Leon Edwards nie podpisze kontraktu na walę z Colbym Covingtonem – „Mam tu coś do powiedzenia”
Mistrz wagi półśredniej UFC Leon Edwards ostrzegł, że nie podpisze kontraktu na walkę z Colbym Covingtonem, którego na następnego pretendenta namaścił szef organizacji Dana White.
Gdy podczas konferencji prasowej po sobotniej gali UFC 286 w Londynie, gdzie w trylogii pokonał Kamaru Usmana, sternik amerykańskiego giganta Dana White obwieścił, że w kolejnej obronie tronu zmierzy się z Colbym Covingtonem, Leon Edwards stanowczo zaprotestował.
Jamajski mistrz stwierdził, że nie widzi najmniejszego sensu w zestawieniu z Chaosem, nie ukrywając, że znacznie bardziej interesuje go konfrontacja z nielubianym przezeń Jorge Masvidalem – pod warunkiem, że ten za dwa tygodnie pokona Gilberta Burnsa.
W poniedziałek – a zatem gdy kurz bitewny zdążył już opaść – Leon Edwards zdania nie zmienił. Ba! W magazynie The MMA Hour kategorycznie stwierdził, że kontraktu na walkę z nazwiskiem Colby’ego Covingtona nie podpisze.
– Z całą pewnością mam coś do powiedzenia w tej sprawie – stwierdził Leon. – Słuchajcie, gość nie dostanie titleshota w następnej walce. Popatrzcie, jaką ja musiałem drogę przebyć, aby się tu dostać.
– Nie na opcji. Dwa razy dostałeś lanie od gościa, którego właśnie pokonałem dwa razy, a potem wyszedłeś i pokonałeś Masvidala, by następnie przepaść bez wieści na półtora roku – bez napisania jednego choćby tweeta albo czegokolwiek! – a następnie ni stąd, ni zowąd pojawiasz się na ważeniu i nagle mówimy: dobra, w następnej walce bije się o pas? To nie ma żadnego sensu. Zobaczymy, jak to się ułoży. Musi tam wyjść i zapracować sobie na to, jak ja to zrobiłem.
– Razem z Khamzatem (Chimaevem) wyzywaliśmy się do walki przez lata. Byłem zestawiony z gościem trzy razy z rzędu. Wziąłem tę walkę, a Covington jej nie wziął i teraz ma być za to nagradzany. Gdy ze mną była taka sytuacja, wywalili mnie z rankingu. „Przywilej Dany White’a” to nie żarty.
– To po prostu nie ma sensu. Covington niewiele zrobił. Przegrał (z Usmanem), a potem wygrał z Masvidalem. Siedział na tyłku przez jakieś półtora roku, poszedł do sądu. Nie widzę żadnego powodu, aby walczył o pas. Próbują to zestawić, ale to nie ma najmniejszego sensu.
Edwards podkreślił natomiast, że istnieje sposób na to, aby do Covingtona jednak wyszedł.
– Uważam, że wcześniej powinien wygrać co najmniej jedną walkę – powiedział Jamajczyk. – Wszyscy się biją i pracują na titleshot, więc dlaczego miałby siedzieć przez półtora roku, nie robiąc nic, aby nagle dostać walkę o pas? Uważam, że powinien zmierzyć się z kimś z Top 5 albo Top 6 i wtedy zobaczymy.
– W tym momencie nie ma jednoznacznego pretendenta. Wszyscy oni są o jedną dobrą walkę od titleshota. Posiedzę więc na moim tronie i się porozglądam.
Zdaniem wielu, pod kątem sportowym na mistrzowskie starcie z Jamajczykiem najbardziej zasługuje teraz rozpędzony serią ośmiu zwycięstw Belal Muhammad, ale Dana White ogłosił już, że matchmakerzy pracują nad zestawieniem go z niepokonanym Shavkatem Rakhmonovem.
Rocky do oktagonu chciałby powrócić późnym latem.
Fortuna Online to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.