KSW 24 – zgaga
Gala KSW 24 z całą pewnością nie zapisze się złotymi zgłoskami w historii polskiego MMA – w ostatecznym rozrachunku było to widowisko średnio emocjonujące, okraszone momentami żenującymi, festynowymi ozdobnikami.
Umarł Mistrz, niech żyje Mistrz!
Karol Bedorf. Uważam zawodnika Berserkers Team za zdecydowanego bohatera wczorajszej gali, który swoim starciem z Pawłem Nastulą przyćmił wszystko inne, co wydarzyło się na KSW 24 – i za to mu chwała! Przewidywałem, że zwycięży przez TKO, a Slipmych nawet namawiał do postawienia na Coco w Betting Clubie, ale łatwość, z jaką rozprawił się z Nastulą, wzbudziła moje ogromne uznanie. Nie spodziewałem się bowiem tak druzgocącej deklasacji naszego utytułowanego judoki w każdym niemal aspekcie mieszanych sztuk walki. Karol Bedorf całkowicie zdominował pojedynek w stójce, rewelacyjnie dusząc w zarodku każdą próbę przeniesienia walki do parteru przez Pawła. Prawdopodobnie tylko temu, że pojedynek odbywał się w ringu Nastula zawdzięcza to, że w ogóle zdołał na kilka chwil przenosić walkę do klinczu, skąd próbował – całkowicie bezskutecznie – obalać. W oktagonie „złapanie” Bedorfa byłoby znacznie, znacznie trudniejsze.
Coco potwierdza, że rewelacyjne pierwsze dwie rundy z Olim Thompsonem nie były przypadkiem oraz że dysponuje jeszcze sporym potencjałem, który może przekuć na umiejętności. Zdając sobie, rzecz jasna, sprawę z tego, że dzisiejszy Nastula to nie jest zawodnik, którego pokonanie rozważać można w kategorii wielkiego dokonania, stwierdzam, że sposób, w jaki zrobił to Bedorf, znamionuje, iż Coco może jeszcze sporo namieszać nie tylko na scenie polskiej. Już teraz w hipotetycznym starciu Karola z Damianem Grabowskim miałbym poważne wątpliwości ze wskazaniem zwycięzcy, być może nawet skłaniając się delikatnie w kierunku tego pierwszego. Jeśli Bedorf podszlifuje jeszcze odrobinę umiejętności bokserskie – a jestem pewien, że ma i w tym aspekcie spory potencjał – niebawem stanie się bezsprzecznie czołowym polskim ciężkim.
Co zaś się tyczy Pawła Nastuli… Gdy leżał poza linami, wyczerpany, rozbity, ze wzrokiem nieruchomo utkwionym gdzieś w górze, ciarki przebiegły po moich plecach i aż odruchowo spojrzałem, czy aby na pewno jego klatka piersiowa się porusza. Nieprzyjemne, mrożące krew w żyłach uczucie. Jego powrót do ringu po tym, jak znalazł się za linami, wyglądał dziwnie, nie pasował do całej tej sytuacji – wielki, ale leciwy mistrz dostaje lekcję pokory od młodego wilka, ląduje półprzytomny poza ringiem i… ujmując to w kategoriach symbolicznych – winien był tam zostać. Nie chcę go więcej oglądać upokarzanego ani obijającego słabeuszy. Wszystko ma kiedyś swój koniec.
Fight for your Dreams?
Taki podtytuł ma mieć gala organizowana niebawem przez organizację European Fight Masters, na której kolejny bój stoczyć miał Michał Materla. Najtwardszy polski zawodnik musiał jednak uznać wyższość skreślanego przez wszystkich Jay’a Silvy, który nie tylko znokautował naszego zawodnika, ale też przed pojedynkiem robił wszystko, by zainteresować fanów tą walką oraz umiejętnie – już po swoim zwycięstwie – próbował zjednać sobie buczący tłum, namawiając do zorganizowania trzeciego starcia.
Amerykanin przetrwał pierwszą rundę, która została całkowicie zdominowana w parterze przez Cipao. Z wysokości płyty miało się jednak wrażenie w przerwie między pierwszą a drugą rundą, że to Michał jest bardziej wymęczony ciągłym zadawaniem ciosów i kontrolowaniem z góry w pierwszych pięciu minutach, aniżeli Jay Silva ich blokowaniem czy przyjmowaniem. Akcja, która stanowiła gwóźdź do trumny dla Materli zdaje się to potwierdzać – sygnalizowane i wolne zejście po sprowadzenia Michała bez problemów wybronił Silva, a lądujący w narożniku Polak w żółwim tempie jął się odwracać, przyjmując mocne ciosy – pierwszego prawdopodobnie nawet nie widział, a wiemy doskonale, że właśnie takie uderzenia są najgroźniejsze. Gdy po dwóch kolejnych padał na deski, w mgnieniu oka przemknęło mi tysiąc myśli przez głowę – „Chroń głowę! Wstawaj! Odwróć się! Sędzia tego nie przerwie, w końcu to Polak! Materla zaraz się pozbiera, ma przecież twardy łeb” – wszystko to zostało jednak przerwane przez ringowego i chwilę po walce nie miałem już wątpliwości, że była to słuszna decyzja.
Tym samym Michał Materla występem na gali z podtytułem Fight for your Dreams nie zagwarantuje sobie miejsca wśród elity UFC – ba, nie wiadomo nawet, czy na niej zawalczy. Nie można też nie odnotować niesportowego zachowania Cipao, który po walce nie chciał „przybić piątki” z Amerykaninem. Rozumiem emocje, rozumiem, że ta porażka może przekreślać wszystkie plany zawodnicze Materli, ale wyglądało to naprawdę słabo. Jeśli – jak wieść gminna niesie – powodem były kopnięcia Silvy na kolano Materli, których „dopuścił” się on w trakcie pojedynku, to, niestety, nie jest to żadna okoliczność łagodząca dla Michała. Alexander Gustafsson po przyjęciu ich w liczbie dwucyfrowej od Jona Jonesa nie narzekał. Nie ma przepisu zabraniającego tego rodzaju kopnięcia, więc…
Porażka Materli czyni też sytuację w kategorii średniej / Mamed-weight w KSW groteskową. Dzierżący pas mistrz przegrywa, undisputed champion pasa nie posiada, zwycięski Jay Silva – podobnie. Czy oznacza to, że jest to kolejny powód do narzekań na KSW? Absolutnie nie – tak, jak pisałem, dywagując o KSW, trzeba zawsze mieć świadomość, że aspekty sportowe – a pasy mistrzowskie do nich się zaliczają – odgrywają tu całkowicie drugorzędną rolę. Całkowity galimatias z pasami KSW to tylko wynik nieudolnych prób duetu Kawulski i Lewandowski w podłączeniu do show aspektów sportowych, o których włodarze największej polskiej organizacji pojęcia wielkiego zdają się nie mieć.
Daleki jestem od zakładania, że porażka Michała wzbudziła radość włodarzy KSW, natomiast pewny jestem, że pozwoli im uzyskać dominującą pozycję w kwestii wszelkich sporów z menadżerem Materli na temat przyszłości Cipao w ichniejszej organizacji. Michał od dawna zdawał się być zmęczony całym tym KSW, marząc o jak najszybszym transferze do UFC. Teraz co najmniej na 2-3 walki temat ten umarł, a Materla zostaje w objęciach Konfrontacji. Ratunkiem wydają się gale organizowane przez Norberta Sawickiego – choć nie ukrywam, że wizja – jakkolwiek nieprawdopodobna – Materli w MMA-Attack jest szalenie interesująca…
Miód i dziegć
Przyznaję, nie widziałem pierwszej rundy walki Borys Mańkowski vs Ben Lagman (w oczekiwaniu na ohydną zapiekankę…), ale końcowa akcja Borysa w drugiej rundzie była przepiękna! Bardzo cieszy, że ten niezwykle utalentowany a jednocześnie ledwie 24-letni zawodnik doskonale podniósł się po porażce z Aslambekiem Saidovem. Oby tak dalej! Czy biorąc pod uwagę to, że układane przez duet właścicieli KSW zestawienia są wyłącznie obliczone na potrzebę chwili oraz wartości marketingowo-biznesowe, można przewidzieć jego kolejnego rywala? Czy warto w ogóle zajmować się tym tematem? Nie sądzę – gdy przyjdzie pora, Kawulski z Lewandowskim obwieszczą swoją decyzję, znajdując dla niej choćby najbardziej karykaturalne uzasadnienie.
Obie panie zademonstrowały ogromne serce do walki i wielki charakter. Przebieg starcia pokazał jednak, iż kreowana na wielką gwiazdę i zawodniczkę z fantastyczną przyszłością (pomijam wiek, którego paniom się nie wypomina) Karolina Kowalkiewicz bardzo mocno rozczarować musiała tych, którzy śledzą kobiece MMA. Niżej podpisany do nich stety bądź niestety nie należy, co nie zmienia faktu, iż walcząca poprzednio w kategorii niżej, wyraźnie ustępująca warunkami fizycznymi naszej zawodniczce Simona Soukupova, która miała na przygotowania do walki całe 3 dni, mocno obnażyła poziom Karoliny. Przewidywałem zwycięstwo Polki przez decyzję, ale tylko dlatego, że zawsze patrzę z dystansem na kreowanie kogokolwiek z rekordem 3-0 na wielkiego mistrza czy wielką mistrzynię jak w tym wypadku. Czy to oznacza, że Karolina jest słaba? Broń, Boże! Kobiece MMA ledwie raczkuje, a w takim „środowisku” o sukces znacznie łatwiej. Tym niemniej, ta walka – bez względu na kontuzję, której nabawiła się Karolina – mocno zweryfikowała słuszność wszelkich peanów pochwalne, które z każdej niemal strony spływały na Polkę przed tym pojedynkiem. Nieumiejętność radzenia sobie z ciosami prostymi, nieumiejętność wykorzystania przewagi zasięgu i dziurawa garda nie nastrajają optymistycznie w starciach z „Soukupowymi mającymi dwa miesiące obozu przygotowawczego”.
Brawa należą się Marcinowi Różalskiemu, co przyznaję z lekko kwaśną miną, bo od jego pierwszej walki w KSW uważałem, że prezentuje on bardzo słaby poziom. Paweł Słowiński pokazał, co stanie się z nowymi celebryckimi nabytkami KSW w postaci Iwony Guzowskiej czy Rafała Jackiewicza, jeśli przez jakieś niedopatrzenie dostaną kogoś, kto ma minimalne choćby pojęcie o grapplingu.
Anzor Azhiev winien być zdyskwalifikowany, ale niewykluczone, że majestat roztaczany przez stojącego w jego narożniku Mameda Khalidova spowodował, iż pomroczność jasna zstąpiła na Piotra Bagińskiego, który po konsultacjach z Czeczenem uznał, że przewiny w czynie Anzora dostrzec nie może, wobec czego walkę ogłasza za nierozstrzygnięta.
Mateusz Gamrot wypunktował biernego i ospałego Andre Winnera. Walka nie dostarczyła spodziewanych emocji, ale też należy na postawę zawodnika Ankosu spojrzeć ze zrozumieniem – mierzył się z bardzo wymagającym (na papierze) rywalem, założył gameplan gwarantujący zwycięstwo i w pełni go zrealizował. Zwycięstwo – jakkolwiek po bezbarwnej walce – bardzo ważne i mocno windujące notowania Gamrota w polskim MMA.
Co zaś się tyczy oprawy i innych elementów gali. Nie mam żadnych pretensji o to, że nie jest czytana punktacja po walkach, które dotrwały do decyzji sędziowskich. Czy naprawdę przeciętnego Kowalskiego interesują jakieś „29-28”? Liczy się tylko zwycięzca, bez niepotrzebnego mieszania w głowach jakimiś punktami – samo li tylko ogłoszenie zwycięzcy ludziom interesującym się MMA od jednego KSW do drugiego ułatwia odbiór. Lewandowski z Kawulskim nigdy nie ukrywali, do kogo skierowany jest ich produkt, stąd za nieuzasadnione uznaję pretensje wobec nich o to, że oczekiwania konserwatywnych fanów MMA nie są dla nich priorytetem.
KSW 25?
Słowem podsumowania przyznać muszę, że począwszy od gali KSW 22 zaczynam odczuwać pewien przesyt, cała lukrowana otoczka gal organizowanych przez Kawulskiego i Lewandowskiego, prowadzanych na krótkiej, polsatowskiej smyczy, zaczyna mi coraz bardziej doskwierać. Jak wyżej wspomniałem, zdaję sobie sprawę, do kogo ten produkt jest w pierwszej kolejności kierowany, zdaję sobie sprawę, jak sądzę, z wszystkich okoliczności, w jakich organizowane są te gale. Próbuję oddzielić festynowo-karczmianą oprawę od aspektów sportowych, ale muszę ze smutkiem (?) stwierdzić, że sprawia mi to coraz większą trudność. Coraz trudniej zlizywać z obrzydzeniem na twarzy wszystkie te celebryckie sosy, w których upaćkane jest KSW, by dobrać się do tortu. Torciku. Zanim tam docieram, już dopadają mnie mdłości, apetyt słabnie. Jak ryba łaknę wody, oglądając pokaz kiczu, a potem, gdy wreszcie zaczyna się prawdziwa walka, jestem już tak wymęczony obcowaniem w tym obcym sobie środowisku, że z trudem przychodzi mi czerpanie przyjemności z tego, co dla mnie jest esencją a dla KSW, jak mniemam – jeno dodatkiem, koniecznością. Grą pozorów sugerującą w założeniach, że chodzi też o sport a nie tylko sprzedane bilety.
Naprawdę, nie wiem, co musiałoby się wydarzyć, bym zawitał na galę KSW 25.
fot. gwizdek24.se.pl
każdy kto mnie zna, wie że jestem tak daleki od bycia internetowym hejterem czy kibicem sukcesu, jak to tylko możliwe, ale uważam że po wczorajszej gali, KSW powinno naprawdę poważnie zastanowić się nad tym, czy to co robią aby na pewno wciąż wpływa pozytywnie na rozwój i postrzeganie MMA w Polsce…
Jay Silva, który od ostatniej walki z Materlą przegrał 2 kolejne nokautuje Michała, który od ich ostatniej walki dla odmiany wygrał 2 kolejne. Byłem i pozostanę dużym fanem Michała, ale zaczynam w KSW zauważać to co od lat widzimy w piłce nożnej – pieniądze i gwiazdorstwo nieproporcjonalne do umiejętności, co na faktyczne umiejętności wpływa tylko negatywnie.
Potem Nastula najpierw prezentując się nadzwyczaj dobrze, nie wstaje po ciosach ze zmęczenia, dając Karolowi Bedorfowi (mam nadzieję) średnią satysfakcję ze zdobycia pasa po pokonaniu emeryta (z całym szacunkiem dla Mistrza), który połowę walki był jednak zagrożeniem. A na końcu Pudzian wygrywa na punkty w dziwacznym limicie czasowym 2x5min (chyba, żeby żadnemu z nich nie brakłu tlenu) z gościem, który wychodzi do 'Ona Tańczy Dla Mnie’ i w walce zdaję się zbytnio nie przejmować tym, że Pudzian bije go z gardy OD DOŁU dosłownie całą rundę, raz na jakiś czas podnosząc się i wywracając oczami oddając trafiającym cepem, jakby chciał pokazać, że gdyby tylko oferowali mniej kasy to znów by to wygrał.
Ciekawe spostrzeżenia, chociaż odrobinę niżej oceniam występ Bedorfa i odrobinę wyżej Karoliny, ale mogę się zgodzić, że Karol zaprezentował się lepiej niż oczekiwałem a Karolina słabiej niż oczekiwałem.
Wydaje mi się, że nie jesteś jedynym, któremu powoli przejadą się KSW..
Niestety kolejna 24 odsłona gali KSW mocno mnie zawiodła i wynudziła.
W swoim wywodzie postaram się tylko skupić na aspektach sportowych.
Winner – Gamrot – chyba jestem jedyną osobą, której się ta walka nawet podobała. Gamer bardzo dobrze taktycznie podszedł do tej walki,świetnie szedł po obalenia. Winner trochę rozczarował, w zasadzie tylko bronił się przed atakami Gamrota nie wyjazując żadnej inicjatywy.
Azhiev vs Kornik – dla mnie nie ma wielkiego znaczenia DQ czy NC bo czy tak naprawdę Kornik byłby zadowolony z tego zwycięstwa ? Tak czy inaczej zasady powinny być przestrzegane czyli DQ ale skoro nie ma to po co drzeć szaty. Brak tej walki to największy minus tej gali
Różal vs Słowiński- abstrahując od poziomu Słowińskiego to bardzo postawa Różala, zwłaszcza w stójce. Dynamika, kreatywność – takiego Różala mogę oglądać, a jak jeszcze poszedł po poddanie to świetnie. W tym momencie muszę lekko odszczekać, bo zawsze byłem jego przeciwnikiem występwowania na KSW ale jeżeli będzie się tak dalej prezentował to bardzo chętnie będę go oglądał.
Kowalkiewicz vs Sokupova- serio, nie rozumiem czym się ludzie tak zachwycają. Walki kobiet są dla mnie okropne, ich poziom jest marny. Gdybym nie wiedział, ze jest ktoś taki jak Ronda Rousey to bym był nawet za wycofaniem ich walk. A Karolinka no cóż, pierwszy raz się zmierzyła z zawodniczką, która coś tam umie to mma i już tak różowo to wszystko nie wyglądało. Jeszcze dla śmiechu dodam, że pan redaktor z mmarocks napisał, że dałby pierwszą rundę nawet… 10-7 dla Polki.
Mańkowski vs Lagman- to zestawienie wzbudziło we mnie tyle emocji co zawody szachowe. Na szczęście Borys efektownie znokautował Amerykańca i mam nadzieję już go nigdy nie oglądać.
Materla vs Silva- po raz kolejny środowisko mma uległo jakiemuś zidiociałemu uniesieniu głosząc, że Materla rozniesie Silvę w pył. Na jakiej podstawie były te twierdzenia ? niewiadomo (podobnie z resztą było z Omielańczuk vs Guelmino). Oczywiście spodziewałem się, że Cipek wygra ale patrząc na jego ostatnie pojedynki w tym z Jay’em, wiedziałem, że nie przyjdzie mu to łatwo. Spotkało się dwóch wyrównanych zawodników i tym razem lepszym okazał się Amerykanin. Koniec i kropka.
Szkoda Materli, bo mimo, ze uwazam iz by kariery w UFC nie zrobił to zawsze jest to radość z oglądania Polaka w organizacji Zuffy.
Bedorf vs Nastek- = Cóż tu napisać, Nastek chciał ale już nie te lata. Teraz może ostatnia walka z Pudzianem i koniec kariery.
Pudzian vs McCorckl- poziom żenady drugiej rundy przyprawiał mnie o mdłości. Żenująca byłą również postawa sędziego Antoniego, który zapomniał zatrzymać zegar gdy Bagiński przenosił walkę na środek i odtwarzał pozycje( a trwać to nawet mogło z minute).
Podsumowujac. Jest to druga z rzędu gala która mnie mocno wymęczyła. Przejadło mi się oglądanie w kółko tych samych zawodników w róznych wariantach zestawień. Przejadło mi się oglądanie quasi zawodników MMA, którzy powoli zaczynają dominować karty walk. Przejadło mi się oglądanie przeciętnych zawodników mma którzy są trzymani w organizacji niewiadomo po co. I przejadło mi się ciągłe oglądanie MMA w ringu, który nie dość, ze hamuje akcje to jeszcze jest bardzo niebezpieczny. Czekam tylko aż zawodnik broniący obalenia wypadnie za liny i sobie mocno uszkodzi zdrowie.
Kupowałem do tej pory zawsze ppv od kiedy się pojawiło ale teraz przy okazji KSW 25 mocno się nad tym zastanawiam. Jakoś nie mam ochoty oglądać znowu tych samych zawodników albo jakichś miernot z zagranicy.
Jakim problemem jest zatrudnienie jakiegoś Polaka zamiast Bena Langmana ? I koszt mniejszy i ewentualna promocja łatwiejsza.
Nie rozumiem, czemu KSW jako główny gracz na rynku nie zatrudnia młodych i zdolnych Polaków ? Przecież nie muszą z nimi od razu podpisywać kontraktu na 5 walk, mogą to robić w stylu „dajemy Ci szansę, dobrze się pokażesz to będziesz dalej walczył.” W ten sposób podnosi się poziom i zwiększa emocje ale właścicieli KSW chyba tylko interesuje ilość sprzedanych subskrypcji
Ciężko się nie zgodzić z Wami, we mnie też ta gala pozostawiła pewien niesmak…
Mnie najbardziej rozbawił Anzor Azhiev, który w jakimś wywiadzie po „walce” takim trochę oburzonym tonem – sugerującym wręcz krzywdę zapytał „A co – ze złamanymi nosami to nie walczą” :D:D
Gamer pokazał, że może być przyszłością tej dywizji. Stawiając pierwsze kroki w poważnym MMA zawalczył bardzo mądrze taktycznie co dobrze mu wróży.
Różal bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Bardzo dobrze radził sobie w stójce, wygrał przez poddanie, z pewnością była to jego najlepsza walka w MMA.
Materla plany o UFC może odłożyć na długi okres czasu. Wszystko zależy jak porażka ta wpłynie na Michała. Nie spodziewam się abyśmy widzieli w przyszłym roku Magica walczącego z częstotliwością Danny’ego O. przed angażem do UFC. Sytuacja podobna do porażki Janka z Soko. Niby miała oddalić tylko na jakiś czas Janka od UFC, a tu 2,5roku minęło, Janek 5 walk wygrał, a UFC jak nie było, tak nie ma.
Hejtery! Byśta sędziowali albo komentowali to byśta umieli trzymać gębę na kłódkę :D
Muszę obejrzeć sobie walke Nastka raz jeszcze . W powtórkach na telebimach wygladało, jakby zaliczył mocny cios gdzieś w górną część szyji z tyłu, potem 1 -2 ciosy na dole i może to przez to …Wiem, że jednek kondycyjnie padł. Dobrze, że zawału nie było, bo źle by było…
MAterlę trochę usprawiedliwię: był zamoroczony, chciał wygrać i był zły , że sedzia przerwał.
Widzę, że nie ja tylko należę do osób zmęczonych produktem KSW…
Dobry artykuł, ale kilka razy odmieniasz nazwisko Michała, a potem piszesz „dla Materla ” lub „porażka Materla”. Domyślam się, że gdzieś tutaj jest jakiś błąd ;)
Pozdrawiam
@dr
Nie odniosłem wrażenia, by Nastula prezentował się dobrze w którymkolwiek momencie pojedynku – nawet na początku drugiej rundy, gdy przypuścił szalony szturm. Na moje oko Bedorf kontrolował tą walkę od początku do końca, a miałem wrażenie, że momentami mógł ją nawet skończyć wcześniej – po którymś highkicku. Chłodna głowa to jednak też zaleta, więc…
@mmammag
Nie ukrywam, że spieszyłem się trochę, pisząc ten tekst, a jedna myśl goniła drugą. Mam jedną koncepcję zdania – piszę „Materla”, chwilę potem ją zmieniam, ale „Materla” zostaje. Dzięki za uwagi jednak, poprawiłem.
Dawno temu miałem spore nadzieje związane z KSW. Potem zaczęły zmieniać się one w irytację, a od roku, dwóch lat przyjmują już postać zniesmaczenia, które powoli przeradza się w obojętność. Rozumiem i szanuję to, że Kawulski z Lewandowski stworzyli bardzo dochodowy biznes, ale najzwyczajniej w świecie nieustanne ignorowanie kiczu i próby wyłuskiwania wartości sportowych stają się męczące.
Ja też uważam, że KSW kompletnie nie szanuje widzów, którzy mają trochę pojęcia o tym sporcie i wolą robić galę pod braci Mroczek i ciemną masę przed TV. Rozumiem, że $$$ to podstawa i z jednej strony trudno się temu dziwić, ale chytry dwa razy traci i żeby się kiedyś nie zdziwili jak ludzie odwrócą się do nich plecami. MMA to najlepszy sport pod słońcem i szkoda, że największa organizacja w Polsce i Europie marnuję ten potencjał w taki niskogatunkowy sposób.
Dodam od siebie, że szkoda mi Michała Materli, ale ta walka mimo udanej pierwszej rundy pokazała, że trochę mu brakuje umiejętności, żeby walczyć w UFC. Pierwsza walka Materla vs Silva już była ostrzeżeniem, że nie jest tak dobrze jak być powinno. Później męczarnia z Kendallem, który był za słaby żeby utrzymać się w UFC i wczoraj przegrana przez KO z zawodnikiem z fatalną passą. Nie wiem co by się teraz musiało stać, żeby Materla zawalczył kiedyś w UFC. Mimo, że facet ma serce jak dzwon i wierzę, że się nie podda, to wczoraj chyba pogrzebał na cmentarzu swój bilet do UFC.
Różal ładnie zaskoczył. Brawa dla niego bo duszenie pierwsza klasa, świetnie to zrobił.
To co? Teraz Bedorf vs Pudzian? :D
Ta gale zapamietam na zawsze z jednego tylko powodu, bedzie bowiem gala stojaca pod znakiem rozstan. Michal Materla rozstaje sie z mazeniami o UFC, Pawel Nastula z mysleniem o powrocie do powaznego MMA na wysokim poziomie, Karolina Kowalkiewicz i Pawel Kowalik z ambitnymi planami podboju amerykanskiego rynku. Rowniez mnie czeka rozstanie, rozstanie z mysleniem o KSW jako o powaznej organizacji MMA oferujacej sport na wysokim poziomie. To prawda, ze role KSW w popularytzacji MMA w Polsce trudno przecenic. To juz jednak przeszlosc, dziekuje im za to co zrobili,doceniam to i zycze powodzenia. Od wczoraj, przynajmniej dla mnie istnieje polskie MMA i istnieje KSW. Tym pierwszym mam wielka nadzieje pasjonowac sie jeszcze dlugie lata, to drugie zamierzam traktowac jako byt zupelnie odrebny. Jesli czasem drogi obu tych zjawisk przypadkowo sie skrzyzuja, pod postacia jakiejs interesujacej mnie walki to poprostu ja obejrze i tyle.
Dobrze napisane.
rozumiem wyjscie rozala i jego piosenke zabawne.ale cyrk z mccorklem i pozniej slowianski wiatr niczym szerszen to miazga festyn albo dozynki gmine.kicz i wodorosty o ,,spiewajacym” sobocie z playbacu nie wspomne po co taki ktos wychodzi.dobrze ze japy niedarl ale jak nie spiewa to niech siedzi w domu. kswtv znow porazka cielo sie,pewnie to wina mojej niekompetencji i brak wtyczek albo zle wlaczenie laptopa.
Mniej kiczu wciecej koncentrowac sie na walkach .
nie mozna edytowac
jeszcze Pawel wojcik ktory nasladoawl Lenne Hardt to jakas paranoja.
jej nie da sie podrobic i niech tego nie robi, i te jego kategorie wagowe minus 66 minus 105, jak moze byc minusowa kategoria skad on to wzial
Dla mnie Sean mógł nawet na świni wjechać- nie obchodzi mnie to. Mnie obchodzą walki, kto walczy z kim – a tu jest z edycji na edycję coraz gorzej.
Na te chwilę sprawą która mnie irytuje do czerwoności jest brak klatki. Od tej pory jak będę coś pisał o KSW to będę dodawał niczym Katon starszy „poza tym uważam, że w MMA zawodnicy powinni walczyć w klatce”.
Mnie właśnie już irytuje cała otoczka (ring też oczywiście jest jednym z jej najistotniejszy elementów) i z coraz większym trudem przychodzi mi jej ignorowanie, by skupić się tylko na walkach. Przed telewizorem jeszcze pół biedy, nikt nie każe oglądać wejść zawodników itd., ale na miejscu nie da się tego uniknąć, a limit kiczu, który jestem w stanie przyjąć, jest ograniczony.
Gala była słaba, pojedynki nudne, poziom sportowy niski – dopasował się widocznie do zgromadzonej publiczności. PEKAESY tego wieczoru musiały być pełne dowożąc pijanych, nażelowanych gogusiów z okolicznych wiosek i miasteczek.
KSW mam wrażenie ze dobrze wie co robi i jacy są widzowie ich gal, nieliczni w atlas arenie to fani tego sportu, większość pojawiła się tam z nieznanego mi powodu, domyślam się że chodzi o modę na MMA ale taką płytką i krótkoterminową.
Znamienne jest to że dziś po powrocie do pracy koledzy i koleżanki którzy wiedzieli że byłem na gali pytali mnie o występ Pudzian i nie mogli uwierzyć że wyszedłem niedoczekawszy zakończenia jego pojedynku. Dla nich to był jedyny pojedynek dla którego chcieliby iść na galę. Zaproponowałem że zabiore ich na MMMA4 , że dużo lepsze sportowo i bez kiczu, niestety moje odpowiedzi na pytanie kto tam walczy ich nie zadowoliły bo nie padło nazwisko Pudzianowski :(
Z drugiej strony cieszę się z tego bo wolę chyba oglądać galę w TV w domu niż słuchać znudzonych po 15 minutach wystrojonych jakby szły na wesele panienek,
Ja już od kilku edycji mam wrażenie, że KSW zatrzymało się w pewnym miejscu, jest im tam dobrze i za każdym razem oglądamy to samo, tylko w lekko zmodyfikowanej wersji. Irytuje mnie to już od jakiegoś czasu. Oglądam tą galę jedynie ze względu na walczących w niej zawodników, których mam nadzieję obejrzeć kiedyś w UFC. Mówię tu o najjaśniejszych punktach gali wg mnie: Gamerze i Borysie. Miałem nadzieję na dobrą walkę Anzora i Kornika – lipa. Karolina chyba nie do końca dobrze rozłożyła siły. Ma wielkie serducho i wygrała zasłużenie, ale zabrakło tego czegoś, by pewnie odprawić lżejszą od siebie dziewczynę mającą niecały tydzień na przygotowania. O bijącym GnP z gardy Pudzianie i jego cyrkowym przeciwniku nie będę się może wypowiadał, bo najlepszym podsumowaniem może być to, że moja żona oglądająca tą walkę w ramach ciekawostki stwierdziła, że na bank była ustawiona i sprzedana (nie ma pojęcia o MMA). Bedorf mnie nie urzekł, nie widzę w nim jakiegoś wielkiego mistrza. Walka z Nastulą oczywiście kontrolowana, ale dopiero ktoś o kilka lat młodszy od Nastka zweryfikuje umiejętności Coco.
Pozwolę sobie dorzucić swoje trzy grosze.
Galę oglądałem w knajpie, a że liczba miejsc przy stolikach była ograniczona zmuszony byłem usiąść przy barze. Plusami tej sytuacji był totalny brak elementów dźwiękowych/muzycznych płynących z ekranu. Minusem „znawcy” utyskujący na nieudany zakup PPV, siedzący obok. Do rzeczy.
Gamer wykonał swój plan, choć w trzeciej rundzie widać było, że jest bardziej zmęczony od Winnera. Niestety walka nie porwała. Egzekucja game planu oczywiście doskonała, ale jednak zabrakło tego czegoś. Chyba nie ja jeden spodziewałem się ognia po tym zestawieniu.
Ogladając walkę Anzora, byłem przekonany że Czeczen sfaulował Kornika podwójnie. Nie tylko uderzając głową, ale i przeciągając lewym kciukiem po oku Polaka. Absurdalna wydawała się być sytuacja, że sędzia konsultuje się z Mamedem, wiele osób w lokalu nie miało pojęcia co się w rzeczywistości stało. Zgadzam się z głosami, że dyskwalifikacja nie byłaby zbytnio krzywdząca. Szczególnie biorąc pod uwagę wywiady po gali.
Zastanawia mnie za to, jak można wychwalać poddanie Różala? Raz, że tego się nie klepie o czym wie każdy, kto miał styczność z matą. Dwa, Różal ma za sobą juz 2-3 lata treningów MMA. „Jaranie się” niezapiętym duszeniem osoby z kilku letnim stażem treningowych, zakrawa o śmieszność. Niestety w tej walce to nie Różal był mocny, tylko Paul słaby. Walka na kilka dni wcześniej + przelot nie sprzyjają dobrze formie jak widać ;)
Co do walki Karoliny (czy ktoś jej przypadkiem nie nazywał polską Rondą?) byłem pewien, że ją przegrała. Oglądając na żywo, drugą i trzecią rundę dałem dla brytyjki(?). Niektórzy próbowali ją wysyłać do Invicty, ale chyba dostali odpowiedź gdzie w rzeczywistości Karola stoi sportowo.
Z chęcią natomiast dowiem się dlaczego na KSW przerywa się walkę po ciosach w bark. To zastanawiające. Langman wstał bynajmniej nie będąc zamroczonym tak jak Michał. A skoro o Michale mowa…
Totalna dominacja w rundzie pierwszej, tylko po to by w drugiej popełnić błąd. Tak, uważam że Michał przeliczył się i poszedł po nogę bez przygotowania. Na wbieganie w przeciwnika z próbą obalenia, to może sobie pozwolić Mariusz, gdy wie że oponent i tak się po(d)łoży.
Cipka darzę ogromną estymą, dlatego mam ogromną nadzieje, że nadejdzie moment gdy pójdzie drogą Daniela. niestety nadzieja może być płonna po sobotniej nocy.
O walce Nastka także powiedziano już wszystko, dodam tylko że Coco nigdy nie przekonywał mnie kondycją i dopóki nie zostanie ona ponownie sprawdzona przez klasowego zawodnika, Bedorf nie powinien „zestawiany” z Damianem.
Ostatnie co pozwolę sobie zauważyć, to dziwne zmiany kursów na McCorkle przed samą galą. Prawda jest taka, że walka stała na żenującym poziomie, zaś Sean wydaje się móc dużo więcej niż to co pokazał na KSW 24. Daleki jestem do wysyłania tej sprawy Macierewiczowi, ale jak już nam pokazano, gdy Pudzian musi wygrać to i karteczki się mogą pomylić.
Zgodzę się co do poddania Różala, ale to i tak nie wyszło tak źle, bo oglądając na żywo, bałem się, że Słowiński odklepie duszenie klatą… Za to w stójce Różalski prezentował się znacznie lepiej niż poprzednio, odchodząc od popularnych wiatraków. Oglądając walkę na żywo, widziałem jakoś przede wszystkim lowkingi Pawła (widzi się to, co się chce! ;)), ale potem na video zdałem sobie sprawę, że diobeł mnóstwo razy trafiał Słowińskiego w kontrach.
Pierwszy i chyba ostatni raz wykupiłem PPV. Nie chodzi tylko o tnące się HD na KSWTV, ale same widowisko (wiedziałem, że Pudzian wygra via magic, dlatego postawiłem na niego w typerze). A pomyśleć, że chciałem iść na galę we Wrocławiu – może to i dobrze, że bilety tak horrendalnie drogie…
Panowie, tak czytam i czytam wasze komentarza, które nota bene są dość zgodne i zastanawiam się co takiego się stało, że akurat ta edycja gali stała się punktem kulminacyjnym waszej irytacji i niechęci względem wszystkiego co od dawna złe w KSW.
Oczywiście: ring, brak łokci, werdykt czytany bez punktacji (sic!), bezsensowność niektórych zestawień, patologiczna sytuacja z pasami! To wszystko wiedzieliśmy już przed galą…
Moja ocena walk w telegraficznym skrócie, a później jeszcze pozwolę sobie napisać coś o odbiorcach produktu KSW.
– Walka Gamrota jak najbardziej na +. Obalenia, kontrola, przeciwnik z którego wszyscy przed walką byli zadowoleni. Może nie była to najefektowniejsza walka w polskim MMA, ale mnie osobiście się bardzo podobała i mocno trzymałem kciuki za Gamera. Uważam, że to spory sukces poznańskiego zawodnika.
– Anzor vs Kornik raczej bez komentarza. Ciężko jednak winić KSW za to co się stało. Samo zestawienie jak najbardziej na +.
– Walka pań mimo wszystko dostarczyła wielu emocji. Braki w technice wynagrodziła mi wola walki.
– Różala przeboleć nie mogę. Byłem całym sercem za Paulem, ponieważ Różala zwyczajnie nie lubię. Uważam też, że daje nudne walki, więc chciałem żeby jego żywot na KSW dobiegł końca. Niestety Paul był przygotowany fatalnie od strony kondycyjnej i w zasadzie po kilku wymianach już ciężko dychał.
– Borys i Langman to missmatch o czym wiedzieliśmy od początku, mimo wszystko fajnie widzieć Borysa znów w gazie.
– Cipek vs Silva, eh, co tu dużo mówić – jest to chyba najbardziej bolesny efekt braku logiki włodarzy KSW w zestawianiu walk. Cios bolesny dla Cipka jego obozu, fanów mma, ale niekoniecznie dla KSW… w zasadzie nie da się z tego już logicznie wybrnąc. Mamy mistrza, który przegrywa przez KO z zawodnikiem, który w zasadzie po ostatnich przegranych notowany jest nisko i nawet ewentualna trzecia walka i daj Boże zwycięstwo Materli nie naprawia sytuacji tej wagi…
– Nastek vs Coco, no cóż, szacunek, szacunkiem, ale Paweł po prostu nie nadaje się już do występów na wysokim poziomie. Oczywiście winić KSW za to nie można, bo każdy z nas chciał to zobaczyć. Co by jednak nie mówić forma Nastka była jedną wielką niewiadomą i pewnie dlatego rozbudziło to wyobraźnię niektórych. Można zatem mówić o swoistym rozczarowaniu, ale KSW należy się duży plus za doprowadzenie do takiej walki.
– Pudziao vs Big Sexy. Pudzian już od dawna nie wzbudza we mnie emocji, ale szczerze mówiąc widziałem poprawę. Stójka dalej jest chaotyczna i praca nóg fatalna, ale te obalenia były zaskakująco przyzwoite.
Teraz jeszcze wracając do publiki; nie było mnie w Atlas Arenie w sobotę i może dlatego, przez pryzmat PPV @ KSWTV, patrzę nieco przychylniej na ten event. Rozumiem niesmak, który pozostawia zetknięcie się z „innymi” odbiorcami produktu KSW, ale panowie, tak jest ze wszystkim i wszędzie!
Zawsze znajdzie się grono osób, które zgłębia daną dziedzinę i zanim zacznie o niej mówić, lansować się i zgrywać eksperta, nabierze wcześniej odpowiedniej wiedzy i co ważniejsze – zada odpowiednie pytania. Jest to przymiot osób, które zetknęły się w swoim życiu z metodologią naukową. Jasnym zatem jest, że mimo popularyzacji MMA więcej odbiorców znajdzie wywiad z Pudzianem, albo jakiś ostry trash talk, aniżeli kolejna odsłona „Sierpem” na niniejszym blogu.
Jest tak niemal ze wszystkim i nasz kochany sport nie jest tu wyjątkiem. Na piłce znają się wszyscy. Na tańcu, śpiewaniu i gotowaniu lwia część społeczeństwa zjadła zęby. Jak myślicie jak bardzo doskwiera to osobom, które naprawdę znają się na tym i poświęciły temu znaczną część własnego życia?
Reasumując, obrazki takie jak ten przywołany przez was w kontekście „klienteli” KSW, zawsze będą na czasie, a przynajmniej dopóty, dopóki MMA jest popularne. Należy to traktować po prostu jako efekt uboczny popularyzacji dziedziny, inaczej trzeba by zwariować.
PAN EM, nie mogę się wypowiadać za innych, ale w mojej opinii swoje odegrały też walki Polaków w UFC. Po tych emocjach, których Hallmann i Omielańczuk dostarczyli nam, rywalizując w najwyższej klasie rozgrywkowej, wygrywając po dramatycznych bojach, otóż, po tym wszystkim emocjonowanie się lukrowaną wydmuszką KSW staje się po prostu coraz trudniejsze.
Zgadzam się właściwie ze wszystkim, co napisałeś. Zgadzam się, że to normalne i naturalne, ale jednocześnie zwyczajnie już mi się nie chce próbować nieustannie to ignorować – nie czuję takiej potrzeby. Nie piszę tego z jakimś żalem czy zawodem, zwyczajnie „już się tym najadłem”, dziękuję. W konfrontacji z w/w UFC i walkami Polaków tamże oraz nieustającym bojem „hardkorów” z karykaturalizmami obecnymi na KSW, produkt Kawulskiego i Lewandowskiego przestaje smakować.
Z mojej strony to już jest druga gala z rzędu, która mnie wymęczyła wiec walki Polaków w UFC nie miały tu wpływu.
Po prostu oglądanie ciągle tych samych zawodników, tych samych błędów, tych samych irytujących rzeczy powoduje zmęczenie materiałem. Może na poprzednich galach walki były bardziej ekscytujące i dlatego trochę przekłamywały obraz ogólny ? nie wiem
Ja w tej chwili bardzo chętnie zobaczyłbym walkę Omielańczuka z Bedorfem, nie wiem kogo stawiałbym w roli faworyta.
IMHO walka ciężkich w żaden sposób nie była porywająca, ku mojemu zdziwieniu legendarne boje „wymęczonych” ciężkich w UFC jednak i tak prezentowały trochę wyższy poziom sportowy.
Co do no-contest… Popieram decyzję, bo nie jestem zwolennikiem dyskwalifikowania zawodnika już na samym początku walki, ale… Gdyby takie uderzenie dostał Hallmann od Masaranduby, po czym zdyskwalifikowanoby Brazylijczyka chyba nikt by nie ośmielił się skrytykować takiej decyzji.
Offtopic:
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=a4UGfcoLT34
Naiver jak Ci się podoba walczący w koguciej młodszy z braci Pettisów? Ponoć czeka już na kontrakt z UFC.
O Sergio głośno jest już od dawna, bardzo mi się podoba, chociaż dopiero w UFC czeka go prawdziwa weryfikacja. Cierpi na kiepskie defensywne zapasy, ale to u nich rodzinne :) Z drugiej strony ma ledwie 20 lat, więc masa czasu na szlify.
Ciekawy jestem, w jakiej kategorii będzie walczył w UFC – czy w muszej czy w koguciej? Strzelam, że w tej drugiej, bo z wiekiem coraz trudniej będzie mu utrzymać wagę..
I wykrakałeś, Miedziak :) Teraz Pettis vs Caceres i mamy fajerwerki nie z tej ziemi.
Natomiast na mój pogląd o gali nie wpływają np. kibice zgromadzeni na hali (siedziałem obok takich, którzy znają Jon Jones’a, więc nie mogę marudzić), a fakt, że walki nie o pas,zestawienie kogokolwiek z Langmanem, regularne kopanie „po jajach” czy słabe rozpoczęcie gali nie wzbudzają we mnie żadnych emocji.
zauważyliście, że od 2011 roku możemy mówić o pewnej tendencji:
czerwiec (16,19,23) – gala dobra, jesień – gala słaba(KSW 17, 20, 24) ?
Dzisiaj rano sobie myślałem nad jedną rzeczą, która jakoś świadczy o KSW. Żaden z naszych zawodników którzy występują lub występowali w UFC nie mieli przeszłości w „największej organizacji w europie”. Za wyjątkiem oczywiście Omielańczuka, który zaczynał tam swoją przygodę z MMA ale później o nim zapomniano.
Natomiast od lat słyszymy o czołowych zawodnikach KSW którzy wybierają się ciągle do UFC i jakoś żadnemu się tam trafić jeszcze nie udało
Niestety w obliczu informacji o odwolaniu MMAA 4 zgaga jeszcze sie nasila. Traktowalem gale Dariusza Cholewy jako swoisty odpowiednik slynnego leku na zgage „Manti”, a tu zdaje sie trzeba bedzie siegnac po medycyne ludowa i ogladac PLMMA :)
„Daleki jestem do wysyłania tej sprawy Macierewiczowi, ale jak już nam pokazano, gdy Pudzian musi wygrać to i karteczki się mogą pomylić”
taa..rozumiem że kimura w drugiej rundzie też była zaplanowana po to aby dodac dramaturgii całemu pojedynkowi. Wywalili cie z cohones za pisanie farmazonów i plecenie trzy po trzy to teraz siejesz ferment tutaj. Odkąd kawulski zbeształcie publicznie na vkonfie swoimi wpisami robisz z siebie coraz większego idiote. Rób tak dalej jesteś na dobrej drodze.
Gala średnia. Eventem roku to ona nie bedzie napewno. Sam też nie bardzo kumam niektóry poczynań KSW ale nie zapominajcie że w tym szaleństwie jest metoda co dobitnie pokazuje aktualna sytuacja na rynku. KSW po 10 latach dalej ma się świetnie a darek cholewa robi sobie kolejne wakacje od mma.
A Ty ktoś?
Naprawde ktos przyszedl za mna wylewac zale? Cholera jestem zaszczycony.
Ty za to piszesz mądre rzeczy i znikąd nigdzie Cię nie wywalili, bo nie piszesz farmazonów. I oczywiście nie robisz z siebie idioty wchodząc na bloga, wyzywając właściciela, a potem… pisząc swoją opinie na temat.
Skąd się biorą tacy ludzie???
@kurek
Podejrzewam, że wpis osoby która niejako podaje się za mnie, jest również do mnie skierowany.
Dołączyłem niedawno do szlachetnego grona zbanowanych, na skutek pewnej dyskusji. Nieważne, nie chcę robić burdelu na najbardziej merytorycznej stronie o mma :)
Popieram odczucia przesytu KSW.. O stronie sportowej i wieśniackiej otoczce wszystko już zostało napisane wyżej. Mnie ciekawi strona biznesowa, tak chętnie podkreślana przez K&L, a zwłaszcza jak będzie wyglądała w perspektywie średnioterminowej. Mam wrażenie, że KSW doszła do ściany z tym swoim cyrkiem i show. I nie mówię tu o osobach interesujących się naprawdę mma, ale o podstawowym targecie KSW czyli rzeczonych „Januszach”. Mam nieodparte uczucie, że oni też mają już powoli przesyt tym produktem w takiej postaci. Takie widzę reakcje w swoim otoczeniu u ludzi interesujących się od przypadku do przypadku. Ile razy można podniecać się Pudzianem? Ich też to już nudzi. Wydaje mi się, że KSW niedługo będzie musiała mierzyć się ze spadającą oglądalnością, co Polsat niechybnie zdenerwuje. A tu widzę zero pomysłu na ten biznes w innej postaci. Może być ciekawie.
Doskonała sprzedaż KSW 25 sugeruje jednak, że nie jest tak źle z tym KSW. Tak, jak mówił Cholewa, KSW powoli przestawia się na PPV, bo tam jest więcej kasy niż na otwartych galach, gdzie pomimo kilkumilionowej widowni trudno jednak zwabić sponsorów.
od kiedy ten blog to najbardziej merytoryczna strona o mma? toi jest kółko wzajmnej adoracji.
Kliknij na gorze zakladke Technika MMA. Popatrz na tekst o analizach w MMA (na samej górze poniżej sekcji głównej), poszukaj analiz PPV w UFC. Ogolnie – rozejrzyj się :D
to pokaż tą najbardziej merytoryczną jeśli lowking ją nie jest.
mniej więcej od wtedy: http://www.lowking.pl/gsp-carlos-condit-analiza-technika/
woooosh, ale się nam gala szykuje ze strony KSW. Podołali chyba na każdym polu i wreszcie z czystym sumieniem mówię „take my money”.
Mamed dostaje wymagającego rywala, jednego z najlepszych (najlepszego?) z dostępnych.
Mamy logiczny meczmejking i uwzględnienie drabinek przejawiające się w zestawieniu Borysa z Saidovem.
Jest Karolia, która walczy o pas. Mistrza ma walczyć o pas, to logiczne!
Strus i Azaitar też zapowiada się ciekawie, bo obaj preferują stójkę, a Abu ma jednak w łapie petardę.
No i teraz jeszcze Chlewicki vs Rajewski!
Pudzian nie przeszkadza, bo moim zdaniem trafnie zestawiono go z innym byłym strongmanem, który obecnie jest już zawodnikiem mma, Gamrot walczy i to jest najważniejsze. Co z tego, że przeciwnik nie jest zbyt wymagający na papierze. Gamrot musi walczyć jak najwięcej i nie zawsze muszą to być zawodnicy z taką renomą jak Winner. Gamer ma dopiero 5 walk, więc nie widzę problemu, żeby jeszcze podśrubował rekord, a przyjdzie czas na mocniejsze nazwiska.
Jest jeszcze wyczekiwana klatka… czy to będzie pierwsze KSW po którym na lowkingu pojawi się pozytywne podsumowanie? Dużo na to wskazuje.
Coś mi się widzi, że i mniej szydery będzie w zapowiedziach :) Zapowiada się bowiem doskonale.
pan em naiwnyś jak sądzisz, że gala nie zaczaruje nas zmianami zawodników z powodu wiadomego … ;)
nawet jak karta dotrwa do gali, cóż z tego, te walki które mają być są ustawione
Kurcze, ale z Was pajace. Ten słaby, ten do dupy, ta się nie potrafi bić. A weź pokaż jeden z drugim co Ty potrafisz i co Ty osiągnąłeś…
Nie potrafię programować, to nie szukam pracy jako informatyk.
Nie potrafię malować, to nie próbuję sprzedawać obrazów.
Nie potrafię się bić, to nie wychodzę do walki.
Jeśli idziesz do restauracji i Ci wciskają niesmaczne, niedosmażone jedzenie, to się wkurzasz i krytykujesz, czy mówisz sobie z uśmiechem na ustach, że sam lepszego nie zrobisz i w przyszłości wracasz w to samo miejsce?
+1
Nie muszę być reżyserem, żeby móc ocenić film.
To było ujmujące, kolega nazwał zgromadzonych na lowkingu pajacami, ale odniósł się do nas z wyrazami szacunku pisząc z dużej litery. I kto mi powie, że nie ma już pierwiastka rycerskości w tym całym internecie?
Teraz jeszcze Herb w roli sędziego! To co robi KSW jest godne uznania. Wszystko wskazuje na to, że naprawdę spełnią pokładane w nich oczekiwania środowiska. PPV obowiązkowe dla wszystkich!