Łukasz Jurkowski odpowiada na oskarżenie o pobicie ze strony byłej dziewczyny
W sieci pojawiły się oskarżenia o pobicie pod adresem Łukasza Jurowskiego – którym zawodnik zdecydowanie zaprzeczył, zapowiadając przeniesienia sprawy do sądu.
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych polskich zawodników MMA, a jednocześnie między innymi komentator i dziennikarz Łukasz Jurkowski opublikował w mediach społecznościowych obszerny wpis, w którym odniósł się do oskarżeń ze strony niejakiej Marty M. – swojej byłej dziewczyny – o pobicie, stanowczo nim zaprzeczając.
W związku z upublicznieniem mojej byłej dziewczyny Marty M. informacji o rzekomym pobiciu informuję, że jest to odpowiedź i manipulacja na postępowanie karne którego oczekuje w związku z szantażowaniem, stalkingiem, nękaniem, groźbami wobec mojego dziecka i bliskich, kradzieży pieniędzy , kradzieży danych karty kredytowej z ich wykorzystaniem, atakami agresji w stosunku do mnie. Z rzekomego pobicia mam nagrane filmy, które będą dowodem w sprawie. Proszę o wstrzymanie się z oceną sytuacji do czasu upublicznienia dowodów i wyroków sądowych. Tych jestem pewien w 100%. Siniaki które prezentuje są wynikiem powstrzymania furii, bicia mnie i niszczenia mienia w moim mieszkaniu. Wszystko jest nagrane. Próba zniszczenia mojego telefonu też. Pech dla niej że dane przetrwały.
Marta była kilkukrotnie pod opieką specjalistycznego zakładu ze względu na swoje zdrowie psychiczne. Fakt rozstania spowodował pogorszenie stanu zdrowia i doprowadził do obsesji na moim punkcie. Moja kancelaria jest w posiadaniu wszystkich dowodów ww zarzutów. Czas powiedzieć DOŚĆ! Chcę zacząć normalnie żyć…
Wszystkich, którzy osądzili mnie na podstawie tego co Wam wysyłała w prywatnych wiadomościach informuję, że nie mam żalu. Mnie też oszukała. Znacznie poważniej niż Was ale o tym przekonacie się na dniach. Pobicie i uzależnienie od kokainy? Serio?
Update: chodzi o moją byłą dziewczynę z Opola, nie o moją byłą żonę! Kasia Ziemian-Jurkowska akurat bardzo mi pomaga w tej sprawie za co publicznie Jej dziękuje.
Marta M. opublikowała na Instagramie zdjęcia siniaków na swoim ciele, sugerując, że były one następstwem pobicia.
Nie będę zagłębiała się w szczegóły. Siniaki zejdą, ale uraz pozostanie już na zawsze.
– napisała.
Wszystko uzupełniła wynikami obdukcji. Rzecz jednak w tym, że wpisy już usunęła, jednocześnie zastrzegając swój profil na Instagramie.
Wnioskując z oświadczenia zawodnika, sprawę rozstrzygnie sąd.
*****