„Ma nokautujący cios, ale nie nie widziałem u niego takich umiejętności jak moje” – Krzysztof Jotko o Alenie Amedovskim
Krzysztof Jotko zdaje sobie sprawę, że jego sobotni rywal Alen Amedovski jest bardzo niebezpieczne, ale jednocześnie nie ma wątpliwości, że to on wyjdzie z oktagonu ze zwycięstwem.
W sobotę Krzysztof Jotko powróci do akcji po rocznej absencji spowodowanej kontuzją kolana. Polski średni powita w oktagonie amerykańskiego giganta Alena Amedovskiego podczas gali UFC on ESPN+ 7 w Petersburgu.
Jak powiedział w rozmowie z Przeglądem Sportowym, przygotowania do walki – spędzone w Tajlandii oraz na Florydzie w American Top Team – przebiegły pomyślnie i bez zakłóceń. Jest w pełni zdrowy i zmotywowany.
Alen ma nokautujący cios, ale nie widziałem u niego takich umiejętności jak moje.
– powiedział Polak o niepokonanym w zawodowej karierze Macedończyku.
Nie widziałem kopnięć ani dobrej kontroli rywala w parterze, ani skutecznej obrony przed obaleniami. Poza tym nie walczył jeszcze z kimś tak doświadczonym i dobrym jak ja. Oczywiście nie zamierzam go lekceważyć, jest bardzo niebezpieczny. Moi trenerzy mówią, że zawodników można dzielić na dobrych technicznie oraz niebezpiecznych. Jedynie najlepsi łączą te dwie cechy. O Amedovskim można powiedzieć tylko to, że jest niebezpieczny. Mocno bije, ale moje umiejętności, motywacja i praca nóg nie pozwolą mu skrócić dystansu i dosięgnąć mnie ciosami.
Zobacz także: Jorge Masvidal twierdzi, że Ben Askren łamie niepisane zasady klubowe
Sobotnie starcie może okazać się kluczowym dla losów polskiego zawodnika, który smaku zwycięstwa w oktagonie nie pamięta od listopada 2016 roku, gdy zdominował Thalesa Leitesa, odnosząc wówczas piątą z rzędu wiktorię. Później jednak przegrał trzy kolejne pojedynki – z Davidem Branchem, Uriahem Hallem oraz Bradem Tavaresem – i dziś znajduje się pod przysłowiową ścianą.
29-letni Polak jest jednak daleki od rozdzierania szat.
Zapomniałem już o tym, co działo się w ostatnich dwóch latach. To zamknięty rozdział. Idę dalej i koncentruję się na tym, co przede mną.
– powiedział.
Miałem trudny czas. Złamana ręka, zerwane więzadła w kolanie, trzy przegrane. Jednak to wszystko tylko mnie wzmocniło. Stałem się mądrzejszym, lepszym zawodnikiem. I na pewno również silniejszym fizycznie. Nie czuję żadnej presji. Jeśli przegram, czego oczywiście nie zakładam, świat się nie zawali. Mogę walczyć w innych organizacjach, mogę kontynuować karierę. To nie będzie koniec. Jednak w sobotę w oktagonie będę robił wszystko, aby zostać w UFC. To moja organizacja i mój dom, w którym pozostanę.
*****
„Przekroczył granicę” – Anderson Silva zabrał głos na temat konfliktu na linii Jones – Adesanya