„Ludzie mają amnezję” – Kamaru Usman odpowiada na głosy, że nie ma szans z Khamzatem Chimaevem
Kamaru Usman opowiedział, w jakich okolicznościach zestawiono jego pojedynek z Khamzatem Chimaevem na UFC 294 w Abu Zabi.
Były mistrz wagi półśredniej UFC Kamaru Usman potwierdził w rozmowie z TMZ Sport, że nie planował wracać do oktagonu w tym roku. Sytuacja jednak się zmieniła i do akcji powróci już za tydzień w Abu Zabi. W co-main evencie gali UFC 294 Nigeryjczyk zmierzy się z Khamzatem Chimaevem, zastępując niezdolnego do walki Paulo Costę.
– Zadzwonił Ali i od razu poczułem ekscytację – powiedział Kamaru o okolicznościach, w jakich dowiedział się o propozycji wejścia na zastępstwo. – Od razu czujesz ekscytację na myśl o tym, co potencjalnie może z tego wyniknąć. Jestem teraz tak podekscytowany, jakbym wygrał miliard na jakiejś loterii powiedział.
– Po pierwsze i najważniejsze – zawsze najpierw dzwonię do trenerów i przekazuję im cały pomysł. Tak zrobiłem i… Nikt mnie od tego nie odwodził. Myślę sobie, że dobra, ale jeszcze się z tym prześpię, bo nie chcę zrobić czegoś pochopnie. Prześpię się z tym.
– Obudziłem się rano z nastawieniem – bierzemy się za przygotowania! Odpisałem Aliemu i napisałem, że robimy to.
Kamaru Usman przyznał, że na kursie kolizyjnym z Czeczenem znajdował się od dłuższego czasu, ale kością niezgody pozostawał limit wagowy. Nigeryjczyk chciał bowiem rywalizować w 170 funtach, podczas gdy Wilk zapraszał go do wagi średniej.
– Z całą pewnością jest bardzo utalentowany – powiedział o Chimaevie. – Dlategom jest wokół niego tyle szumu i ekscytacji. Widzimy różnych gości, którzy pojawiają się na scenie, ale u niego widać coś wyjątkowego. Wszyscy jesteśmy tego świadomi. On to wie, ja to wiem. Wszyscy to wiedzą.
– Posiada wysokie umiejętności, jest silny, jest duży, jest szybki, umie w zapasy, grappling, potrafi bić się w stójce. Ma wszystko. Ale ja też.
– Koniec końców, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Wszyscy czują się nietykalni, dopóki nie przyjdzie ktoś, kto nie spuści powietrza z tego balonu.
Sternik Dana White zapowiedział, że na szali czeczeńsko-nigeryjskiego boju znajdzie się pojedynek o tytuł mistrzowski 185 funtów z Seanem Stricklandem. Nigeryjski Koszmar nie jest tym zaskoczony.
– To oczywistość – powiedział. – Oczywistość. To część tej całej historii. Istniał ważny powód (Israel Adesanya), dla którego nie chciałem przechodzić do kategorii średniej. Mówiłem o tym wielokrotnie. Teraz jednak okoliczności się zmieniły.
– To wszystko się dobrze komponuje. Sean Strickland jest mistrzem. Już raz się nim zająłem. Nie twierdzę, że się nie poprawił, bo tak jest. Mam jednak przed sobą górę, na którą muszę się najpierw wspiąć. Tym się więc zajmiemy najpierw, a potem będziemy myśleć, co dalej z tym zrobić. Ale tak, to oczywistość.
36-latek nie jest bukmacherskim faworytem zawodów. Ba! Jest największym underdogiem w swojej dotychczasowej karierze. Przypomina się, że ostatnie dwie walki z Leonem Edwardsem skończył na tarczy. Do głosów takich Nigeryjczyk podchodzi jednak z dużym dystansem.
– Nie mogę kontrolować innych – powiedział. – Ludzie mają amnezję. Gdy mówię „amnezja”, mam na myśli te gadki, że „przegrał dwa razy z rzędu”. Nawet nie myślałem o tym w tych kategoriach, że przegrałem dwie walki z rzędu.
– Zastanówcie się nad tym. Co działo się w tej poprzedniej walce do czterdziestu czy czterdziestu ośmiu sekund przed końcem? To nawet nie była bliska walka. Ludzie mają amnezję. Zapominają o tym.
– A w ostatniej walce? To była moja najgorsza wersja, a i tak widzieliście, jak wyglądał ten pojedynek.
– Że ludzie w ogóle tak mówią, czy tak myślą… Znaczy, jest, jak jest. Musieliście pozapominać. Nie mogę mówić za tych ludzi i nie zamierzam. Nie występowałem też w ich imieniu, gdy uznawali mnie za najlepszego zawodnika P4P na świecie. Nie ma więc różnicy.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.