Lawler o odnowieniu starej kontuzji
Mistrz kategorii półśredniej, Robbie Lawler, wyjaśnia okoliczności, w jakich nabawił się urazu, który doprowadził do przełożenia jego walki z Carlosem Conditem.
Pierwotnie Robbie Lawler swoją drugą walkę w obronie pasa mistrzowskiego kategorii półśredniej miał stoczyć z Carlosem Conditem na UFC 193 w Australii. Nabawił się jednak urazu kciuka, wobec czego pojedynek przesunięto na 2 stycznia na galę UFC 195.
W rozmowie z mediami znajdujący się w świetnym nastroju reprezentant ATT powiedział, że kontuzja kciuka, która doprowadziła do przesunięcia walki, pochodzi jeszcze sprzed piętnastu lat.
Upadłem na niego w ten sposób.
W 2000 roku. Spuchł i pomyślałem, że nadciągnąłem kciuk.
Piętnaście lat później mój kciuk wygląda tak:
Jest rozwalony i nie jest osadzony tam, gdzie powinien być. Po tej walce (z Rorym MacDonaldem) był mocno spuchnięty, ale ostatecznie zadbamy o niego, choć oczywiście wygląda teraz tak, jak moja twarz.
Ale jest już dobrze, siła wróciła.
W lipcu na UFC 189 Bezwzględny po raz pierwszy obronił pas mistrzowski, po morderczym, krwawym starciu pokonując Rory’ego MacDonalda. Z pojedynku wyszedł z kilkoma nowymi szwami – iloma dokładnie?
Nie liczyłem. Kilka tu (wskazuje na wargę) oraz kilku tu (wskazuje na głowę). Moja żona pewnie wie, ja nie dbam o takie rzeczy.
W swoim najbliższym przeciwniku, Carlosie Condicie, widzi bardzo duże wyzwanie, podkreślając duże doświadczenie pretendenta.
Carlos jest w tutaj od dawna. Pochodzi z jednego z najlepszych klubów na świecie. Naprawdę dobry w parterze, naprawdę dobry na nogach. Przekrojowy zawodnik, który ciągle się rozwija, więc muszę być gotowy.
Wiele razy robił pięć rund, niczego się nie boi, był w tej sytuacji wcześniej. Będzie na mnie siedział, naciskał i próbował mnie sprzątnąć.
Komu dajecie więcej szans na zwycięstwo?
Komentarze: 1