Analizy zawodnikówUFC

MacDonald vs Lombard – taktyk czy rzeźnik?

Arcyciekawa batalia na szczycie dywizji półśredniej zostanie najprawdopodobniej dodana do gali UFC 186.

Piszę „najprawdopodobniej”, ponieważ pojedynek między będącymi na fali trzech zwycięstw Kanadyjczykiem Rorym MacDonaldem (18-2) i Kubańczykiem Hectorem Lombardem (34-4-1, 1NC) nie dostał jeszcze oficjalnego błogosławieństwa – wszystko zdaje się jednak przemawiać za tym, że obaj zawodnicy 25 kwietnia skrzyżuję rękawice w Montrealu podczas gali UFC 186.

Walka będzie prawdopodobnie main eventem, co oznacza pięć rund rywalizacji. Jedynym, który mógłby temu przeszkodzić, jest… Georges Saint-Pierre. Jednak niedawny dominator kategorii półśredniej z ogromnym prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, nie będzie gotowy na tak wczesny powrót.

Tło pojedynku

Rory MacDonald zwyciężał w ośmiu z ostatnich dziewięciu walk. Jedynym jego pogromcą w eliminatorze do walki o pas mistrzowski okazał się aktualny champion, Robbie Lawler, który rozbił Kanadyjczyka w stójce, nie dając mu okazji zaprzęgnąć do działania zapasów. W kolejnym starciu MacDonald powrócił na ścieżkę zwycięstw, wypunktowując w stójce Demiana Maię, który zdołał jednak urwać rywalowi pierwszą rundę, dominując w parterze z góry. W dwóch kolejnych walkach Kanadyjczyk wygrywał już bezdyskusyjnie, najpierw świetną taktyką zupełnie wyłączając z walki Tyrona Woodley’a, by później ubić mocnego Tareka Saffiedine’a, po raz pierwszy od 2012 roku kończąc przeciwnika przed czasem.

Po przegraniu dwóch z trzech pierwszych walk w UFC Hector Lombard zdecydował się zejść do kategorii półśredniej i, jak się okazało, była to bardzo dobra decyzja. W swoim debiucie w nowej dywizji Kubańczyk błyskawicznie i brutalnie rozprawił się z Natem Marquardtem, nokautując Amerykanina w niespełna dwie minuty. Później, oszczędnie gospodarując swoimi zasobami kondycyjnymi, powycierał matę Jakiem Shieldsem oraz solidnie poobijał Josha Burkmana, z oboma wygrywając przed decyzję sędziowską.

Stawką pojedynku między Kanadyjczykiem a Kubańczykiem będzie najprawdopodobniej możliwość walki o pas mistrzowski ze zwycięzcą starcia Robbie Lawler vs Johny Hendricks III, którego daty jeszcze nie znamy.

Kto lepszy na papierze?

Na pierwszy rzut oka wydawać się może, iż mamy tu do czynienia z konfrontacją doskonale poukładanego taktycznie i technicznie, dobrego kondycyjnie zawodnika w osobie MacDonalda, w starciu z ciężkorękim, ale trochę szalonym w swoich szarżach oraz nie mogącym pochwalić się najlepszą wydolnością Kubańczykiem. O ile pierwsza część tego zdania mniej więcej się zgadza, to druga jest już dużo bardziej skomplikowana.

Hector Lombard bowiem nie jest typowym brawlerem – w gruncie rzeczy od strony technicznej również niewiele można mu zarzucić. Nie dysponuje dobrym zasięgiem ramion (Kanadyjczyk w tym aspekcie będzie miał aż 14-sto centymetrową przewagę!), ale nauczył się pokonywać tę niedogodność, rewelacyjnie wręcz wchodząc w półdystans przy wykorzystaniu świetnych bloków i zbić. Nie przychodzi mi do głowy żaden zawodnik UFC, który w tym elemencie przewyższałby Lombarda. Ba, agresywnie walczący Kubańczyk zblokowane ciosy wykorzystuje jako okazję do kontry, to jest dla niego właśnie furtka do skrócenia dystansu i zaatakowania przeciwnika seriami potężnych kombinacji bitych z morderczymi intencjami.

Na pierwszym gifie przykład spektakularnej defensywy w wykonaniu Lombarda w starciu z Joshem Burkmanem. Kubańczyk, korzystając ze błyskotliwych zbić i bloków, unika wszystkich trzech uderzeń Amerykanina. Kolejny przykład to świetnie zbity prawy prosty Burkmana, co Hector wykorzystuje do wyprowadzenia własnego ataku. W ostatniej akcji reprezentant ATT świetnie zbija lewy i prawy rywala, odpowiadając kombinacją lewego i dwóch prawych.

Szczegółowa analiza walki Lombard vs Burkman w cyklu Technicznie

Rory MacDonald to spektakularny taktyk, który potrafi zupełnie wyłączać ofensywę przeciwników, korzystając z szerokiej gamy kopnięć i świetnych ciosów prostych – wszystkiemu towarzyszy bardzo wysoka aktywność Kanadyjczyka, który nie pozwala swoim rywalom złapać nawet chwili oddechu. W ten właśnie sposób Red King całkowicie zdominował Tyrona Woodley’a, który ze swoją kontrującą grą i ciężkimi rękami w teorii mógł Kanadyjczykowi napsuć trochę krwi.

Na pierwszym gifie wyraźnie widać, jak świetnie utrzymuje presję MacDonald – nie goni swojego rywala (w przeciwieństwie do Lombarda), ale cały czas zamyka mu drogę ucieczki, poruszając się równolegle do Tyrona Woodley’a, by potem znów skracać dystans. Na drugiej animacji MacDonald świetnie broni się przed atakiem Amerykanina, cały czas utrzymując bezpieczny dystans, natomiast na ostatniej próbka jego ataku, po którym znów nie goni Woodley’a, ale porusza się równolegle do niego, nieustannie na nim „siedząc”.

Szczegółowa analiza walki MacDonald vs Woodley w cyklu Technicznie

Jak może wyglądać walka w płaszczyźnie stójkowej? Pasjonująco! Obaj zawodnicy słyną bowiem z wywierania nieustannej presji na rywalach – ale w jakże odmienny sposób!

MacDonald metodycznie spycha rywali do defensywy, utrzymując ich na końcu swoich pięści i kopnięć. Wręcz rewelacyjnie zamyka ich pod siatką. Tego samego nie można powiedzieć o Hectorze Lombardzie, który podąża raczej za przeciwnikami, zamiast zamykać im drogę odejścia spod siatki. Taktyka Lombarda nie jest szczególnie skomplikowana, ale diablo skuteczna – przedzierając się do półdystansu, blokuje ataki rywali, samemu odpowiadając potężnymi sierpowymi i podbródkowymi. Jego szarże są krótsze, ale zdecydowanie bardziej intensywne niż MacDonalda – ten ostatni za to w swoich atakach jest dużo bardziej metodyczny i aktywny. W rezultacie jednak obaj zamęczają swoich rywali – Rory niebywałą aktywnością i ciągłą presją, Hector ciągłą presją oraz piekielnie ciężkimi rękami – każdy jego atak rywal może przypłacić wylądowaniem na deskach, co mocno wyczerpuje mentalnie i fizycznie.

Jak więc może wyglądać ich starcie? Co stanie się, gdy obaj staną naprzeciwko siebie i sędzia da sygnał do rozpoczęcia boju? Który z nich zacznie się cofać, skoro nie jest to w zwyczaju żadnego?

Wydaje się wysoce prawdopodobne, że taktyka Kanadyjczyka będzie zbliżona do tej, którą wcielił w życia podczas pojedynku z Tyronem Woodley’em, przynajmniej w tym sensie, że nie będzie chciał mieć nic do czynienia z Lombardem w półdystansie i klinczu, trzymając go na dystans dzięki dużo lepszemu zasięgowi. Kubańczyka i Woodley’a dzieli jednak bardzo wiele.

Po pierwsze – Amerykanin to przede wszystkim zawodnik walczący z kontry, wyczekuje na atak rywali, cofając się, by potem wystrzelić z morderczą szarżą. Tak ubił Josha Koschecka, tak kilka razy bardzo mocno trafił Carlosa Condita. MacDonald jednak nie dał mu żadnej okazji na udane kontry, dusząc je w zarodku swoją aktywnością. Lombard jest zupełnie inny – on nie czeka na rywala, on cały czas skraca dystans, przedzierając się do półdystansu rewelacyjnymi blokami i zbiciami, by tam składać potężne kombinacje, z których każda oznacza ogromne niebezpieczeństwo dla jego rywali.

Po drugie – Woodley walczy z klasycznej pozycji, natomiast Lombard z odwrotnej. Jak doskonale pamiętamy, również walczący na mańkuta Robbie Lawler zupełnie nie dał rozwinąć skrzydeł MacDonaldowi, swoją prawicą zupełnie neutralizując niebezpieczne jaby Kanadyjczyka.

Po trzecie – Lombard ma bardzo niedoceniane obalenia – i to zarówno z klinczu (trudno się dziwić, biorąc pod uwagę jego kapitalne judo), ale także wejście w obie nogi, którymi raczył nas w swoich pojedynkach jeszcze za czasów Bellatora. Dochodzi do tego bardzo ciężkie gnp z góry, w którym najczęściej korzystać soczystych łokci. Nie było nam dane oglądać zbyt wiele maestrii grapplerskiej Lombarda w UFC, ale to nie znaczy, że nagle zapomniał tych umiejętności.

Czy to oznacza, że na papierze faworytem tego pojedynku będzie Kubańczyk? Trudno rzec, ale chyba jednak nie. Niesiony dopingiem publiczności MacDonald z pewnością mocno koncentrował będzie się w swoich przygotowaniach na pracy na nogach – jeśli nie da się zamknąć Kubańczykowi pod siatką, czyli będzie w stanie trzymać go na dystans, przewaga będzie po jego stronie. Nie powinno to być jakoś szczególnie trudne, bo Lombardowi spod siatki ucieka niemal każdy – ostatnio tak często robił to Josh Burkman, że aż narożnik zwrócił Kubańczykowi uwagę, by zamykał go pod siatką, a nie podążał za nim. Jeśli reprezentant American Top Team doszlifuje nieco ten element, jak najbardziej ma szansę na ustrzelenie Kanadyjczyka.

Poza odwrotną pozycją na jego korzyść przemawiać też będzie umiejętność przechwytywania kopnięć i wykorzystywania ich do obaleń – coś, czego nie potrafił czynić Tyron Woodley.

Przewaga kondycyjna powinna należeć do Kanadyjczyka, zwłaszcza, że Lombard ma już 36 lat i w końcu jego wiek zacznie się na nim negatywnie odbijać. Póki co jednak Kubańczyk nawet na dużym zmęczeniu potrafił generować w swoich pięściach ogromną moc, w razie potrzeby świetnie odwołując się też do swojego judo. Warto też odnotować, że MacDonald jeszcze nigdy nie walczył na dystansie pięciu rund – na takowy zestawiony był jego pojedynek z Tarekiem Saffiedinem, ale Kanadyjczyk skończył Belga już w trzeciej odsłonie.

Ostatecznie zmuszony jestem minimalnie faworyzować Rory’ego MacDonalda, ale nie wykluczam, że po głębszej analizie moje zdanie może się jeszcze zmienić.

Kurs bukmacherski

Rory MacDonald był faworytem w ośmiu ostatnich pojedynkach i myślę, że sposób jego lepsze CV, młodość, miejsce gali (Kanada) oraz przewaga warunków fizycznych spowodują, że będzie również faworytem w konfrontacji z Hectorem Lombardem. Biorąc jednak pod uwagę, że na Kubańczyka nadal istnieje pewien – uzasadniony – hype, nie sądzę, by był on wyraźnym underdogiem.

Predykcja kursu:

Rory MacDonald – 1.75
Hector Lombard – 2.00

fot. UFC.com

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Back to top button