Jednak dwóch kolejnych walk do udanych nie zaliczy – przegrał bowiem przez nokauty z Eddiem Alvarezem i Dustinem Poirierem.

Highlight nie załamał jednak rąk. Mocno zmodyfikował swój styl walki, swoją oktagonową agresję uzupełniając o elementy taktyki i szczyptę wyrachowania.

– Przegrałem dwie walki z rzędu – powiedział. – Walcząc w poprzednim stylu wygrałem siedem walk amatorskich i osiemnaście zawodowych. Dwadzieścia pięć zwycięstw z rzędu. Nie było więc sensu dokonywać jakichkolwiek zmian.

– Nawet gdybym wiedział, co się wydarzy, prawdopodobnie nie byłbym w stanie zmienić mojego stylu, bo wszystko działało, a dodatkowo sprawiało mi to wszystko dużo frajdy.

Justin Gaethje uważa, że przegrał z Królem Podziemia i Diamentem, bo w pewnej chwili stracił czujność. Nie docenił rywali. Był przekonany, że próbując każdym uderzeniem urwać głowę przeciwnikom, w końcu – jak poprzednio – dopnie swego. Przeliczył się.

Bardziej wyrachowane podeście do oktagonowych poczynań to jednak nie tylko pochodna doznanych porażek…

– Miałem operację oka w końcówce 2016 roku – przyznał Gaethje. – Potrzebowałem 2,5-3 lat, żeby w końcu nauczyć się wykorzystywać pełen zakres wzroku, żeby widzieć rzeczy w oktagonie. Wcześniej nic nie widziałem w klatce czy w oktagonie. Walczyłem, ale tak naprawdę niczego tam nie widziałem.

– Trafiałem ludzi w palcami w oczy, ale jedynym sposobem na znajdywanie rywali było po prostu kładzenie rąk na nich. W ten sposób odnajdywałem dystans i byłem w stanie ich trafiać. Miałem jednak bardzo, bardzo słaby wzrok.

– Teraz widzę perfekcyjnie i z czasem nauczyłem się to odpowiednio wykorzystywać.

Zapytany, co doprowadziło do tego, że teraz znacznie lepiej pracuje głową w defensywie, Highlight stwierdził, że to pochodna poprawionego wzroku oraz jego nowego nastawienia do walki.

– Nie chcę już przyjmować uderzeń – powiedział. – Uwielbiam być trafianym. W ogóle mi to nie przeszkadza. Jak mówię, mam nadzieję, że złamie mi nos, bo muszę go naprawić. Nie mogę oddychać przez nos. Od dobrych dziewięciu lat nie mogę oddychać przez nos. Chciałbym więc kiedyś to naprawić.

– Żeby wygrać, nie możesz jednak dać się trafić w nieodpowiednim momencie w nieodpowiednie miejsce, więc muszę tego uniknąć.

Cały wywiad poniżej:

Obstawiaj wszystkie walki UFC na PZBUK i odbierz cashback 200 PLN

*****

Sierpem #72: oktagonowa rzeź – Ferguson vs. Gaethje

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button