Makdessi nie składa broni
John Makdessi nie zamierza kończyć swojej kariery.
John Makdessi po dłuższej przerwie udanie powrócił do oktagonu, by po wymagającej rundzie skończyć ciosami Shane’a Campbella. Następnie Kanadyjczyk wziął jako zastępstwo starcie z Donaldem Cerrone, gdzie został całkowicie zdominowany oraz skończony kopnięciem na głowę, które złamało mu szczękę. Nie dziwiły więc słowa Makdessiego, z których biło pewnym zmęczeniem sportami walki. 30-latek na łamach MMAJunkie ostatecznie jednak rozwiewa wątpliwości dotyczące kontynuowania przez niego kariery:
Czasem bycie zawodnikiem to jazda bez trzymanki. Napisałem coś na swoim fanpage’u, aby wyrazić swoje uczucia. Nie chodziło o koniec kariery – raczej o pewne pytania związane z kategorią wagową. Waga lekka jest najcięższą, ma najwięcej utalentowanych zawodników. W większości walk mam mniejszy zasięg i wzrost. Zejście niżej byłoby jednak trudne. Nie miałem nigdy na myśli emerytury.
Staram się dawać ekscytujące walki, a walcząc z Donaldem Cerrone, jednym z najtwardszych gości, przez całą walkę wymieniałem z nim ciosy. To część tego sportu – niestety uszkodziłem szczękę. Udowodniłem jednak, że mogę walczyć z najlepszymi.
Na pytanie prowadzących o następnego rywala – proponowano Michaela Johnsona oraz Jima Millera – John odpowiedział, że nie skłania się ku żadnemu.